RZUT OKA: Wpadło i wypadło

Śląsk gonił, gonił, ale nie dogonił i ostatecznie przegrał w Gdyni z Asseco 60:67. Tym samym wrocławianie wstali z fotela wicelidera i na półmetku pierwszej części sezonu są brązowymi medalistami rozgrywek 2014/2015. Oto najważniejsze fakty i skrót sobotniego meczu.

FAKT: Śląsk przegrał czwarte z rzędu wyjazdowe spotkanie i z bilansem 11-4 skończył pierwszą rundę sezonu zasadniczego na trzecim miejscu tabeli (czwarty AZS nie rozegrał jeszcze zaległego meczu). Wrocław ma na koncie o jedno zwycięstwo mniej niż wicemistrz z Zielonej Góry i o dwa niż mistrz ze Zgorzelca. Gdyby play-offy rozpoczęły się teraz, WKS zmierzyłby się z Treflem Sopot.

 ZAWODNICY: Najwięcej punktów dla ekipy Rajkovicia, 15, zdobył Vuk Radivojević. Serb brał na siebie ciężar gry, kiedy Śląsk był w tarapatach, przegrywając po pierwszej części trzynastoma oczkami. Z kolei w ostatniej kwarcie, jego trójka z ósmego metra zmniejszyła prowadzenie gdynian do 3. Wcześniej, pod koniec trzeciej, cztery punkty z rzędu rzucił Trice (łącznie 10 pkt. i 9 zb.), co pozwoliło wrocławianom zbliżyć się na 7 oczek. Z ławki bardzo pomagał Gabiński – 12 pkt. i 3 zbiórki, w tym godny odnotowania leworęczny półhak po pivocie.

Mecz należał jednak do Ovidijusa Galdikasa, który już w połowie trzeciej kwarty skompletował double-double. Środkowy skończył mecz z dorobkiem 20 pkt. (z czego 12 właśnie w III kw.), 15 zb. i 4 bloków. Najlepszym strzelcem wieczoru okazał się A. J. Walton. Amerykanin w końcówce zdobył 7 punktów z rzędu ze swoich 22 w całym spotkaniu. Dołączył do tego 5 asyst i 10 wymuszonych fauli.

USŁYSZANE: „Asseco wygrało, ponieważ Galdikas świetnie chronił pomalowane, a reszta szybko przeprowadzała piłkę na naszą połowę.” – Emil Rajković.

STATYSTYKA-KLUCZ: Śląsk nie miał dobrego rzutowo dnia – 22/68 z gry daje 32,4%. I pomimo tego, że przeciwnicy oddali o 11 rzutów mniej, to trafiali częściej – 40,4%.

PUNKT ZWROTNY: Przy wyniku 58:61 na niekorzyść gości w ostatniej kwarcie, Denis Ikovlev miał czystą pozycję, ale w tym dniu brakowało mu szczęścia. Po jego rzutach piłka uparcie nie chciała znaleźć drogi do kosza rywali. Tak było i tym razem, choć już do połowy wpadła. In and out, jak mawiają Amerykanie. Z drugiej strony boiska Walton trafił po odejściu, a WKS nigdy więcej nie zbliżył się na mniej niż 5 oczek.

NA PLUS: Śląsk nigdy się nie poddał, gonił rywali dwukrotnie. W drugiej kwarcie zniwelował stratę z pierwszej, a w czwartej zbliżył się na jedno oczko, choć w trzeciej przegrywał już siedemnastoma. WKS wygrał deskę (43-38) z najlepiej zbierającym zespołem w lidze. Po pierwszej połowie miał na koncie 13 ofensywnych zbiórek (skończył z 16).To głównie one, przy niedyspozycji rzutowej, pozwoliły doprowadzić do remisu po 28. 

DO POPRAWY: Już od pierwszych akcji pod koszami dzielił i rządził Galdikas, na którego obrońcy nie mieli recepty. Tymczasem Aleksandar Mladenović zaczął od 1/5 z gry, a przez Litwina został zablokowany. Tomaszek po wejściu na boisko stracił piłkę, sfaulował w ataku i przestrzelił rzut. Próbowali, ale środkowy Gdyni był tego wieczoru nie do powstrzymania.

DOBRY RUCH: Gdy Śląsk przegrywał kilkunastoma punktami w trzeciej części gry, Emil Rajković zarządził obronę na całym boisku (to samo zrobił w czwartej). Nieustępliwość jego graczy zaprocentowała kilkoma przechwytami i pozwoliła wrócić do gry.

ZŁE ZACHOWANIE: Wrocławianie przez 7 minut drugiej ćwiartki grali z bonusem (każdy faul przeciwnika w obronie karany rzutami osobistymi), ale na linii stanęli tylko raz. Konkretnie Robert Tomaszek, którego bez piłki i bez powodu sfaulował pod koszem Jakub Parzeński.

USŁYSZANE II: „Zagraliśmy na bardzo słabej skuteczności, 60 zdobytych punktów.” – Robert Skibniewski.

WOKÓŁ PARKIETU: „Twarda obrona, twarda obrona!” - Tak kibice w Gdynia Arena dopingowali swój zespół. Defensywa Asseco zatrzymała wrocławski atak na 60 punktach. Na trybunach było żółto, ale bardziej od pustych krzesełek. Najwierniejsi fani usiedli za koszem i stamtąd rozpraszali graczy Śląska, gdy ci rzucali osobiste.

PODSUMOWANIE: Trójkolorowi prowadzili tylko raz, przy stanie 2:3. Skończyli kwartę otwarcia -13, ale sygnał do powrotu dał Vuko. Po trójce Kinnarda (double-double) straty zostały zniwelowane. Trzecia odsłona rozpoczęła się wprawdzie od trafienia Gabiego, ale później Asseco rzuciło 13 oczek bez odpowiedzi. Śląsk znów ruszył w pogoń, tym razem zaczął Trice, i znów mógł doprowadzić do remisu, ale piłka po rzucie Ikovleva wykręciła się z kosza. Wtedy A. J. Walton zaliczył swoją serię i poprowadził Asseco do zwycięstwa 67:60.

USŁYSZANE III:Zaskoczyła nas intensywność, z jaką rozgrywali ten mecz koszykarze Asseco. Kilka razy udawało nam się odrabiać straty, ale w końcówce zabrakło szczęścia.” – Emil Rajković

KOLEJNE MECZE: WKS drugą rundę rozpocznie w Szczecinie z tamtejszymi Wilkami w niedzielę, 18 stycznia o 20.00. Następnie zagra u siebie z Treflem 23 stycznia.

Skrót meczu z Asseco:

Błażej Organisty


Tabela

WKS Tabela