The best of Emil Rajković
- Szczegóły
- Opublikowano: czwartek, 26, listopad 2015 15:34
Po meczu z Turowem, wygranym, a rozgrywanym o dość nietypowej porze: „Bardzo dziękuję naszym kibicom, którzy tak tłumnie zjawili się dziś w hali Orbita. Przyszli nas wspierać w niedzielę, o 14. A mogli przecież wtedy jeść rodzinny obiad!”.
Po zwycięstwie z AZS-em, gdy Roderick Trice (siedzący na konferencji prasowej obok trenera) wykonał jeden z najbardziej spektakularnych wsadów w sezonie, pakując piłkę nad Szymonem Szewczykiem: „Muszę pogratulować moim zawodnikom. Włożyli w to spotkanie dużo serca i w momentach, w których nam nie szło, nie poddawali się i pchali ten wynik do przodu. No i trochę indywidualnych umiejętności pokazał również pan siedzący obok mnie, to także się przydało (śmiech)”.
Przed rozpoczęciem play-off w ubiegłym sezonie, trener mówił, że w tej fazie sezonu każdy zawodnik może być przydatny. Z jednego nie mógł jednak skorzystać: „Żałuję tylko, że nie będzie z nami w Słupsku Oscara Sanny’ego, ponieważ ma w tym czasie maturę (śmiech)”.
Po wygranej z Rosą mimo problemów z kontuzjami kilku graczy: „Biorąc pod uwagę z jak wielką presją przez ostatni tydzień się zmagaliśmy, to naprawdę wielkie chapous bas dla moich graczy. Dziś walczyli jak Spartanie!”.
Przed wyjazdowym spotkaniem ze Stelmetem Zielona Góra: „Jeśli ich pokonamy - będziemy w znakomitej sytuacji, musimy zatem podejść do meczu z nastawieniem: "Jedziemy i wygrywamy". Szczegóły meczu, jak będziemy grać, jaki mamy plan, jakie krycie - to musiałbym tłumaczyć przynajmniej dwa dni (śmiech)”.
Gdy trener ponownie objął Śląsk w tym sezonie, a w pierwszym meczu pod jego wodzą drużyna przegrała u siebie ze Startem Lublin: „Występowałem dziś trochę w roli widza. Chciałem się przyjrzeć temu, co zostało zbudowane, jaki mamy skład itd. I co mogę powiedzieć… Nie jest dobrze. W ogóle”.
Trener miał w zwyczaju ściągać marynarkę przed trzecią kwartą. W spotkaniu z Polpharmą WKS od początku miał olbrzymią przewagę i już po 20 minutach był pewny wygranej: „Nie ściągnąłem dziś moim zwyczajem marynarki przed drugą połową. To dlatego, że nie było mi gorąco. Temperatura w hali była optymalna”.
Po wygranej z Asseco na koniec sezonu zasadniczego, gdy gdynianie grali już "o pietruszkę" i wystawili wielu bardzo młodych zawodników: „Byłem pod wrażeniem, jak „dzieci” z Asseco biły się z o wiele starszymi i bardziej doświadczonymi zawodnikami Śląska”.
Po wygranej z Anwilem, gdy Śląsk zbudował dużą przewagę, ale potem nie pierwszy raz w sezonie miał problem ją utrzymać: „Trudno powiedzieć, czemu tak się dzieje. Myślę, że przydałby się jeszcze jeden zawodnik, który wchodząc z ławki wniósłby więcej jakości. Jeden, dobry, wysokiej klasy zawodnik. Na jaką pozycję? Na pozycję 1-5 (śmiech)”.
W jednym z wywiadów: „Naprawdę nienawidzę przegrywać meczów - czuję wtedy, jakbym umierał kawałek po kawałku”.
Po czterech wyjazdowych porażkach z rzędu: „Nasz kierowca autokaru jeździ za szybko, co przyprawia zawodników o zawroty głowy (śmiech)”.
Po porażce w Słupsku, w drugim meczu play-off, gdy Śląsk miał zwycięstwo na wyciągnięcie ręki: „Mieliśmy wygrany mecz, ale jesteśmy głupkami. Zagraliśmy jak głupki. Nie umiemy podawać piłek i to jest powód naszej porażki. Jeżeli moi zawodnicy poddadzą się w trakcie któregoś z kolejnych spotkań, to ich wtedy zabiję”.
Po wygranym meczu z Turowem, gdy dostał faul techniczny i rzucał marynarką, na pytanie o swoje nerwy w tym spotkaniu: „Ja straciłem dużo nerwów? Skąd taki pomysł? (śmiech)”.
Po ostatnim meczu, zwycięstwie z Interem Bratysława, o tym co było dla niego najważniejsze: „Najważniejsze dla mnie, że w końcu zobaczyłem w Orbicie wiele uśmiechniętych twarzy!”.
Jesteśmy przekonani, że szkoleniowiec Śląska już od następnego spotkania zacznie pracować nad kolejnym tego typu zestawieniem. Czekamy na więcej, trenerze!
Jędrzej Rybak