Niespodzianka we Wrocławiu – wielki mecz Śląska!

WKS Śląsk Wrocław pokonał Trefl Sopot 86:73 w spotkaniu 20. kolejki Tauron Basket Ligi. Do niespodziewanego triumfu drużynę Trójkolorowych poprowadziło trio Robert Skibniewski, Paul Miller i Paweł Kikowski. Z okazji Dnia Kobiet- Drogie Panie- to było dla Was! Kontuzja Gibsona – najlepszego gracza drużyny w sezonie, odejście Malasevicia, kłopoty zdrowotne Gabińskiego i Johnsona, 4 kolejne porażki, przyjazd wicelidera rozgrywek – niemal wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że Śląsk nie ma prawa wygrać meczu z Treflem – wiceliderem. Okazało się jednak, że im gorzej – tym lepiej. Wrocławianie nie tylko wygrali, ale i kontrolowali grę przez całe spotkanie, ostatecznie pokonując rywali różnicą aż 13 oczek. Wyrównaną pierwszą kwartę wygrali co prawda goście, ale już wtedy, w pierwszych minutach spotkania, widoczna była dobra gra Trójkolorowych. Dobrze zaczęli nieskuteczni w ostatnich meczach strzelcy: Kikowski i Johnson, a z trudnego zadania zastapienia Danny’ego Gibsona od początku meczu świetnie wywiązywał się Skibniewski. Śląsk podjął rękawicę. Paweł Kikowski wziął rewanż na Adamie Waczyńskim, fot. Norbert Bohdziul - Na pewno nie zlekceważyliśmy drużyny z Wrocławia. Wiedzieliśmy, ze u siebie są naprawdę groźni. Od początku byli mieli większą chęć walki i zaangażowanie w grę. Doszła do tego nasza słaba skuteczność. W następnym meczu w Radomiu z Rosą zagramy lepiej, bo tak słabo jak dziś nie może być - powiedział po meczu Paweł Leończyk, skrzydłowy sopocian. Drugie 10 minut to popis dwójki: Skibniewski- Miller. Obaj zdobyli po 11 punktów w tej ćwiartce. Cały Trefl- 15. Słabo grały gwiazdy gości – Waczyński czy Leończyk do przerwy rzucili zaledwie po 4 oczka. Po kilku spektakularnych akcjach Wojskowych – efektowna ”czapa” Millera i akcja 3+1 Skibniewskiego, przewaga gospodarzy urosła do 10 punktów. Śląsk łapał wiatr w żagle. - Gratuluje moim zawodnikom, bardzo dziś na to sobie zasłużyli. Byli skoncentrowani od początku, dobrze zagraliśmy w obronie – Trefl dopiero w końcówce przekroczył granicę 70 oczek. Magia Orbity, własnego parkietu, zadziałała - komentował po spotkaniu Jrzy Chudeusz, szkoleniowiec WKS-u. Kolejne minuty to skuteczna gra gospodarzy i budowanie przewagi. Kolejne punkty co chwila dokładał Miller, a Kikowski pokazywał, ze ciągle umie rzucać „za 3”. Po jednej z jego”trójek” Śląsk prowadził już 58:41. Sopocianie gubili się – świadczy o tym m.in. statystyka fauli Sarunasa Vasiliaskasa – podstawowy rozgrywający drużyny w zaledwie 3 minuty popełnił aż 4 faule. Cały zespół gości przez 3 kwarty trafił tylko 2 z 13 rzutów „za trzy” (WKS- 5/9). Śląsk kontrolował mecz. - Śląsk zagrał naprawdę dobrze. Więcej chcieli, więcej biegali, więcej walczyli. Zagraliśmy złe spotkanie, przede wszystkim z tragiczną skutecznością. Źle nam zrobiły te 2 tygodnie przerwy. Nie mogliśmy trenować optymalnym składem przez różne urazy i kontuzje - szukał przyczyn porażki Darius Maskoliunas, trener Trefla Sopot. Chwilowy zryw w ostatniej kwarcie nie pomógł gościom znad morza. Przegrali i tę ćwiartkę, i cały mecz. W końcówce znów skteczniejsi byli Majtorović i Waczyński, ale ze strony gospodarzy odpowiadali im Kikowski, Skibniewski i Miller. Ostatnie minuty uplynęły pod znakiem kuriozalnej decyzji arbitra, który odgwizdał niezwykle dyskusyjny faul Mroczka-Truskowskiego, oraz sprzeczki między Johnsonem i Waczyńskim. Dla Amerykanina oznaczała ona 5 faul i na 22 sekundy przed końcem musiał on opuścić boisko. Pierwszy raz w meczu… Wcześniej bowiem, przez ponad 39 minut, „DJ” grał bez przerwy. Przewaga Śląska w końcówce nie była ani przez chwilę zagrożona. Śląsk triumfował zasłużenie. "SKiba" zagrał jak profesor, fot. Norbert Bohdziul - Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Dziekujemy za wsparcie kibiców,którzy przyszli na nasz mecz, mimo że nasze szanse na czołową szóstkę już są tylko iluzoryczne. Wszystkiego najlepszego dla wszystkich kobiet z okazji ich święta - nie zapominał o Dniu Kobiet Robert Skibniewski, rozgrywający wrocławian. Śląsk nie miał większych kłopotów z pokonaniem faworytów z Sopotu. Zaważyła na tym lepsza skuteczność i indywidualne popisy graczy Trójkolorowych. Świetny mecz rozegrał Paul Miller – 23 punkty,9 zbiórek i 4 bloki. 18 oczek dorzucił Kikowski (3/3 zza łuku). Wyjątkowe słowa uznania należa się jednak świeżo upieczonemu tatusiowi. Popularny „Skiba”, bo o nim mowa, w tym meczu stawił czoła nie lada oczekiwaniom. Mimo przeciętnego w jego wykonaniu całego sezonu, w wyniku kontuzji amerykańskiego rozgrywającego, z dnia na dzień musiał stać się liderem drużyny. Poradził sobie znakomicie. Rozegrał najlepszy mecz w całych rozgrywkach, rzucił 18 pkt, rozdał 9 asyst i dodatkowo zaliczył 7 zbiórek. Okazało się, że jest życie po Dannym Gibsonie. Kolejne spotkanie Śląsk rozegra 13 marca w hali Orbita. Do Wrocławia znów przyjedzie ekipa z górnej półki – aktualny lider tabeli, Turów Zgorzelec. Zwycięstwem z Treflem Śląsk zachował jeszzce cień nadziei na pierwszą szóstkę, więc… wszyscy na derby! WKS Śląsk Wrocław – Trefl Sopot 86:73 [23:24, 26:15, 16:14, 21:20] Punkty dla Śląska: Miller 23, Skibniewski 18 (3), Kikowski 18 (3), Johnson 8 (1), Gabiński 6, Mroczek-Truskowski 4, Parzeński 4, Hyży 2, Kulon 2, Sulima 1 Punkty dla Trefla: Majstorović 12, Waczyński 10, Jeter 9, Vasiliauskas 9 (1), Stefański 8, Leończyk 7, Michalak 7 (1), Gadri-Nicholson 6, Brembly 5 (1), Buterlevicious Jędrzej Rybak

Tuż przed meczem: ranni, ale na 150%

Już dziś o 19.00 w Hali Orbita Śląsk rozpocznie mecz XX kolejki TBL przeciwko Treflowi Sopot. Dla wrocławian zaczynają się mecze o wszystko. Osłabiony kontuzjami zespół Jerzego Chudeusza nie składa broni i zapowiada walkę do ostatniej kropli potu. Oto kluczowe fakty, na które warto zwrócić uwagę przed dzisiejszym spotkaniem. SERIA: Czarna seria Śląska trwa już od czterech spotkań. Po nieszczęśliwej porażce ze Stelmetem i bolesnej lekcji w Gdyni najwyższy czas ją przerwać. Wrocław wciąż wierzy w awans do czołowej szóstki, co jest realne, choć szanse wydają się być iluzoryczne. Po dwutygodniowej przerwie na Mecz Gwiazd, trzeba byłoby wygrać trzy mecze i liczyć na korzystne wyniki spotkań Anwilu, Energi, Rosy, Asseco i AZS-u. Na razie wrocławianie, z bilansem 8-11, zajmują 9. pozycję w tabeli. Tymczasem Trefl także ma serię czterech spotkań, ale wygranych. Ostatni raz przegrał 22 stycznia w Zgorzelcu. Koszykarze Dariusa Maskoliunasa są obecnie na 3. miejscu (15-4), a ich cele są zgoła inne niż podopiecznych Jerzego Chudeusza. Trefl mierzy wysoko, do lidera ze Zgorzelca, który rozegrał o jeden mecz więcej, traci 2 punkty, do drugiego Stelmetu – 1. Wracający do Wrocławia Marcin Stefański zapowiada, że sopocianie przyjechali po zwycięstwo: – Trener zawsze powtarza, żebyśmy się koncentrowali na następnym meczu. Dla nas najważniejsze jest teraz, żeby wygrać ze Śląskiem Wrocław. Michał Michalak był kluczową postacią potyczki w Sopocie, fot. Sebastian Rzepiel RETROSPEKCJA: Grudniowe starcie w Sopocie skończyło się zwycięstwem gospodarzy 87:73. – W pierwszym meczu mieliśmy problemy, zagraliśmy bardzo słabo w pierwszej połowie, w drugiej zdecydowanie lepiej to wyglądało, dzięki temu wygraliśmy – wspomina „Stefan”. Pierwsze dwie kwarty goście wygrali niespodziewanie 4. punktami i zaczynało pachnieć sensacją. Wtedy jednak przyszedł koszmar trzeciej części gry, w której Śląsk rzucił zaledwie 9 punktów, a stracił 25. Najlepszy mecz sezonu rozegrał Yemi Gardi-Nicholson, zaliczając double-double (24 pkt., 13 zb., 10/13 z gry), a dla Śląska najwięcej oczek zdobyli Gibson (14) i Malesević (12), czyli gracze, których dziś na parkiecie zabraknie. Stefański, były koszykarz Wrocławia, podkreśla jednak, że Śląsk ma dobrych zawodników, którzy potrafią przechylić szalę meczu na swoją stronę: – Szczególnie u siebie mogą być bardzo groźni – dodaje. POJEDYNKI: Trzeba będzie zatrzymać Michała Michalaka i Adama Waczyńskiego, piątego strzelca ligi (15,4 pkt. na mecz). Wspomniani panowie rzucili Śląskowi w pierwszym meczu odpowiednio 17 i 15 punktów. Z pierwszym z nich najprawdopodobniej bezpośrednio rywalizować będzie Paweł Kikowski, a Waczyńskiemu spróbuje przeciwstawić się Dominique Johnson. W defensywnych obowiązkach wspomagać ich może Adrian Mroczek-Truskowski. Kapitan Śląska będzie drugim rozgrywającym, fot. wroclaw.pl POSTAĆ: Robert Skibniewski, który będzie teraz pierwszoplanowym rozgrywającym w ekipie Jerzego Chudeusza. – Kiedy brakuje Gibsona, doświadczenie Roberta będzie bardzo ważne – zwraca uwagę trener Śląska. „Skiba” dotychczas grał średnio nieco ponad 25 minut na mecz. Przez ten czas rzucał 6.4 pkt. na blisko 30-procentowej skuteczności. Miał też średnio 3.2 asysty na mecz. Świeżo upieczony ojciec będzie musiał poprawić te statystyki, jeżeli chce prowadzić zespół do zwycięstw. Trener w niego wierzy, nie wątpią i koledzy, którzy zwracają też uwagę na inne kwestie niż indywidualne osiągnięcia Skibniewskiego: – Robert kreuje grę dla innych. Żeby on dobrze wypadał, inni muszą być na swoich pozycjach, chcieć dostać piłkę i trafiać do kosza, kiedy on ich wykreuje – opisuje Adrian Mroczek-Truskowski. ZAGROŻENIA: Trefl Sopot można określić jako zespół numer dwa. Są drudzy w lidze pod względem: zdobywanych punktów na mecz – 83,6 (Śląsk – 75,2), skuteczności z gry – trafiają prawie co drugi rzut (Śląsk blisko co trzeci), celności prób za trzy – 36,7% (Śląsk – 32,8%), zbiórek – 16,7 (tu liderem jest WKS). O tym, jak mocny jest dzisiejszy przeciwnik wrocławian, w wypowiedzi dla Sportgame opowiada Michał Gabiński: – Trefl od wielu lat, od kiedy nastąpił ten rozłam z Asseco, to jest drużyna, z którą trzeba się liczyć, drużyna z dużymi aspiracjami, bardzo dobrze zorganizowana, z bardzo dobrymi Polakami, wspieranymi przez solidnych zawodników zagranicznych. Niesamowicie trudne zadanie, aczkolwiek udowodniliśmy już, że przed własną publicznością nasz zespół jest w stanie grać na 150%, więc mam nadzieję, że to się powtórzy i w Orbicie będzie ciekawe widowisko. Radek Hyży to uosobienie walki i woli zwycięstwa, fot. Jacek Rydlecki SZANSA: Śląsk jest osłabiony, ranny – z powodu kontuzji ścięgna Achillesa odpadł lider, Danny Gibson, w ostatnim tygodniu z drużyną nie trenował Dominique Johnson (bakteryjne zakażenie lewej stopy), na lekki uraz narzekał też Michał Gabiński. W Śląsku nie ma już Nikoli Malesevicia, z którym klub za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt kilka dni temu. Trefl o tym wie i może podejść do dzisiejszego meczu z niższym poziomem koncentracji, spodziewając się łatwej przeprawy. Pomimo kadrowych problemów Gabi podkreśla przecież, że zespół zagra nie na 100, ale na 150%. Wola walki, determinacja i chęć udowodnienia wartości mogą zaskoczyć sopocian. W dodatku mecz jest w Orbicie, twierdzy Śląska – jak mawia trener Chudeusz – w której ulec może każdy. MIEJSCE: W domu Śląsk legitymuje się dodatnim bilansem 5. zwycięstw i 3. porażek. Tu niedawno sięgnął po upragnione i wyczekiwane od lat trofeum – Puchar Polski. Ostatni raz Trefl wygrał w Orbicie w sezonie 2011/2012 w czwartym meczy ćwierćfinału play-off. Koszykarze zawsze mogą liczyć na fanów żywiołowo dopingujących ulubieńców. A dziś, w dniu kobiet, z pewnością nie zawiodą fanki. Klub sprawił paniom prezent w postaci darmowych wejściówek. Dzisiejszego wieczoru trybuny mogą być zatem najpiękniejszym miejscem w Polsce. Może czar wrocławskich kobiet uczyni wieczór magicznym i Śląsk wygra z Treflem? Przekonamy się już o 19.00! Błażej Organisty

„Top 6″ nadal realne – co się musi zdarzyć?

Tauron Basket Liga w tym sezonie zaskakuje. Każdy jest w stanie wygrać z każdym, więc pokusiliśmy się o małą analizę tabeli i prognozę spotkań, które w dalszym ciągu pozwalają naszym koszykarzom awansować do upragnionej czołowej „szóstki” TBL. Mistrz Polski Stelmet Zielona Góra oczywiście prowadzi w tabeli, lecz po piętach Euroligowcowi depczą Trefl Sopot i PGE Turów Zgorzelec, które mają 1 punkt straty do lidera. Wspominane ekipy na 3 kolejki przed końcem sezonu zasadniczego są pewne awansu do czołowej szóstki ligi, a co za tym idzie występu w play-off. Reszta drużyn dalej nie jest pewna swego i musi walczyć do końca. Analizując tabelę, szanse na awans do Top 6 ma jeszcze 6 drużyn – w tym także Śląsk Wrocław. Drużyny z końca tabeli też są pewne, ale jednego – że będą musiały bić się o play-off w spotkaniach z „dolną szóstką”. Zaliczają się do nich, kolejno od dołu: Kotwica Kołobrzeg, Polpharma Starogard Gdański i Stabill Jezioro Tarnobrzeg. Między miejscami 4-9 w ligowej tabeli istnieje tylko 3-punktowa różnica. Najbardziej pewny pozycji po fazie zasadniczej może być Anwil Włocławek z 30 punktowym dorobkiem, który przywita u siebie Czarnych, później gościć będzie w Kołobrzegu, by skończyć pierwszą część rozgrywek w Radomiu. Kolejnym zespołem, który zajmuje 5. lokatę są – Czarni Słupsk z 29 pkt. Przed nimi stanie: Anwil na wyjeździe, w domu rozpędzony AZS Koszalin i łatwy rywal tylko na papierze, czyli Stabill Jezioro Tarnobrzeg. Rosa Radom – 29 pkt, jest na 6 pozycji, najpierw zmierzy się z Akademikami z Koszalina, później podejmować będzie Trefl i Anwil. Asseco Gdynia – 28 pkt. na 7. miejscu ma najgorsze zadanie ze wszystkich drużyn. Na początek jedzie do Zgorzelca, a w dwóch ostatnich spotkaniach gości lidera – Stelmet i wicelidera – Trefl. Bezpośrednim rywalem „Trójkolorowych” w walce o TOP 6 jest wzmocniony ostatnio AZS Koszalin – 28 pkt, który ma ostatnio ogromne aspiracje. AZS ma przed sobą jednak ciężki terminarz: najpierw zagra u siebie z Rosą Radom, potem zmierzy się na wyjeździe z Czarnymi Słupsk, kończąc sezon zasadniczy w hali Orbita. Reasumując: Śląsk Wrocław wygrywając swoje ostatnie mecze, przy ogromnym szczęściu i odpowiednich wynikach rywali, dalej ma szanse na Top 6. OTO JAKIE WARUNKI MUSZĄ ZOSTAĆ SPEŁNIONE: 1. Wygrać 3 razy – wówczas mamy na koncie 33 oczka. 2. 3 wygrane Anwilu Włocławek. Włocławianie grają z zespołami, które bezpośrednio nam zagrażają – wtedy zapewniają sobie czwartą lokatę. 3. Wygrana Czarnych z AZS-em Koszalin – wówczas słupszczanie zrobiliby „Trójkolorowym” nie lada prezent. Czarne Pantery mają wtedy lepszy bilans w bezpośrednim pojedynku ze Śląskiem, więc przeskoczenie zawodników z pomorskiego w tabeli, będzie nierealne. Gdyby podopieczni Andreja Urlepa wygraliby chociaż 2 spotkania (AZS i Siarka) – zagwarantują sobie miejsce numer 5. 4. 3 przegrane Rosy Radom – z AZS, Treflem i Anwilem. Wówczas ekipa Wojciecha Kamińskiego będzie miała – 32 pkt, co nam nie zagrozi. Każde, pojedyncze nawet zwycięstwo radomian zamyka nam drogę do „szóstki” – Rosa ma lepszy bezpośredni bilans spotkań z nami (2 wygrane). 5. Asseco gra z czołówką ligi, więc prognozujemy im zakończenie sezonu zasadniczego z dorobkiem 31 pkt (3 porażki). Przyjmując założenie, że koszalinianie wygrywają z Rosą, lecz przegrywają z Czarnymi i pokonamy ich w Orbicie, będą mieli po spotkaniu we Wrocławiu 32 pkt. Śląsk Wrocław zajmie wtedy 6. lokatę – gwarantującą udział w play-off. Nasze założenia mogą sprawdzić się wyłącznie przy trzech zwycięstwach naszej drużyny i szczęśliwym zrządzeniu losu. Liga w tym roku jest w bardzo wyrównana – co widać po tabeli. Ostatnie spotkania bez wątpienia będą arcyciekawe i zapewnią ogromne emocje kibicom koszykówki. Na pewno nikt z naszych fanów by się nie obraził, gdyby nasze prognozy sprawdziły się w 100%. Hej Śląsk ! Przygotował: Marcin Poręba

Sprawdzian z wiceliderem

Cel na najbliższe tygodnie to pilnowanie pierwszej ósemki. Żeby jednak spełnić to założenie Śląsk musi wygrywać. Zadanie jest do wykonania, zwłaszcza, że wszystkie ostatnie mecze sezonu zasadniczego Wojskowi rozegrają przy wsparciu wrocławskiej publiczności. Serbski skrzydłowy w Śląsku już nie zagra, fot. Norbert Bohdziul Do zakończenia sezonu zasadniczego TBL zostały już tylko 3 kolejki. Wrocławianie zmierzą się kolejno z: Treflem Sopot, Turowem Zgorzelec i AZS Koszalin. Śląsk ma już tylko matematyczne szanse na awans do top 6, która ma zapewnioną bezpośrednią przepustkę do fazy play-off. Bezpośrednim rywalem Trójkolorowych w walce o play-off będzie wzmocniony ostatnio AZS Koszalin, który ma aspiracje nawet na górną szóstkę. Akademicy sensacyjnie pokonali w ostatniej kolejce Mistrza Polski – Stelmet Zielona Góra. Do ekipy z Koszalina dołączył Cezary Trybański, a w czwartek kontrakt do końca sezonu podpisuje Krzysztof Szubarga, powracający do TBL z ligi Ukraińskiej (MBK Mikołajów). Na szczęście AZS ma przed sobą ciężki terminarz. Najpierw gości Rosę Radom, potem zmierzy się na wyjeździe z Czarnymi Słupsk, kończąc sezon zasadniczy w hali Orbita. Żeby spełnić założenia i przybliżyć się do realizacji planu, w pierwszej kolejności Śląsk powinien pokonać Trefl Sopot. Będzie to nie lada wyczyn zwłaszcza, że sopocianie w tym sezonie doznali tylko 4 porażek. Trefl pokonały ekipy z czołówki ligi: Energia Czarni Słupsk, PGE Turów Zgorzelec i dwukrotnie Stelemet Zielona Góra. Podopieczni Dariusa Maskoliunasa są wiceliderem TBL z dorobkiem 34 pkt, bilansem 15-4 i są jednym z faworytów w walce o mistrzostwo Polski. Zawodnicy są ze sobą zgrani i doskonale się rozumieją na parkiecie. W drużynie od początku sezonu zaszły tylko, kosmetyczne zmiany kadrowe – od połowy lutego do załogi dołączył litewski-skrzydłowy Simas Buterlevicius. Liderami ekipy z Trójmiasta są reprezentanci Polski: Adam Waczyński 15.4 pkt/mecz i Paweł Leończyk 12.5 pkt/mecz. W składzie sopocian zobaczymy Marcina Stefańskiego – byłego zawodnika Śląska. O sile wicelidera wrocławianie przekonali się w Sopocie, gdzie w pierwszym meczu obu drużyn wyraźnie lepsi byli gospodarze, wygrywając 87:73. Najwięcej spustoszenia w defensywie Śląska zrobił środkowy- Yemi Gadri- Nicholson autor double-double – 24 oczek i 13 zbiórek. Drugim strzelcem zespołu z Trójmiasta był 20-letni rzucający Michał Michlak, kończąc spotkanie z dorobkiem 17 pkt. W ekipie Trójkolorowych swoimi umiejętnościami strzeleckimi popisał Danny Gibson zdobywca 14 punktów. Czy i jak poradzi sobie na rozegraniu Adrian Mroczek-Truskowski, fot. Norbert Bohdziul - Trefl Sopot to zespół ofensywny z bardzo wyrównanym składem. Każdy zawodnik wchodzący z ławki jest w stanie odwrócić losy meczu. Ostatnie spotkania pokazują świetną dyspozycje Adama Waczyńskiego, który jest wszechstronnym graczem. Musimy ograniczyć ich grę do środka i na zewnątrz – mówi przed spotkaniem Jerzy Chudeusz. Dyspozycja Śląska stoi pod znakiem zapytania. Brak kontuzjowanego lidera Dannego Gibsona i pożegnanie Nikoli Malasevica diametralnie odmieni styl gry wrocławskiego zespołu. Pod nieobecność Gibsona ciężar gry w ofensywie muszą wziąć na siebie gracze obwodowi. Szkoleniowiec wrocławian w wywiadzie dla wks-slask.pl nie ukrywa, że największą bolączką jego podopiecznych jest gra ofensywna – nie tracimy dużo punktów więc z obroną nie jest najgorzej - dodaje Chudeusz Zmiennikiem na pozycji numer jeden dla Roberta Skibniewskiego ma być kapitan drużyny-Adrian Mroczek Truskowski. Nasi gracze będą musieli rywalizować z sopocką parą rozgrywających, w której skład wchodzą Sarunas Vasiliauskas i Lance Jeter. We Wrocławiu Śląsk już kilka razy pokonywał wyżej notowanych rywali i kto wie, co przyniesie nam sobotni wieczór. Dzięki promocji dla kobiet w dniu ich święta, Hala Orbita będzie bez wątpienia najpiękniejszym miejscem w Polsce! Marcin Poręba Ceny biletów na mecz WKS Śląsk Wrocław – Trefl Sopot (08.03.2014, godz. 19:00): PRZEDSPRZEDAŻ: - Kategoria I- sektory brązowe – 30 zł (bilet normalny), 25 zł (bilet ulgowy) - Kategoria II- sektory żółte – 25 zł (bilet normalny), 20 zł (bilet ulgowy) - Kategoria II- sektory żółte – bilet rodzinny (2 dorosłych+ jedno dziecko (do lat 16) ) - 51 zł. - Kategoria II- sektory żółte – bilet rodzinny (2 dorosłych+ dwoje dzieci (do lat 16) ) - 52 zł. - Sektory zielone – 15 zł (bilet normalny), 10 zł (bilet ulgowy) W DNIU MECZU W KASACH, BILETY SPRZEDAWANE BĘDĄ O 5 ZŁ DROŻEJ (RODZINNE SĄ O 10 ZŁ DROŻSZE) Bilety w przedsprzedaży można nabywać: - w siedzibie klubu WKS Śląsk Wrocław – Hala „Kosynierka”, ul. Mieszczańska 11, w godzinach 10:00-17:00 w dniach: 7 marca (piątek) – KOBIETY ODBIERAJĄ BILETY ZA DARMO 8 marca (sobota) – TYLKO w kasach Hali Orbita, od godziny 17:00 Bilety można nabywać także przez całą dobę na stronie kupbilet.pl oraz we wszystkich punktach sprzedaży strony kupbilet.pl w dniach i godzinach ich otwarcia, a także w punktach STS we Wrocławiu oraz salonach Empik. Więcej informacji pod nr. tel. 71 798 10 50

Pożegnanie z Maleseviciem

Serbski skrzydłowy Nikola Malesević nie jest już koszykarzem Śląska Wrocław. Klub doszedł do porozumienia z agentem zawodnika co do rozwiązania kontraktu za porozumieniem stron. Malesević opuszcza Wrocław w piątek rano. Choć umowa Śląska z Maleseviciem podpisana została aż na 3 lata, obie strony doszły do wniosku, że najlepiej dla nich będzie, jeśli się rozstaną już teraz. - Żegnamy się w dobrej atmosferze życząc Nikoli dalszych sukcesów sportowych. Zgadzaliśmy się co do tego, że najlepiej dla obu stron będzie rozstać się właśnie w tej chwili – powiedział prezes Śląska Michał Lizak. Mierzący 200cm wzrostu absolwent Rhode Island University przyszedł do wrocławskiej ekipy w połowie października ubiegłego roku opuszczając jedynie pierwsze spotkanie sezonu TBL z Anwilem Włocławek (gdy trenerem był jeszcze jego rodak Milivoje Lazić). W 18 meczach ligowych Malesević grał średnio 18 minut, w ciągu których notował przeciętnie prawie 9 punktów oraz 3 zbiórki. Jego rekord to 19 „oczek” rzuconych w debiucie w hali Orbita przeciwko Polpharmie Starogard Gdański.

ŚLĄSK STAĆ NA NIESPODZIANKĘ – WYWIAD Z MARCINEM STEFAŃSKIM

Przed sobotnim spotkaniem przeciwko Treflowi Sopot porozmawialiśmy z kapitanem naszych najbliższych przeciwników – Marcinem Stefańskim. Były gracz Śląska analizuje mocne i słabe strony naszej drużyny, a także mówi o celach swojego zespołu na dalszą część sezonu. W sobotę mecz Śląsk – Trefl, będziesz mieć okazję znów zagrać we Wrocławiu – lubisz tu przyjeżdżać? Tak, to będzie pierwszy taki mecz po dłuższej przerwie, gdy Śląska nie było w ekstraklasie. Bardzo lubię przyjeżdżać do Wrocławia, studiowałem tu, ukończyłem AWF. Mam też wielu znajomych w tym mieście, których zawsze miło odwiedzać. Cieszę się, że przyjeżdżam. Trefl przyjeżdża do Wrocławia jako zdecydowany faworyt. Śląsk, osłabiony kontuzjami, będący już praktycznie bez szans na czołowa szóstkę wydaje Ci się łatwym kąskiem? Myślę, ze Śląsk będzie groźny u siebie. Ma świetnych kibiców, którzy potrafią być szóstym zawodnikiem. Na pewno nie będzie skazany na pożarcie, mimo że jesteśmy dużo wyżej od nich w tabeli. A Śląsk ciut szans by być w tej pierwszej szóstce jeszcze ma. W pierwszym meczu obu ekip, to Trefl był górą, fot. Dominik Sadowski W pierwszej rudzie, w Sopocie, Śląsk postawił wam trudne warunki, prowadząc nawet do przerwy. Co możesz powiedzieć o grze wrocławian na podstawie tamtego meczu i całego sezonu? To prawda, w pierwszym meczu mieliśmy problemy, zagraliśmy bardzo słabo w pierwszej połowie, w drugiej zdecydowanie lepiej to wyglądało, dzięki temu wygraliśmy. Śląsk ma dobrych zawodników, którzy potrafią przechylić szalę meczu na swoją stronę. Tak jak powiedziałem wcześniej, szczególnie u siebie mogą być bardzo groźni. Czego Twoim zdaniem brakuje Śląskowi, by grał chociażby tak, jak Ty byłeś w tej drużynie, byliście wtedy 3 czy 4 drużyną w kraju? Może właśnie Marcina Stefańskiego w składzie? Ale mają Radka Hyżego! (śmiech) Myślę, że brakuje stabilności. Potrafią zagrać naprawdę bardzo dobre mecze, jak w półfinale i finale Pucharu Polski, które sam oglądałem. Grali wtedy na naprawdę wysokim poziomie, a zaraz potem przegrali kolejne spotkania w lidze. Dużo słabiej zagrali w Gdyni. Brakuje tej stabilizacji formy, mają takie wahania – raz dobrze, raz źle. Dlatego wcale nie jest powiedziane, że są skazani na porażkę z nami. Celem WKS-u był awans do szóstki, a jakie cele ma Trefl? Patrząc na wasze ostatnie wyniki (6 zwycięstw z rzędu) – mierzycie w mistrzostwo. (śmiech) Mistrzostwa Polski nie mam. Mam wicemistrzostwo, mam brązowy medal, Puchar Polski, Superpuchar, ale tego mistrzostwa nie mam. Życzyłbym sobie i swojej drużynie, żebyśmy to zdobyli, jednak do tego bardzo daleka droga. Tak naprawdę nie zaczęły się jeszcze nawet „szóstki”, więc trudno mówić o czymkolwiek. Trener zawsze powtarza, żebyśmy się koncentrowali na następnym meczu. Dla nas najważniejsze jest teraz, żeby wygrać ze Śląskiem Wrocław. Co będzie dalej – wyjdzie w praniu. Trefl na koniec rundy zasadniczej zapewne będzie w czołówce tabeli i w play-offach zmierzy się z drużyną z dolnej części ósemki, być może Śląskiem Wrocław. Co sądzisz o takim scenariuszu? Pamiętam, że 2 sezony temu w pierwszej rundzie play-off graliśmy we Wrocławiu i nie było nam łatwo, ale wygraliśmy. Potem doszliśmy aż do finału gdzie minimalnie, 3 do 4, przegraliśmy z Asseco. Więc mogłoby tak być i w tym roku, wtedy Trefl by zdobył wicemistrzostwo Polski. Rozmawiał Jędrzej Rybak

Tabela

WKS Tabela