Śląsk nie dał szans Wikanie

Cztery trójki i double-double Rodericka Trice'a doprowadziły Śląsk do 18. zwycięstwa w sezonie. Wikana Start Lublin na własnym parkiecie stanowiła dziś tylko tło dla rozpędzonych koszykarzy z Wrocławia, którzy zapewnili sobie tryumf już w drugiej kwarcie. Marc-Oscar Sanny zadebiutował w ekstraklasie, a mecz skończył się wynikiem 91:70.

Mladenović zaczął od wymuszonego, niecelnego rzutu i straty. Po pierwszych sześciu minutach i trafieniu Łukasza Diduszko było 6:9 dla gospodarzy. Wiśniewski przestrzelił dwutakt, hak Mladenovicia nie znalazł celu, nie wpadły dwie trójki Ikovleva, Trice rzucał przez ręce, mylił się Dłoniak... 7/19 z gry. Wrocławianie w pierwszej kwarcie regulowali celowniki. Wikana nie grała nic wielkiego, ale pierwszą część wygrała 16-14. Wynik rzutem po zatrzymaniu ustalił Trice.

I to właśnie do Rodericka należała druga odsłona. Zaraz na początku tej kwarty trzypunktowym trafieniem sprzed Isaaca Wellsa wyprowadził Śląsk na pierwsze prowadzenie. Parę chwil później wyciągnął piłkę z kozła Bryonowi Allenowi, pobiegł do konty i skończył akcję z góry - 28:20. Zaraz dorzucił kolejną trójkę, asystował Dłoniakowi w kontrze po niedolocie Allena, a po przerwie na żądanie trenera Turkiewicza czwarty raz w tej kwarcie przymierzył z dystansu. Trice skończył połowę z dorobkiem 17 punktów (6/7 z gry, 4/5 za trzy) i czterech zbiórek. Koszykarze nastawili celowniki i trafili 10 z 13 rzutów. Na minutę przed końcem na plac wszedł Maksym Kulon. Emil Rajković mógł czuć się bezpiecznie, bo jego zawodnicy schodzili na przerwę z 16-punktową przewagą dzięki 32 rzuconym punktom w drugich dziesięciu minutach. Wikana miała problemy - 34,4 % z gry oraz 5 strat lidera, Bryona Allena.

Gospodarze nie wyciągnęli wniosków, Trice postanowił oddać pałeczkę kolegom i tylko dozbierać 6 desek do double-double. Amerykanina wyręczał Dłoniak. Trafiał po wejściach pod kosz, a trójką z otwartej pozycji dał drużynie ponad 20-punktową przewagę. Wikana próbowała bronić na całym boisku, ale niewiele z tego wychodziło, bo różnica oczek ciągle oscylowawała wokół dwudziestu. Aktywny był Tomasz Wojdyła, niestety dla gospodarzy też mało skuteczny. Jak cały zespół beniaminka. A Śłąsk grał konsekwentnie swoją koszykówkę, choć czasami gracze robili rzeczy niestandardowe, jak półdystansowe trafienie Tomaszka. Kwartę zakończył Wells, jego tójka ustaliła wynik na 72:53.

Ostatnią część otworzył Lawrence Kinnard. Trafił zza łuku, a jeszcze w końcówce trzeciej punktował dwukrotnie, więc protokolanci zapisali mu 7 oczek z rzędu. Tomaszek znów błysnął kreatywnością i pokazał skuteczny dwutakt do tyłu, poradził sobie także w podkoszowym tłoku. Do zdobywania punktów włączył się Denis Ikovlev. Wikana próbowała zmniejszać straty rzutami z daleka, ale ewidentnie bliżej im było do świątecznego stołu niż do skutecznych zagrań. Na 3,5 min przed końcem na placu znów zameldował się Kulon. Tym razem w towarzystwie debiutującego w ekstraklasie 18-latka z AWF-u Wrocław, Marca-Oscara Sanny. W tym samym czasie Michał Gabiński raz trafił z linii. Później swoją cegiełkę do 18. zwycięstwa w lidze dołożył jeszcze Mladenović. Ostatnie w meczu punkty Roberta Lewandowskiego niewiele zmieniły. Śląsk pewnie, spokojnie i bez odpoczywającego Radivojevicia wygrał z Wikaną 91:70. 

Wikana Start Lublin - WKS Śląsk Wrocław 70:91 [16:14, 14:32, 23:26, 17:19]

Wikana: Lewandowski 15, Wells 12, B. Diduszko 12, Śmiglewski 11, Trojan 9, Wojdyła 4, Czujkowski 3, Allen 2, Hałas.

Śląsk: Trice 17, Ikovlev 17, Kinnard 15, Dłoniak 14, Mladenović 12, Tomaszek 9, Wiśniewski 6, Gabiński 1, Kulon, Sanny.

Błażej Organisty

  

Tabela

WKS Tabela