Boże Narodzenie po kanadyjsku
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 23, grudzień 2014 13:31
Z okazji świąt Murphy Burnatowski dostarcza przepis na pyszne fondue! Dzięki niemu dowiemy się, jak przygotować wigilijną specjalność rodziny Burnatowskich. Nasz koszykarz opowiada również, ile w Kanadzie trzeba czekać na otwarcie prezentu oraz co i dlaczego musiał udawać przed mamą. A jaki związek ma z tym popularny boys band?
Święta Bożego Narodzenia niezmiennie kojarzą się z czasem spędzonym w rodzinnym gronie. Nasz kanadyjski rodzynek doskonale wie, co robiłby, gdyby ten czas mógł spędzić z najbliższymi. – Mamy taką tradycję, w sumie nie wiem dlaczego, ale odkąd pamiętam podczas wigilijnego spotkania przygotowujemy razem fondue – mówi Murphy. Fondue nie jest typowym świątecznym daniem w Kanadzie, to autorska tradycja familii Burnatowskich. – Do garnka wrzucasz różnego rodzaju mięso, ser oraz dolewasz olej. Gotujesz to od razu na stole. To takie nasze rodzinne danie na święta.
W Polsce po kolacji składającej się z dwunastu potraw nadchodzi czas prezentów. W Kanadzie nie dość, że nie ma tradycji odnośnie ilości dań na stole, to jeszcze na podarunki trzeba czekać… aż do rana! – W Wigilię prezenty leżą pod choinką, ale otwieramy je dopiero nazajutrz, o poranku. Wtedy, w Boże Narodzenie, schodzi się większa część rodziny, są ciocie, wujkowie, dziadkowie. Jemy właściwie to, co w Święto Dziękczynienia – indyk, tłuczone ziemniaki i… resztki z poprzedniego dnia – z uśmiechem dodaje niski skrzydłowy WKS-u.
Gdy cała rodzina spotka się już w dzień Narodzenia Pańskiego, wreszcie można rozpakować długo wyczekiwane paczki. – U nas każdy przygotowuje coś dla każdego. Wiadomo, jeżeli chodzi o znajomych – można się na coś się zrzucić. W gronie najbliższych każdy ma już jednak podarunek dla wszystkich członków rodziny. Czy takie prezenty zawsze się udają? – Cóż, gdy miałem jakoś 8-9 lat, mama kupiła mi pod choinkę płytę Backstreet Boys. Zachwycony nie byłem, ale musiałem udawać, że mi się podoba. W tamtych czasach można mnie więc było zobaczyć na ulicy, słuchającego BBoysów – ze śmiechem wspomina Murphy. Nie nam oceniać, czy Kanadyjczyk pasowałby do boysbendowego składu, ale w tym miejscu wypada zaznaczyć, iż dobrze zrobił, wybierając zawód koszykarza.
Tegoroczne święta Burnatowski spędzi w Polsce, z dala od rodziny i swojej dziewczyny. – Gdyby tu była, to może pojechalibyśmy na krótką wycieczkę – do Niemiec, albo do Czech. Cóż, nie ma jej tu jednak i spędzę czas z kolegami z drużyny – Boże Narodzenie wspólnie świętować będzie północnoamerykańska część naszego zespołu. – Prawdopodobnie ja i Law, może Denis i Rocky spędzimy razem trochę czasu. Denis i Rocky są tutaj ze swoimi żonami, więc pewnie tam wpadniemy z Lawem – do Kinnarda, Trice’a i Burnatowskiego dołączy więc Ikovlev, urodzony na Ukrainie, ale wiele lat mieszkający w USA.
Co z sylwesterem? – Będzie całkiem spokojnie. Raczej nigdzie nie wychodzę – kończy Murphy. A może wspominający wybuchowe noce sylwestrowe sprzed lat – Rocky i Lawrance – uatrakcyjnią spokojne plany Kanadyjczyka na ostatnią noc w roku…?
Jędrzej Rybak