Bez ataku i wygranej
- Szczegóły
- Opublikowano: środa, 11, listopad 2015 19:50
Wyprawa do Turcji zakończona, niestety, niepowodzeniem. Śląsk Wrocław przegrał z Royal Hali Gaziantep 46:74 w trzeciej kolejce FIBA Europe Cup. WKS był osłabiony brakiem Williamsa i Kovalenki, ale tak słabej gry w ataku nie da się wytłumaczyć ich absencją. Dobre zawody rozegrali tylko Kamil Chanas i Maurice Sutton, który skompletował double-double, zaliczając aż 19 zbiórek.
Na mecz trzeciej kolejki Śląsk miał do pokonania długą drogę (autobus do Berlina, samolot do Stambułu i autokar do Gaziantep), ale - jak się okazało - łatwiej pokonać ponad 3 tysięcy kilometrów, niż tureckie Royal Hali Gaziantep. Wrocławianie, osłabieni brakiem Jarvisa Williamsa i Vitaliya Kovalenki - dwóch podstawowych podkoszowych - nie byli w stanie sprawić niespodzianki i odnieść pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w pucharze FIBA.
Trener Mihailo Uvalin zaskoczył nieco pierwszą piątką, desygnując do gry Heatha, N. Kulona, Jankowskiego, Smitha oraz Suttona. Trójkolorowi zaczęli od 0:6, ale w kolejnych minutach potrafili nawet wyjśc na prowadzenie. Kłopoty zaczęły się pod koniec pierwszej kwarty. Od remisu po 14 Turcy zdobyli 23 punkty, podczas gdy Śląsk - tylko 10. Tym samym po pierwszej połowie przewaga gospodarzy wynosiła trzynaście oczek.
Grę w ataku Śląska ciągnęło przede wszystkim dwóch zawodników - Kamil Chanas oraz Maurice Sutton. Amerykanin pod nieobecność Williamsa mocno walczył pod tablicami i szybko uzbierał double-double ze zbiórek i punktów. Niestety, z kolejnymi minutami skuteczność WKS-u spadała, a kolejne "trójki" gospodarzy zwiększały przewagę.
Bardzo źle wyglądała ofensywa gości, o czym najlepiej świadczy liczba uzbieranych punktów oraz skuteczności wrocławian - w całym meczu 30% z gry, 17% za trzy i 41% z linii rzutów wolnych. W trzeciej kwarcie oba zespoły zanotowały nawet fragment, w którym przez prawie cztery minuty nie padł ani jeden kosz. Skuteczniejsi i lepiej dzielący się piłką gracze Jurja Zdovca już przed ostanią ćwiartką zapewnili sobie jednak wygraną. Ostatecznie triumfowali 74:46.
Bez dwóch podstawowych podkoszowych, a zarazem czołowych strzelców, Williamsa i Kovalenki, drużyna Śląska straciła zbyt dużo wartości w ataku, by przeciwstawić się faworytom grupy. Tureckie Royal Hali pozostaje niepokonane w swojej hali, a WKS bez zwycięstwa na wyjeździe. Na plus zaliczyć można występ Maurice Suttona. Rozegrał on najlepszy swój mecz w zielono-biało-czerwonych barwach, notując double-double z 12 punktów i aż 19 zbiórek. W ofensywie radził sobie także Kamil Chanas, zdobywając 14 oczek i do przedostatniej minuty spotkania będąc jedynym graczem gości, który trafił zza łuku. Na nic zdała się wygrana 41:39 statystyka zbiórek. Śląsk znów zaliczył dużo strat (17), mało asyst (7) i bardzo mało punktów...
Następny mecz w FIBA Europe Cup wrocławianie rozegrają na na wyjeździe 18 listopada z BC Siauliai. Litwini pokonali dziś u siebie Inter Bratysława 116:80 i wraz z Royal Hali Gaziantep są teraz najbliżej awansu z grupy. Wcześniej, w najbliższą niedzielę, WKS zmierzy się w Orbicie ze Startem Lublin. Początek meczu o 18. Bilety TUTAJ.
Jędrzej Rybak
Royal Hali Gaziantep - WKS Śląsk Wrocław 74:46 (19:14, 18:10, 19:11, 18:11)
Royal Hali: Williams 15(1), King 13, Rautins 12(4), Ruzic 9(1), Calloway 8(2), Balazic 5(1), Tekin 4, Stone 3(1), Sirin 3, Ogut 2, Sonmez
Śląsk: Chanas 14(2), Sutton 12, Jarmakowicz 5, Smith 5, Jankowski 4(1), Heath 4, N.Kulon 2, Madden