Dogrywka była. Pucharu nie będzie...
- Szczegóły
- Opublikowano: piątek, 20, luty 2015 20:20
Obrońca trofeum - Śląsk Wrocław - w ćwierćfinale Pucharu Polski zmierzył się z aktualnym liderem tabeli Tauron Basket Ligi - Stelmetem Zielona Góra. Wrocławianie dwukrotnie mierzyli się z zielonogórzanami w tym sezonie i dwukrotnie lepsi byli gospodarze. We Wrocławiu wygrali jednym punktem, w Zielonej Górze - choć wynik nie odzwierciedla przebiegu gry - dziesięcioma. Przyszła więc pora pojedynku na neutralnym gruncie, w Gdyni. Niestety, okazało się, że i tutaj Stelmet jest, bardzo minimalnie, mocniejszy. By to udowodnić, potrzebował jednak aż 45 minut gry.
Starcie lepiej rozpoczęli podopieczni Saso Filipovskiego, którzy odskoczyli na kilka oczek. Śląsk szybko dogonił rywali i pierwszą ćwiartkę przegrał ledwie trzema punktami. Które zresztą odrobił już w drugiej ćwiartce. Do przerwy mieliśmy po 34. Stelmetowi znów zdarzały się parominutowe przestoje w powiększaniu dorobku, ale wrocławianie nie dali rady uzbierać kilku punktów przewagi w tym czasie.
Niestety na początku trzeciej kwarty przestój przytrafił się Trójkolorowym. Ponad pięć minut bez punktu i seria 10:0 dla aktualnych wicemistrzów Polski. Niemoc przerwał Ikovlev. WKS próbował zniwelować dystans rzutami dystansowymi, jednak udało się trafić dopiero po sześciu wcześniejszych niecelnych próbach. "Niemoc przerwał Ikovlev". Znów. Ukrainiec natchnął Śląsk, który kolejny raz popisał się skuteczną końcówką kwarty i przed ostatnią z nich strata wynosiła tylko 2 oczka. Wynik mógłby być inny, gdyby nie to, że połowa z 14 wykonywanych przez wrocławian rzutów wolnych nie znalazła drogi do kosza...
W czwratej kwarcie wydarzyło się coś, na co czekaliśmy od meczu z Czarnymi - punkty zdobył Radivojević. Po jego celnym lay-upie na tablicy wyników świeciło się 50:50. Kilka minut później Vuk wreszcie trafił zza łuku (w piątej próbie). 2 minuty przed końcem mieliśmy 57:57 i wszystko zaczynało się od nowa. Wtedy to przy rzucie za trzy Trice'a sfaulował Hosley. Rocky trafił 3/3 z linii, wyprowadzająć WKS na nieznaczne prowadzenie. W końcówce drużyny grały punkt za punkt. 17 sekund przed końcem Śląsk prowadził jednym oczkiem. Cel trafił jednego wolnego, mieliśmy remis i piłkę dla WKS-u. Teraz miało się rozstrzygnąć: Dla kogo półfinał...?
Wiśniewski nie trafił niestety za trzy punkty (może trzeba było spróbować za dwa?) i o awansie musiała zdecydować dogrywka. Dobrze się ona rozpoczęła - od trójki Ikovleva - ale z czasem było coraz gorzej. Gdy na 21 sekund przed końcem Śląsk przegrywał trzema punktami za dwa nie trafił Trice (może trzeba było spróbować za trzy?). Hosley nie pomylił się z linii rzutów wolnych, Ikovlev nie trafił trójki i było po zabawie. W ostatniej sekundzie z połowy piłkę do kosza wrzucił Radivojević, ale na nic się to zdało. Śląsk przegrał ostatecznie 74:71 i odpadł z Pucharu Polski. Trofeum nie zostanie obronione.
Jędrzej Rybak
Stelmet Zielona Góra - WKS Śląsk Wrocław 74:71 (22:19, 12:15, 14:12, 11:8)
Stelmet: Hrycaniuk 15, Koszarek 15(1), Zamojski 11, Cel 9(2), Hosley 8, Lalić 6, Robinson 4, Chanas 3(1), Troutman 3
Śląsk: Trice 14(1), Ikovlev 13(2), Mladenović 10, Radivojević 8(2), Tomaszek 6, Wiśniewski 6, Dłoniak 5, Gabiński 5, Kinnard 4