ZAANGAŻOWANIE, WOLA WALKI, DETERMINACJA – JAKUB PARZEŃSKI PRZED ROSĄ

Musimy zagrać dobrze od pierwszych minut, wyjść na parkiet mocno skoncentrowani, wtedy wszystko pójdzie po naszej myśli! Zaangażowanie, wola walki, determinacja – tym wygrywa się w naszej lidze.

Na samym początku sezonu Rosa wyrastała na rewelację ligi. Wygrali swoje trzy pierwsze mecze. Następnie jednak ulegli zespołowi Czarnych oraz Stelmetowi. Czy czujecie dzięki temu swoją szansę na zwycięstwo w tym spotkaniu?

- Wszyscy wierzymy, iż nie powtórzy się sytuacja z Kołobrzegu, gdzie poprzez liczne straty i słabą gre w obronie, ulegliśmy gospodarzom. Jesteśmy po zwycięstwie nad drużyną Adreja Urlepa, nasze morale naprawdę wysoko poszły w górę. Oni natomiast są po druzgocącej przegranej z zespołem z Zielonej góry – ulegli różnicą trzydziestu punktów. Nie możemy ich zlekceważyć, podejść do tego meczu zbyt pewni siebie. Na nich ta porażka, mogła również podziałać bardzo mobilizująco, dostali zimny prysznic. To napewno będzie bardzo trudne spotkanie.

Czy analizowaliście już ten zespół, wiesz może jakie są ich słabe punkty, a gdzie macie przewagę?

- Póki co staramy się wyeliminować nasze błędy, popełnione w poprzednim meczu. Jest to bardzo zbilansowany zespół, bez widocznych wyróżniających się postaci. Mają grupę dobrze grających Amerykanów oraz silną koalicje graczy z polski. W każdym spotkaniu, inny zawodnik, może wziąć mecz na swoje barki.
Zespół z Radomia, rzuca za trzy punkty, ze skutecznością – 29.7%, Wy natomiast – 37,2%. Zbiórki w ataku również przeważają na Waszą korzyść – 12,2, zespół przeciwny – 7,4. Czy myślisz, że te aspekty mogą wpłynąc na wynik meczu.

- Każdy mecz jest inny, nie możesz bazować na statystykach. Może pojawić się sytuacja, iż nagle w tym meczu będzie im wszystko “siedziało“ z dystansu… Wydaje mi się, iż wygra ten zespół, który wykaże się większym zaangażowaniem, ten który zostawi na boisku serce. Jeśli zaczniemy ten mecz jak w Kołobrzegu, od “run’u“ 7:15, będzie nam ciężko wrócić. Musimy zagrać dobrze od pierwszych minut, wyjść na parkiet mocno skoncentrowani, wtedy wszystko pójdzie po naszej myśli! Zaangażowanie, wola walki, determinacja – tym wygrywa się w naszej lidze.

Rozmawiał Michał Urbańczyk

JESTEŚMY TU, BY WYGRAĆ – ROZMOWA Z MILIVOJE LAZICIEM

Przed dzisiejszym spotkaniem z Rosą porozmawialiśmy z trenerem Milivoje Laziciem. Coach wypowiedział się na temat najbliższego rywala, ostatniej wyjazdowej porażki w Kołobrzegu, a także spodziewanego  debiutu Kyryła Fiesenko. Mecz z Rosą w piątek o 17:00. Transmisja na ipla.tv.

Nasz najbliższy przeciwnik, Rosa, miał świetny początek sezonu, pokazali naprawdę dobrą koszykówkę. Co Pana zdaniem jest ich najmocniejszym punktem?

Rosa to według mnie jeden z 5, 6 najlepszych obecnie zespołów w naszej lidze. Są bardzo mocną drużyną, szczególnie na swoim parkiecie. Ich zawodnicy są naprawdę silni i agresywni w ataku, mają dobrą defensywę. To bardzo interesująca drużyna. Myślę, że jutro będą grać na 200% ponieważ w ostatnim spotkaniu ponieśli dotkliwą, czterdziestopunktową porażkę ze Stelmetem. Będą chcieli się poprawić, powiedzą: „OK, Stelmet jest najsilniejszą drużyną, ale w meczu przeciwko Śląskowi pokażemy, że też jesteśmy mocni”. W piątek czeka nas bardzo trudny mecz.

Czy nasz nowy zawodnik, Kyryło Fiesenko, będzie mógł zagrać z  Rosą?

Nie jestem pewny, nie wiem. Kyryło ma problemy ze stopą i zobaczymy przed meczem czy będzie zdolny do gry.

Śląsk czeka trudny wyjazdowy mecz w piątek, a już we wtorek kolejne spotkanie, w Intermarche Basket Cup z AZS-em Koszalin. Czy zawodnicy zdążą zregenerować siły?

 Jesteśmy profesjonalistami, musimy być gotowi na wszystko, również na to, że nie będzie dużo czasu by odpocząć. Jeśli chcesz grać w następnym sezonie w rozgrywkach europejskich, w ULEB CUP czy Eurocup lub w Eurolidze (w co musimy wierzyć) to trzeba być gotowym na grę co dwa dni. W play-offach również trzeba będzie tak grać. W piątek gramy w Radomiu, we wtorek mecz z Koszalinem, w weekend ze Stelmetem, jesteśmy przygotowani na taki wysiłek. Myślę, że to nie problem.

Ostatni wyjazdowy mecz, w Kołobrzegu, z Kotwicą, Śląsk wyraźnie przegrał. Co będzie najważniejsze w Radomiu, by nie powtórzyć takiego wyniku?

Śląsk chce wygrywać za każdym razem. Czasami nie gramy wystarczająco dobrze. Kotwica przed meczem z nami doznała trzech porażek, grała bardzo źle. Jednak przeciwko nam zagrali naprawdę dobrze i zwyciężyli. To bardzo trudna liga, z dobrymi zespołami, ale wiemy, że możemy pokonać każdą drużynę – pokazaliśmy to przeciw Czarnym. Czasami, jeśli nie masz szczęścia, nie zachowujesz koncentracji – przegrywasz. Najważniejsze, że chcemy wygrać każdy mecz i zawsze jedziemy po  zwycięstwo.

Rozmawiał: Jędrzej Rybak

PO KOLEJNE PUNKTY DO RADOMIA – ZAPOWIEDŹ 6. KOLEJKI TBL

Już w najbliższy piątek w ramach 5. Kolejki TBL, WKS Śląsk Wrocław zagra w Radomiu z czołową ekipą ligi – Rosą Radom. Trójkolorowi, podbudowani zwycięstwem nad dotychczasowym liderem ze Słupska będą chcieli udowodnić, że ich forma ciągle rośnie.

Pojedynki Danny'ego Gibsona z Korie Luciousem powinny być ozdobą piątkowego starcia, fot. Norbert Bohdziul



Rosa obejmowana przez trenera Wojciecha Kamińskiego, rozpoczęła sezon w Tauron Basket Lidze wręcz fenomenalnie. Jej pierwsze spotkania z ekipami Stabill Jezioro Tarnobrzeg (82:76), Polpharmą Starogard Gdański (80:73), a także  z Kotwicą Kołobrzeg (73:56), zakończyły się solidnym zwycięstwami.

Późniejsza rywalizacja z mocniejszymi przeciwnikami ukazała jednak słabości drużyny z Radomia, która w czwartej kolejce musiała uznać wyższość, dobrze poukładanemu zespołowi Andreja Urlepa Enerdze Czarnym Słupsk (63:73), by ostatnio przełknąć gorzką pigułkę w postaci ponad 30-punktowem porażki we własnej hali z mistrzem Polski z Zielonej Góry.

- Zabrakło doświadczenia i zabrakło myślę, umiejętności (…) to co dla nich jest rutyną, dla nas jest czasami szczytem możliwości i chyba to dzisiaj było widać (…). Gramy kolejny mecz ze Śląskiem, przyjdzie czas na analizę i przygotowanie się. Najważniejsze, żebyśmy się wyleczyli. Czy będziemy gotowi, to zobaczymy –podsumował  po ostatnim meczu trener Rosy Wojciech Kamiński.

Nie ma co ukrywać – pierwsze zwycięstwa Rosy, były z drużynami, które nie należą do czołówki ligowej tabeli. W spotkaniach z bardziej wymagającym rywalem, nasi najbliżsi przeciwnicy, otrzymywali bolesne lekcje basketu, co oznacza jedynie tyle, że Rosa, przy odpowiednim mentalnym podejściu do tego starcia naszych koszykarzy, nawet na wyjeździe jest jak najbardziej do pokonania.

Czy w Radomiu Kyryło Fiesenko wyjdzie wreszcie na parkiet, fot. Norbert Bohdziul



Wojskowi nie mogą jednak zlekceważyć swojego rywala – o zwycięstwie nad Czarnymi muszą jak najszybciej zapomnieć. Największym zagrożeniem zespołu gospodarzy jest niewątpliwie wyrównany skład. Takie nazwiska byłych reprezentantów Polski jak Robert Witka, Hubert Radke, Łukasz Majewski czy też  Jakub Dłoniak, na pewno są wszystkim dobrze znane.

Motorem napędowym naszych rywali jest dwójka rozgrywających: Kamil Łączyński oraz Amerykanin Korie Lucious, którzy razem w spotkaniu podają do kolegów ok 10 piłek i dorzucają średnio 14 „oczek”. U boku Luciousa, występuję również jego kuzyn Elijah Johnson (średnia 10 pkt), który przed sezonem przymierzany był do Anwilu Włocławek. Siłę podkoszową zespołu stanowią Kim Adams i Kirk Archibeque zbierający średnio 12 piłek w spotkaniu. Ten drugi jest również najlepszym strzelcem drużyny z dorobkiem 12 pkt. na mecz.

Po świetnym występie i wygranej przed własną publicznością z ekipą „Czarnych Panter”, Śląsk nie powinien podchodzić do tego starcia z przesadnym respektem dla rywala, lecz pokorą i wiarą w to, że jest jak najbardziej do pokonania. Tym bardziej, iż więcej niż prawdopodobne jest to, że w Śląska w końcu zadebiutuje sprowadzony przed tygodniem środkowy Kyryło Fiesenko.

Transmisję z tego pojedynku będzie można obejrzeć w telewizji internetowej ipla.tv. w piątek, od godziny 16:45.

Marcin Poręba.


BILETY NA AZS KOSZALIN, CZYLI ZACZYNAMY PUCHAR INTERMARCHE BASKET CUP

We wtorek, 19 listopada o godzinie 19:00 WKS Śląsk Wrocław rozpocznie tegoroczne występy w Pucharze Polski. W I rundzie Intermarché Basket Cup Wojskowi podejmą zespół AZS-u Koszalin. Pierwszy mecz zostanie rozegrany w Hali Orbita we Wrocławiu, rewanż – dokładnie miesiąc później w Koszalinie. Bilety na to wydarzenie już w sprzedaży!

 

Najbliższa okazja do obejrzenia w akcji koszykarzy Śląska już we wtorek, fot. Norbert Bohdziul



Bilety można nabywać:

- od poniedziałku do piątku w godzinach 10:00-17:00 w siedzibie klubu WKS Śląsk Wrocław- Hala „Kosynierka”, ul. Mieszczańska 11

- w dniu meczu pucharowego (19.11-wtorek) od godziny 10:00 do 15:30 w siedzibie klubu na ul. Mieszczaskiej 11

- w dniu meczu pucharowego w kasach basenowych przy Hali „Orbita” przy ulicy Wejherowskiej 34, od godziny 17:00

Bilety można nabywać także przez całą dobę na stronie kupbilet.pl oraz we wszystkich punktach sprzedaży strony kupbilet.pl w dniach i godzinach ich otwarcia.

 Ceny biletów na mecz Intermarché Basket Cup: WKS Śląsk Wrocław – AZS Koszalin (19.11, godzina19:00) :

- Kategoria I- sektory brązowe – 25zł (bilet normalny), 20zł (bilet ulgowy*)

- Kategoria II- sektory żółte – 20zł (bilet normalny), 15 zł (bilet ulgowy)

- Kategoria II- sektory żółte – bilet rodzinny (2 dorosłych+ jedno dziecko (do lat 16) ) – 41 zł.

- Kategoria II- sektory żółte – bilet rodzinny (2 dorosłych+ dwoje dzieci (do lat 16) ) – 42 zł.

- Sektory zielone – 10zł (bilet normalny), 5 zł (bilet ulgowy)

 

Intermarche Basket Cup czas zacząć!



W dniu meczu ceny biletów w Hali Orbita będą wyższe o 5 zł (biletów rodzinnych o 10 zł )
Przypominamy, że posiadacze karnetów na sezon 2013/2014 mają darmowy wstęp.
* bilet ulgowy przysługuje emerytom, rencistom oraz uczniom i studentom za okazaniem ważnej legitymacji.

 Zapraszamy do skorzystania z naszej specjalnej, bardzo korzystnej oferty dla grup zorganizowanych (powyżej 10 osób) ze szkół podstawowych i gimnazjalnych. Więcej szczegółów pod numerem telefonu: 71 798 10 50.

RZUT OKA – CZYLI CIEKAWOSTKI PO MECZU ŚLĄSK – CZARNI

Śląsk Wrocław jest pierwszym zespołem, który pokonał w tym sezonie Energę Czarnych Słupsk, psując przy tym humor, związanemu niegdyś z Wrocławiem, Andrejowi Urlepowi. Czarni rzucili, jak dotąd, najmniej punktów w jednym meczu w rozgrywkach 2013/2014, natomiast WKS na chwilę stał się wiceliderem rozgrywek.

ZAWODNICY: Najskuteczniejszym jak na razie występem w sezonie pochwalić się może Danny Gibson. 29-letni rozgrywający rzucił 17 punktów (6/11 z gry), miał 6 asyst, 5 zbiórek i 1 przechwyt. W piątkowy wieczór był i najlepszym strzelcem, i najczęściej asystującym zawodnikiem meczu.

Gibson zatrzymał Rodericka Trice'a, fot. Norbert Bodzhiul



Jednocześnie na parkiecie często przebywał z nim Robert Skibniewski ‑ 10 punktów i 5 asyst. Tę samą liczbę oczek co „Skiba” rzucił także Paweł Kikowski, w tym dwie trójki w czwartej kwarcie. W ostatniej minucie gry jeden z jego trzypunktowych rzutów przesądził o zwycięstwie Śląska.

USŁYSZANE: Danny Gibson wyszedł w piątce razem ze Skibniewskim po to, aby kryć Rodericka Trice’a, przeciwko któremu już grywał, i którego zna. Powiedział, że jest od niego lepszy i pokaże”. – Milivoje Lazić. Gibson rzeczywiście się nie mylił. Trice na 30 procentowej skuteczności zdobył ledwie 7 punktów, czyli o połowę mniej niż jego średnia w tym sezonie.

STATYSTYKA-KLUCZ: 18 przechwytów, 1 blok i 22 zbiórki w obronie koszykarzy Śląska.

65 punktów Czarnych – to najmniejsza liczba zdobytych punktów przez ekipę Urlepa w tegorocznych rozgrywkach. Do piątkowego meczu słupczanie w dotychczasowych czterech spotkaniach zdobywali średnio 78,25 punktów.

PUNKT ZWROTNY: Energa Czarni na 42 sekundy przed końcową syreną prowadzili jeszcze 65-63. W ostatniej minucie 3 punkty z podania Gabińskiego dorzucił były koszykarz Czarnych, Paweł Kikowski (3/11 z gry, 2/6 za trzy), dając Śląskowi jednopunktowe prowadzenie.

DO POPRAWY: Rzuty osobiste. Wrocławianie trafili z linii tylko 9/19 razy.

Po meczu trener Urlep gratulował kibicom Śląska, fot. Norbert Bohdziul



DOBRY RUCH: Danny Gibson w pierwszej piątce do krycia Trice’a Na boisku przebywał przez 33:40 min. Miał głównie koncentrować się na zadaniach defensywnych, ale był również najskuteczniejszym zawodnikiem na placu gry. Jego rywal, Trice, zagrał zdecydowanie poniżej średniej punktowej, a dodatkowo miał 3 straty.

WOKÓŁ PARKIETU: Orbita ponownie wypełniła się niemal po brzegi. Kibice żywiołowo dopingowali całe spotkanie. Trud został nagrodzony emocjonującą końcówką, którą widzowie obserwowali na stojąco. Kibicom za wsparcie dziękował Milivoje Lazić.

USŁYSZANE: „Mecz przegrywaliśmy już w pierwszej kwarcie, po której nie mogliśmy się pozbierać. Były szanse w końcówce, ale je przegapiliśmy. Za dużo niewymuszonych błędów i strat. Gratuluję Śląskowi, który pokazał walkę. Każdy przyjazd do Wrocławia to powrót do przeszłości, ale teraz jestem trenerem Czarnych i myślałem tylko, jak poprowadzić swój zespół do wygranej. Tym razem się jednak nie udało, Śląsk był dziś lepszy – Andrej Urlep.

KOLEJNE MECZE: Śląsk Wrocław zagra w najbliższy piątek w Radomiu z Rosą i 19 listopada z AZS Koszalin we Wrocławiu w ramach Intermarche Basket Cup. Kilka dni później – 24 listopada – czeka go pojedynek z mistrzem Polski Stelmetem Zielona Góra.

          Opracował Błażej Organisty

GRAJĄC PRZECIWKO SHAQ’OWI NIE MOŻNA OKAZAĆ CHWILI SŁABOŚCI – WYWIAD Z KYRYŁO FIESENKO

Shaq i Yao Ming to prawdziwe bestie! Musisz jednak wyjść na parkiet i traktować ich bez żadnego szacunku, nie okazać żadnej słabości, pójść z nimi na wojnę! – przyznaje w szczerym wywiadze Kyryło Fiesenko, nowy środkowy wrocławskiego Śląska, który 5 lat spędził na parkietach NBA. 

"Fes" obecny w szatni Śląska przed meczem z Czarnymi, fot. Norbert Bohdziul



Jakie są Twoje pierwsze wrażenia z pobytu w Polsce?

Kyryło Fiesenko: Szczerze mówiąc czuję się bardzo dobrze, to miejsce przypomina mi to, z którego pochodzę. Nie miałem jeszcze czasu aby lepiej poznać miasto, ale napewno nadrobię zaległosći.

Czy przed przyjazdem wiedziałeś coś o stolicy Dolnego Śląska?

- Organizowaliśmy razem Euro2012, wiem że były tutaj rozgrywane mecze. Zdawałem sobie sprawę, iż przez język którym się posługuję, pomoże mi to w komunikacji.

Rozumiem, że nie obawiałeś się aklimatyzacji w obcym kraju?

- Tak jak już wspomniałem, czuję się tu jak u siebie w domu. Jestem profesjonalnym zawodnikiem, takie prowadzimy życie, musimy zmieniać miejsce swojego zamieszkania, dla mnie to nic nowego. Jedyną różnicą jest tymczasowy brak znajomych, wierzę iż szybko się to zmieni.

W piątek, Śląsk Wrocław odnióśł bardzo ważne zwycięstwo w meczu z Czarnymi. Co możesz powiedzieć o tym spotkaniu?

- Było zwariowane, przeżywaliśmy wiele wzlotów i upadków. Na nasze szczęście ostatecznie odnieśliśmy zwycięstwo. Nie można było narzekać na brak emocji. Chciałbym podkreślić jak bardzo pomogli nam w tym Nasi kibice, doping na tym meczu był po prostu niesamowity, nie mogę się doczekać aby zagrać dla wrocławskiej publiczności!

Wielu z nich liczyło na Twój występ.

- Zdaję sobie z tego sprawę. Przyleciałem do Wrocławia niecałe 20 godzin przed meczem, mój występ nie byłby najlepszym pomysłem. Obiecuję, iż w następnym meczu pokażę na co mnie stać!

Kyryło Fiesenko, fot. Norbert Bohdziul



- Zgadza się, zawsze byłem nieco większy od moich kolegów. Nie przypuszczałem jednak wtedy, że wyrosnę aż tak bardzo (śmiech).

W jakim wieku zacząłeś swoją przygodę z basketem?

- Miałem 8 lat, podszedł do mnie nauczyciel wychowania fizycznego i zaprosił mnie na trening.

Swoją profesjonalną karierę zacząłeś w klubie Azovmash Mariupol (2003-2006). Jak wspominasz tamte czasy?

- Miałm 15 lat, był to mój pierwszy klub. Wygrałem z nim kilka tytułów młodzieżowych mistrzostw Ukrainy, awansowaliśmy do 1. Ligi. Dla młodego zawodnika są to wielkie sukcesy, chyba wtedy zrozumiałem, że mogę być naprawdę dobry.

Następnie występowałeś w zespole Cherkaski Monkeys. To tam zrobiłeś największy postęp, zaraz potem trafiłeś do NBA.

- Zgadza się. Bardzo dobrze wkomponowałem się w ten zespół. Wniosłem bardzo dużo dobrych emocji, rozgrywałem rewelacyjny sezon. To właśnie wtedy zaczęli się mną interesować agenci czy skauci z NBA. Tak dostajesz się do najlepszej ligi świata!

Zostałeś wybrany z 38. numerem przez Philadelphia 76ers. Jak to jest być częścią draftu?

- Aż ciężko to opisać, jest to wspaniałe uczucie. W jednym momencie wszytkie Twoje marzenia się spełniają. Prawdę mówiąc, byłem tak podekscytowany oraz szczęśliwy, iż połowy loterii nie pamiętam (śmiech). Był to jeden z najlepszych dni w moim życiu!

Jak zniosłeś przenosiny za Ocean, miałeś wtedy zaledwie 20 lat. Nie obawiałeś się trudności z aklimatyzacją?

- Oczywiście, zdawałem sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Tego jednak chciałem najbardziej na świecie. Było to moje największe marzenie. Nie możesz się wtedy niczego obawiać, musisz taką szanse wykorzystać. Moja znajomość języka, pozwoliła mi na szybkie wkomponowanie się w otoczenie.

W swoim debiucie, zdobyłeś 7 punktów, zebrałeś z tablic 6 piłek i rozdałeś 1 asystę. Jak wspominasz to spotkanie?

- To był niesamowity mecz, chociaż podobnie jak w przypadku draftu, poprzez emocje które się udzielały, nie za bardzo go pamiętam (śmiech). To co pozostało w mojej pamięci, to moment w których wychodzę na parkiet, potem działa się już magia (śmiech). Jest to kolejny z najlepszych dniu w moim życiu!

Kto był Twoim najlepszym kumplem w zespole z Utah?

- Zdecydowanie Andrei Kirlienko. Mówię biegle po rosyjsku, więc nie mieliśmy problemów z komunikacją. Bardzo lubiłem się też z Deronem Williamsem.

Co powiesz o różnicach między koszykówką europejską a tą w USA?

- I tu i tu gra się w tą samą gre. Dziesięciu graczy na boisku, dwa kosze i jedna piłka. W Europie stawia się jednak bardziej na zespołowość, trzyma się ustalonych zagrywek. W Stanach wykorzystuje się umiejętności poszczególnych graczy w grze 1na1.

Fes zapowiada grę w nastepnym spotkaniu Trójkolorowych, fot. Norbert Bohdziul



Jak to się stało, że ktoś z takimi warunkami fizycznymi jak ty nie zawojował NBA?

- Podczas moich występów dla kadry narodowej, doznałem nieciekawej kontuzji (rozdarcie łąkotki). Po tym urazie było mi bardzo ciężko, nie mogłem powrócić do dyspozycji, jaką prezentowałem przed tym zdarzeniem.

Przeciwko komu, najciężej Ci sie grało?

- Zdecydowanie Yao Ming oraz Shaquille O’Neal. Ci kolesie to prawdziwe bestie! Musisz jednak wyjść na parkiet i traktować ich bez żadnego szacunku, nie okazać żadnej słabości, pójść z nimi na wojnę! Tak też zrobiłem, przeciwko pierwszemu, wykręciłem swoje pierwsze double-double!

Co w takim razie będziesz chciał wnieść do zespołu Śląska?

- Napewno doświadczenie, twardą walkę na tablicach i mocną obronę. Wolałbym jednak pokazać to na boisku, dlatego już w następnym spotkaniu pokaże na co mnie stać!

Jakim jesteś typem zawodnika?

- Myślę, że walczakiem, sporo upycham się pod basketem, aby znaleźć się w jak najlepszej pozycji. Uwielbiam grać tyłem do kosza, wykorzystywać swoje umiejętności w grze 1na1.

Co robisz w wolnym czasie?

- Czytam wiele książek, uwielbiam też gry komputerowe – League of Legends czy Counter Strike to pozycje które najczęściej wybieram. Lubię wyjść wieczorem na miasto, spotkać się ze znajomymi.

Slyszałem, że wszystkie Twoje numery na koszulkach w których grałeś da się podzielić przez 4. O co chodzi?

- (śmiech) Faktycznie tak jest, sam jednak nie wiem kiedy się to zaczęło. Najpierw był numer 4, potem 8, stwierdziłem, iż trzeba trzymać się tradycji, następnie przyszły 12, 16 i 44. Teraz w Śląsku otrzymałem 22, ale myślę, że to przeżyję (śmiech).

Co z Twoim prawem jazdy?

- Nie mam go. Nigdy nie interesowałem się samochodami, dlatego nie specjalnie mi na nim zależało. Od najmłodszych lat wolałem spędzać czas grając na komputerze. Może kiedyś się to zmieni.

Masz jakiś pseudonim?

- „Fes“.

Rozmawiał Michał Urbańczyk

Tabela

WKS Tabela