Wiśniewski i Dłoniak po wygranych derbach
- Szczegóły
- Opublikowano: niedziela, 29, marzec 2015 19:39
Kapitan WKS-u, do niedawna zawodnik Turowa, oraz zdobywca decydujących punktów w meczu - czyli Łukasz Wiśniewski i Jakub Dłoniak opowiedzieli o zwycięskim meczu przeciwko zgorzelczanom. A było o czym opowiadać...
Łukasz Wiśniewski: Kibice zgotowali nam dzisiaj super atmosferę, szczególnie w momentach, w których dochodziliśmy przeciwnika. Dziś we Wrocławiu było święto polskiej koszykówki. W spotkaniu pokazywanym w telewizji zagrały dwie mocne drużyny, obie dobrze się zaprezentowały i była to naprawdę dobra promocja koszykówki.
W trakcie meczu za faule "spadło" trzech naszych podstawowych zawodników (Trice, Wiśniewski i Radivojević, red.), którzy odpowiadają za prowadzenie gry. Jeśli doszłoby do dogrywki, na pewno byłoby nam bardzo trudno. Ale zespół dobrze zareagował na te osłabienia i w tej trudnej sytuacji świetnie sobie poradził. Gratulacje dla tych chłopaków, którzy wtedy byli na boisku.
Jesteśmy bardzo zadowoleni po tym spotkaniu. Szczególnie dlatego, że dzięki temu zwycięstwu "łapiemy" 3-4 miejsce w tabeli. Cieszy postęp w naszej grze, ciągle jesteśmy w rozgrywce o najwyższe lokaty. Gratulacje jednak dla Turowa, to moja poprzednia drużyna, grają świetną koszykówkę, szybką, ładną dla oka. Dziś próbkę swoich umiejętności pokazał m.in Mardy Collins. Ale taka jest koszykówka, dziś to my wygraliśmy. Gdy gra się ze sobą 2. czy 3. raz w sezonie to zespoły dobrze się znają i trudno jest czymś zaskoczyć.
Jakub Dłoniak: To nie był nasz najlepszy mecz ze względu na postawę w pierwszej połowie. Mieliśmy zatrzymać ich kontratak, lepiej bronić, przerywać akcje przeciwników. Ale oni dobrze grali w ataku, dobrze szli do zbiórek, dużo rzucali, penetrowali pod kosz. I w ten sposób nam odjechali na te 14 punktów. Znów po przerwie zagraliśmy lepiej. Trener w szatni zawsze nas uczula na to, co robiliśmy źle, zwraca uwagę co zrobić, by to poprawić. I rzeczywiście poprawiliśmy.
W drugiej połowie lepiej wracaliśmy do obrony, nie było im już tak łatwo "wjeżdżać" pod kosz. Wcześniej, zwłaszcza Collins, łatwo wchodził pod kosz. Potem jednak Wiśnia świetnie go krył i Amerykanin już tak nie szalał. Po przerwie lepiej też zastawialiśmy tablicę, rywale mniej zbierali w ataku. Po takiej zbiórce może pójść kontra i łatwe punkty albo osobiste po przerwaniu jej faulem. Mieliśmy więcej otwartych pozycji, lepiej biegaliśmy. Tak to jest - zbierasz piłkę w obronie i od razu "ciągniesz" do ataku, wszyscy są rozproszeni po boisku i można zająć swoja pozycję i czekać na swoją szansę do rzutu z dogodnej pozycji. Każdy w drużynie był mocno zmotywowany. Od samego początku, ale dopiero w drugiej połowie gra wyglądała tak, jak powinna. To była jedna z naszych najlepszych drugich "połówek" w sezonie.
W naszym ostatnim ataku mieliśmy zagrać tak, że do piłki wychodzi Denis Ikovlev, potem podanie do Acy (Mladenović, red.), ktory tam "kręci" jeden na jeden i rzuca sobie "haczka". To jednak nie wyszło, na mnie nie było zaslony, wybiegłem, Aca dostarczył mi piłkę i trafiłem. Jak wiele emocji przysporzyło nam to spotkanie było widać np. po rekacjach trenera. Pokazał, jak ważny jest to mecz dla niego, po tym faulu technicznym zaczęło się coś dziać. Wtedy Turów miał dużo osobistych, Taylor próbował chyba 6 razy i tylko raz trafił, potem też Damian Kulig rzucał wolne. Pierwszego spudłował, drugiego trafił, ale to nie wystarczyło by odzyskali prowadzenie, my trafiliśmy w ostatniej akcji i wygraliśmy.
Gramy teraz w Lublinie i mamy taką samą motywację, jak dziś. Zawsze jesteśmy dobrze przygotowani do meczu, mamy dobry skauting, od czwartku oglądamy na wideo zespół przeciwnika, poszczególnych graczy. Widzimy, jakie mają atuty, jak zdobywają punkty. To nie jest tak, że "wychodzimy i gramy". W Lublinie nie będzie łatwo, oni ostatnio lepiej sobie radzą. Ale my jesteśmy silniejszą drużyną, nasza agresja będzie taka sama jak dzisiaj. Przydarzyły nam się niespodziewane porażki z teoretycznie słabszymi drużynami. I teraz jesteśmy uczulani, wiemy, co możemy stracić poprzez taką porażkę. Nasze zaangazowanie jest cały czas takie samo. Ostatnio z Polpharmą było już lepiej i musimy podtrzymać taką wyjazdową koncentrację.
Jędrzej Rybak