RZUT OKA: Nie tym razem
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 21, kwiecień 2015 19:02
W niedzielę udana pogoń nie zaowocowała zwycięstwem, lecz kapitan nie załamuje rąk. Wrocław przegrał z Koszalinem 64:69 i raczej nie ma już co liczyć na przewagę własnego parkietu w play-off, ale przecież „zabawa dopiero się zacznie”!
FAKT: Śląsk po raz kolejny w tym sezonie musiał odrabiać kilkunastopunktową stratę z pierwszej połowy. Tak samo było w ostatnim meczu z MKS-em i trzy tygodnie temu z Turowem. Tym razem nie udało się wygrać, choć wrocławianie w czwartej części konfrontacji z AZS-em Koszalin prowadzili pięcioma punktami. W drugiej zdobyli zaledwie 10 oczek, czym wyrównali najgorszy wynik tego sezonu pod względem liczby zdobytych punktów w jednej kwarcie, ustanowiony 10 stycznia w pojedynku z Asseco. WKS wypadł z pierwszej czwórki i aby do niej wrócić, będzie musiał pokonać w ostatniej kolejce właśnie zespół z Gdyni oraz liczyć na korzystne rezultaty pozostałych meczów. Trudno jednak oczekiwać, że Rosa przegra u siebie z Jeziorem tudzież AZS na wyjeździe z grającym o pietruszkę Anwilem.
ZAWODNICY: Najlepszym strzelcem po stronie gości był Roderick Trice, który do 15 punktów dołożył jeszcze 6 zbiórek. Dwiema trójkami zawody rozpoczął Radivojević, ale później bardziek aktywny był Dłoniak, autor 12 oczek i 6 desek. To po jego trójce w kontrze Śląsk objął prowadzenie 60:55. Jednej zbiórki do double-double zabrakło z kolei Aleksandarowi Mladenoviciowi (11 punktów), który w końcówce przeżywał trudne chwile.
Wprawdzie najskuteczniejszy na boisku Qyntel Woods zapisał na koncie 17 oczek, ale trafiał co trzeci rzut. Pilnowany przez Dłoniaka zaliczył nawet dwa niedoloty i dał się zablokować Mladenoviciowi oraz Trice’owi. Amerykanin na dwie minuty przed końcem zdobył jednak ważne punkty na 67:62, po efektownym wejściu pod kosz. Cichymi bohaterami Koszalina był rezerwowy Łukasz Pacocha (11 oczek, 4/6 z gry), który błyszczał szczególnie w pierwszej połowie. W obronie skutecznie działał natomiast Piotr Dąbrowski.
USŁYSZANE: „Cieszę się, że mogłem pomóc. Cała drużyna zasłużyła na zwycięstwo. Czułem się dziś bardzo komfortowo na boisku.” – Łukasz Pacocha
STATYSTYKA-KLUCZ: 20/65 z gry Śląska, czyli 30,8%, a i tak było blisko pokonania AZS-u na jego własnym parkiecie, gdzie przegrał tylko dwa mecze.
PUNKT ZWROTNY: Przy trzypunktowym prowadzeniu Koszalina zostało 55 sekund do końca. Wrocławianie zagrali pick&rolla, obrona gospodarzy się pogubiła, Mladenović znalazł się z piłką pod koszem zupełnie niepilnowany, ale nie trafił. Później pod presją obrońców próbowali jeszcze Wiśniewski i Dłoniak, ale również bezskutecznie. Austin trafił za to dwa osobiste i mecz się skończył.
NA PLUS: W pierwszej połowie nerwy wzięły górę. W pewnych fragmentach gra była chaotyczna i niecierpliwa. Śląsk znów potrafił odbudować się po przerwie, zaczął grać rozsądniej, odrobił straty i wyszedł na prowadzenie. Niestety, jak przyznał Wiśniewski, w końcówce zabrakło energii.
DO POPRAWY: Początek drugiej kwarty to cztery minuty bez punktu po stronie Śląska. Piłka nie chciała znaleźć drogi do kosza. Co więcej słabszy dzień miał kapitan Wiśniewski, który trafił tylko jeden z dziesięciu rzutów z gry i popełniał błędy w obronie.
DOBRY RUCH: Przez większość czasu Woodsa pilnował Jakub Dłoniak. Amerykanin zdezorientowany takim obrotem sprawy, determinacją i nieustępliwością obrońcy, mylił się i często nie wiedział, jak ma wykorzystać przewagę fizyczną nad ruchliwym przeciwnikiem. Gdy Kuba się męczył, do lidera AZS-u doskakiwał Radivojević lub Ikovlev.
ZŁE ZACHOWANIE: Koszalin imponował obroną. Szczelnie zamknął pole trzech sekund – Śląsk w całym meczu zdobył 20 punktów spod kosza. Nieco zaskoczeni wrocławianie trzecią kwartę zaczęli od trzech niecelnych trójek rzucanych przez ręce. Pierwsze punkty w drugiej połowie zdobyli po stracie Woodsa i kontrze Radivojevicia, ale później znów przestrzelili z dystansu.
USŁYSZANE II: „Nasza sytuacja się nieco skomplikowała. To były zacięte zawody. AZS grał bardzo dobrze w pierwszej połowie, my nierówno. Pogoń kosztowała nas dużo sił. Zabawa zacznie się w play-off!” – Łukasz Wiśniewski
WOKÓŁ PARKIETU: Działacze miejscowego klubu złotym karnetem i plecakiem uhonorowali najwierniejszego fana Koszalina, który pomimo wielu wiosen na karku jeździ dopingować swoich ulubieńców w każdy zakątek kraju. Od niedzieli fan-emeryt będzie mógł cieszyć się zastrzeżonym miejscem w koszalińskiej hali.
PODSUMOWANIE: Po nieudanej pierwszej połowie Śląsk w pewnej chwili prowadził z AZS-em pięcioma punktami, ale zmęczony pogonią opadł z sił. Od tego momentu gospodarze wygrali 14:4 i cały mecz 69:64. Wrocławianie byli blisko, mimo że rzucali ze skutecznością nieco wyższą niż 30% oraz zdobyli w drugiej części gry tylko 10 punktów. Tym razem Koszalin był lepszy, ale w play-offach szale mogą się przechylić na stronę Trójkolorowych. O ile obie drużyny na siebie trafią, ponieważ o tym zadecyduje ostatnia kolejka.
USŁYSZANE III: „Nowy trener bardzo nas zmotywował. Każdy szarpał w defensywie i rzucał się na piłkę.” – Łukasz Pacocha
KOLEJNE MECZE: Na ostatni mecz sezonu regularnego Śląsk zaprasza w niedzielę, 26 marca, o 20.00 do Orbity, gdzie powalczy z Asseco Gdynia.
Błażej Organisty