Napsuć im sporo krwi - wywiad z Kamilem Chanasem
- Szczegóły
- Opublikowano: niedziela, 18, październik 2015 02:30
Wychowanek Śląska, mistrz Polski w barwach Stelmetu, były kapitan zespołu z Zielonej Góry, obecny kapitan WKS-u... - czyli Kamil Chanas we własnej osobie. Z "Hasanem" porozmawialiśmy oczywiście o nadchodzącym pojedynku z aktualnym mistrzem kraju, ale także o ostatnich meczach, Radosławie Hyżym i muzyce w szatni Śląska.
Co się zmieniło w drużynie między meczami w Tarnobrzegu i w Radomiu?
Na pewno zwiększyła się nasza energia na boisku, zwłaszcza w obronie. Byliśmy agresywniejsi, graliśmy z większą determinacją. Mecz z Siarką nam nie wyszedł, ale mimo to uważam, że - choć nie zagraliśmy najlepiej - i tak powinniśmy wygrać to spotkanie. Wystarczyło zebrać jedną piłkę w obronie i pewnie mielibyśmy teraz bilans 2:0. Ale, teraz to sobie można gdybać...
Trener Uvalin po meczu z Siarką pewnie był mocno zdenerwowany.
Tak było, bo przegraliśmy mecz, który i on i my naprawdę bardzo chcieliśmy wygrać. Odbyliśmy taką wewnętrzną, męską rozmowę, wyciągnęliśmy wnioski z tej porażki i kolejne spotkanie było znacznie lepsze. Co najważniejsze - zwycięskie dla nas. Choć i w Radomiu nie zagraliśmy przecież idealnie, ale wygrana cieszy, bo było widać dużo pozytywów, zwłaszcza w defensywie.
Bardzo brakowało wam Anthony'ego Smith'a? Był przecież ważnym zawodnikiem w rotacji podczas meczów przedsezonowych.
Na pewno on jest bardzo ważną postacią w naszym zespole. Jest sznasa, że będzie już gotowy na mecz ze Stelmetem. Teraz jest ważne jak się wkomponuje w zespół, który już rozpoczął rozgrywki ligowe i nabiera coraz więcej zgrania.
Smith jest nowy w Śląsku, ale jest w drużynie ktoś, o kim nie da się powiedzieć "nowy", a jednak to dla niego debiut... Jak ci się pracuje pod okiem Radosława Hyżego?
Na pewno nie będę Radka oceniać, on zawsze bardzo dobrze wykonuje swoją pracę. Kiedy można sobie porozmawiać i pożartować, to można - tym bardziej, że graliśmy ze sobą przed laty - ale te relacje trener-zawodnik są oczywiście nieco zmienione. Kiedy trzeba być poważnym i skupić się na pracy, to tak robimy.
Radosław Hyży jako pierwszy trener...
Nie siedzę w jego głowie (śmiech). Może kiedyś będzie chciał, nie wiem - zobaczymy, co życie pokaże.
Za jakiś czas, kto wie... Ale już za bardzo niedługi czas pojedynek ze Stemetem. Mocniejszym, niż wtedy gdy z tobą w składzie zdobywał mistrzowstwa Polski?
Wszyscy mówią, że na papierze jest mocniejszy. A czy tak będzie w praktyce trzeba będzie poczekać, jak rozwinie się sezon. Na pewno w czerwcu będzie łatwiej odpowiedzieć na takie pytanie. Pewnie, już teraz widać, że grają solidną koszykówkę, mają dobrego trenera, występują w Eurolidze... Są przecież w tym momencie mistrzem Polski i to widać.
Taka gra, jak w Radomiu, wystarczy, by wygrać w poniedziałek?
Myślę, że nie. Uważam, że potrzebujemy gry zdecydowanie lepszej, by napsuć zielonogórzanom sporo krwi.
Czy jako drużynowy DJ planujesz może przed spotkaniem ze Stelmetem puścić w szatni jakąś specjalną muzykę?
(śmiech) Nie, nie będę nic wymyślał. Pozostanie stały repertuar, trochę hip-hop, trochę disco polo - taka czasem śmieszna, wesoła muzyka. Nic nowego ostatnio nie wyszło, więc na razie "mielimy" to, co do tej pory.
Rozmawiał Jędrzej Rybak