Królewskie łoże i mistrzowskie pierścienie - wywiad z Vitaliyem Kovalenką

MVP III Turnieju o Puchar Mieczysława Łopatki, zdobywca mistrzowskiego pierścienia, niedoszły szczypiornista, miłośnik mediów społecznościowych... - poznajcie Vitka! Po zwycięskim Turnieju porozmawialiśmy z Vitaliyem Kovalenką, czyli prawdziwym VIP-em w autokarze Śląska Wrocław. 


                                                                                                                                                                                                                       

Pierwszy występ drużyny przed wrocławską publicznością i od razu zwycięstwo w III Turnieju o Puchar Mieczysława Łopatki, a ty dodatkowo zgarniasz tytuł MVP - to chyba wymarzony początek sezonu?


Na pewno to dobry początek, niezły turniej w naszym wykonaniu. Ciągle jednak jest dużo pracy przed nami, zarówno w obronie, jak i w ataku. I nie może nam się przytrafić taka utrata koncentracji, jak w ostatnim meczu. W czwartej kwarcie na za dużo pozwoliliśmy przeciwnikowi. Jest nad czym pracować, ale jeszcze mamy na to parę dni do początku ligi.

Czy to były najlepsze wasze mecze okresu przygotowawczego?

Hmm… Myślę, że nie. Na pewno te najlepsze mecze są jeszcze przed nami, bo nasza forma rośnie. Cały czas mocno trenujemy, dwa razy dziennie i będziemy grać jeszcze lepiej. Bo ciągle są rzeczy do poprawy - zarówno w defensywie, jak i w ataku. Zostały takie szczegóły, niuanse. Mamy wypracowane zagrywki, mamy system gry, ale trzeba to jeszcze udoskonalać.

kovalenko Pokonaliście jednak Khimik Yuzhny, czyli mistrza Ukrainy. I to bez Smith’a i Chanasa na parkiecie, którzy wcześniej byli ważnymi zawodnikami w rotacji. Wygląda więc na to, że liga ukraińska jest obecnie słabsza od polskiej. Kilka lat temu te proporcje były chyba inne…

Teraz liga ukraińska jest słabsza od polskiej. W obecnej sytuacji, jaka panuje na Ukrainie, to naprawdę dobrze, że w ogóle istnieje tam jeszcze koszykówka. Na pewno teraz łatwiej zostać mistrzem Ukrainy, niż wtedy, kiedy udało się to mnie, w barwach drużyny z Doniecka. Sytuacja, która panuje w regionie Donbasu - delikatnie mówiąc - nie sprzyja koszykówce. Wiele zespołów zniknęło w ogóle z mapy, w tym naprawdę najlepsze drużyny jak Mariupol czy Donieck. Dobrze, że liga w ogóle przetrwała.

A nagrodą za tytuł ciągle są mistrzowskie pierścienie rodem z NBA?

Nie, nie, właśnie zmieniło się to niedawno. Gdy ja w barwach Doniecka zdobyłem mistrzostwo to dostaliśmy mistrzowskie pierścienie, ale już tego nie ma. Ja grałem w Yuzhnym dwa sezony i teraz, przy okazji turnieju, rozmawiałem z chłopakami z Khimika. Powiedzieli, że oni za mistrzostwo z ubiegłego sezonu pierścieni nie dostali.

Ale ty masz go ze sobą, zakładasz czasem?

Mam, mam, ale nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem go na palcu. Jakoś ostatnio nie było okazji.

Pytanie z innej beczki - wiesz, który klub w Polsce ma najwięcej tytułów mistrzowskich… w piłkę ręczną?

W piłkę ręczną? W koszykówkę to oczywiście wiem, ale w ręczną… Wisła Płock?

Śląsk Wrocław! Sekcja piłki ręcznej WKS-u ma 15 złotych medali. Dużo brakowało do tego byś teraz był nie koszykarzem, a szczypiornistą Śląska?

No tak, piłka ręczna miała duży wpływ na moje życie. Przez moją mamę, Galynę Kovalenko. Ona uprawiała ten sport i ponad dwadzieścia lat temu przyjechała do Polski grać, w klubie JKS Jarosław. Później była trenerką, zdobyła nawet brązowy medal mistrzostw Polski. Ona mnie kreowała na piłkarza ręcznego, ukierunkowywała mnie na ten sport. Trenowałem już ze starszymi chłopakami, nawet trener Kroczek chciał mnie ściągnąć do siebie, do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Przemyślu. Zabiegał o to parę lat. Ale gdy zobaczyłem w telewizji mecze NBA… Decyzja nie mogła być inna.

Gdy zmieniłeś dyscyplinę zdarzało się, zamiast dwutaktu, stawiać trzy kroki?

Na początku owszem (śmiech).

Powiedz szczerze – zostałeś przy koszu, bo w szczypiorniaku nie mógłbyś popisywać się wsadami jak to #FlayingVitaliy ma w zwyczaju?

Dokładnie tak! (śmiech) Mam nadzieję, że we Wrocławiu parę razy uda się zrobić jakiś fajny wsad.


Jakbyś miał teraz wybrać - efektowny wsad czy rzut za trzy punkty?

Teraz, po ponad 10 latach kariery… Pewnie wybrałbym rzut za trzy. To jednak jeden punkt więcej dla drużyny.

Na pewno trenerowi spodobała by się taka odpowiedź. Ty znasz Mihailo Uvalina jeszcze z zeszłego sezonu, gdy pracowaliście razem w Szczecinie.

Jeszcze dłużej trenera zna Kamil Chanas, bo wcześniej byli razem w Stelmecie Zielona Góra. Jednak rzeczywiście, pracowałem z trenerem Uvalinem w Wilkach Morskich Szczecin, ale tylko część sezonu, bo trener objął zespół w styczniu. Pierwszym meczem pod jego wodzą było zresztą spotkanie ze Śląskiem Wrocław.

Wcześniej w Doniecku byłeś podopiecznym Sasy Obradovicia, wielkiej sławy koszykarskiej lat 90. Jakbyś miał poszukać cech wspólnych Uvalina i Obradovicia…

Na pewno łączy ich to, że obaj są z Serbii i obaj lubią twardą obronę. Kładą duży nacisk na defensywę oraz dyscyplinę w drużynie, zwłaszcza na dyscyplinę na boisku. Według mnie są to bardzo podobni szkoleniowcy.

Trenera znałeś, ale graczy z drużyny chyba niekoniecznie.

No nie, z zawodnikami wcześniej się nie znałem. Ale bardzo szybko złapaliśmy wspólny język. Ja mam taki charakter, że z łatwością łapie kontakt z ludźmi, nie mam problemu z nowymi kolegami w drużynie.

Jakie macie sposoby na integrację w zespole? Słyszałem o Twoich pojedynkach z Mateuszem Jarmakowiczem na konsoli.

To prawda, gramy trochę, głównie w NBA.

Kto wygrywa?

No ja! (śmiech) Słyszałem, że Kamil Chanas też dobrze sobie radzi, jeszcze nie miałem okazji z nim grać, ale podobno jest dobry.

A oprócz konsoli?

Najbardziej integrujemy się na podczas wyjazdów na mecze, w hotelach, w autobusie. Ja, jako najstarszy, dostałem od chłopaków „królewskie łoże”, czyli miejsce na tyle autobusu (śmiech).

kovalenko fb autobus

Podobno w szatni Wilków Morskich byłeś klubowym DJ’em, ale tutaj tę rolę dzierży ktoś inny…

Oczywiście, Kamil Chanas! Jest bezdyskusyjnym DJ’em, absolutnie nie spieram się z nim o to miano (śmiech).

Jak ci się podoba jego muzyka?

Jest… fajna. Taka śmieszna, czasem hip-hop, czasem disco polo, wybiera dla nas różne kawałki. Non stop coś zmienia, nie ma jednego hitu, który leciałby na okrągło.

Znany jesteś ze swojego zamiłowania do mediów społecznościowych - odkąd trafiłeś do Śląska liczba lajków na Facebooku mocno poszła w górę?

Wiesz co… nie aż tak bardzo, choć trochę wzrosło. Może w trakcie sezonu będzie ich więcej, gdy kibice lepiej poznają zespół i mnie osobiście.


Oczywiście zachęcamy do lajkowania profilu Vitaliy’a! Wiem z autopsji, że można tam znaleźć naprawdę ciekawe wpisy i zdjęcia np. prosto z szatni, albo z „królewskiego łoża” na tyle autobusu (przykład powyżej). A jaką fotkę chciałbyś wrzucić na facebooka na koniec sezonu?

(śmiech) Oczywiście z pucharem za mistrzostwo!

Rozmawiał Jędrzej Rybak

Tabela

WKS Tabela