Kapitan przed derbami: Jesteśmy gotowi!
- Szczegóły
- Opublikowano: piątek, 27, marzec 2015 13:53
- Mecz z Turowem pokaże, w którym miejscu jesteśmy, na co nas tak naprawdę stać - twierdzi Łukasz Wiśniewski. Jego zdaniem niedzielne starcie powinno elektryzować i publiczność, i koszykarzy. A jak pokonać mistrza Polski? Kto jak nie jeden z nich wie to najlepiej.
Jak się czułeś, gdy trener Rajković wyznaczył Cię na kapitana?
Byłem zaskoczony. Tak, to najlepsze słowo opisujące to, jak się czułem.
Trudno być kapitanem drużyny, do której dołącza się w trakcie sezonu?
Nie można rozpatrywać bycia kapitanem jako pewnego rodzaju brzemienia czy szczególnego wyzwania. Taka była decyzja trenera, szanuję ją, zgodziłem się i staram się jak najlepiej wywiązywać z tej roli. Głównie na boisku.
Po odejściu Skibniewskiego gracie bez nominalnego rozgrywającego. Jak przeciwko Zgorzelcowi zniwelujecie brak teoretycznej jedynki?
To, że zostaliśmy bez nominalnej jedynki było decyzją sztabu szkoleniowego, na którą my - zawodnicy - nie mieliśmy najmniejszego wpływu. Teraz musimy sobie radzić w nowych okolicznościach, ale myślę, że wychodzi nam to nie najgorzej. Vuk to doświadczony zawodnik, który w przeszłości występował jako rozgrywający. Rocky Trice i ja staramy mu się pomagać jak najlepiej potrafimy. W dzisiejszej koszykówce obrońcy muszą być uniwersalni, w zależności od sytuacji i potrzeb radzić sobie równie dobrze jako rzucający, jak i rozgrywający.
Jakie znaczenie ma zbliżający się pojedynek?
Jak zwykle, derby rządzą się swoimi prawami. W niedzielę nie będzie liczyło się miejsce w tabeli lub statystyki. Spodziewam się emocjonującego meczu, którym będą cieszyć się i koszykarze na boisku, i kibice na trybunach. Na pewno zobaczymy dużo walki, przepychanek i po prostu dobrej koszykówki.
A Ciebie motywuje to, że zagrasz przeciwko starym kolegom? Masz im coś do udowodnienia?
Do udowodnienia raczej nie. Spędziłem w Zgorzelcu naprawdę miłe chwile, przecież zdobyłem z Turowem mistrzostwo Polski. Teraz jednak gram dla Śląska i liczy się zwycięstwo mojej aktualnej drużyny. Mam nadzieję, że na koniec to my będziemy cieszyć się z wygranej. A co do motywacji, to owszem, jest większa, ale to nawet nie przez wzgląd na to, że jestem byłym zawodnikiem Turowa, ale na rangę i prestiż derbowego pojedynku.
Można wykorzystać to, że jeszcze w tym roku grałeś w Zgorzelcu?
Znam ten zespół, to oczywiste. Wiem, jak grają, więc staram się nieco ukierunkować kolegów na pewne niuanse. Ale układanie strategii to rola trenerów. Mamy znakomity sztab szkoleniowy i kibice mogą być pewni, że od taktycznej strony przygotowali nas doskonale.
Wiesz o rywalu prawie wszystko: gdzie można szukać jego słabych stron?
Nie wolno nam pójść cios za cios. Musimy ograniczyć ich tempo, zmusić ich do grania pozycyjnej koszykówki pięciu na pięciu. Ważne, żebyśmy szybko wracali do obrony po akcjach w ataku, to może być kluczowe. Postaramy się zmuszać Turów do oddawania dalekich rzutów z możliwie jak najbardziej nieprzygotowanych pozycji.
Po pierwszym ligowym starciu trener Rajković mówił, że o wyniku zaważyły między innymi indywidualne umiejętności poszczególnych zawodników. Jak zatrzymać takich graczy jak Wright, Kulig czy Collins?
Turów jest mocny jako drużyna i tak należy rozpatrywać ten zespół. Nie skupiamy się szczególnie na zatrzymywaniu i wykluczaniu z gry poszczególnych zawodników, bo to niemożliwe. Trzeba ich powstrzymać zespołowo. Nasz obrona będzie musiała stanąć na wysokości zadania, co przy wsparciu kibiców jest jak najbardziej do zrobienia.
Mistrz ostatnio gra słabiej - odpadł z Pucharu Europy, przegrał na wyjeździe z Anwilem i Rosą. Z czego to może wynikać?
Nie wiem, nie interesuje mnie to zbytnio. Każdy ma swoje problemy. Wzloty i upadki przytrafiły się i Turowowi, ale nie rozbijam tego na czynniki pierwsze, bo to nie moja rola. Skupiam się na Śląsku.
Śląsk tymczasem chyba już otrząsnął się po porażkach w Tarnobrzegu i Toruniu. Wróciliście do swojej gry?
Trudne tygodnie już za nami. Mam nadzieję, że teraz będzie coraz lepiej. Mecz w Toruniu, choć przegrany, zaliczam do przyzwoitych. Dwa ostatnie zwycięstwa były budujące. Wciąż mamy przesztrzenie, w których możemy się poprawiać, rozwijać i to robimy. Stale doskonalimy inne elementy zespołowej koszykówki. Mecz z Turowem pokaże, w którym miejscu jesteśmy, na co nas tak naprawdę stać.
Już ze Stelmetem w Pucharze Polski pokazaliście, że forma wraca i znów możecie pokusić się o zwycięstwo z każdym przeciwnikiem.
Tak jest. To było bardzo dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Teraz trzeba to powtórzyć. Jestem pewnien, że z tygodnia na tydzień nasza forma i pewność siebie będą rosły.
A zdrowie? Ostatnio narzekaliście na konuzje. Wszyscy są już zdrowi i gotowi do gry?
To nieodłączny element koszykówki. Stale ktoś na coś narzeka, ale na niedzielne debry jesteśmy przygotowani i damy z siebie wszystko, a może nawet i więcej. Czasami tak jest, że trzeba grać z drobnymi urazami. Nie ma innego wyjścia.
Jak wyobrażasz sobie atmosferę w Orbicie?
Atmosfera na meczach we Wrocławiu i kibice są świetni. Nie martwię się o doping, bo ten zawsze jest wspaniały. Niedzielny mecz pokazuje telewizja [Polsat Sport News - przyp. red.], wiec spodziewam się pełnej hali. W końcu to derby, a takie wydarzenia są przecież niezwykle ważne i elektryzują publiczność. Pojedynek o prym na Dolnym Śląsku na pewno będzie zaliczał się do tych ciekawszych, zaciętych, pełnych nieustępliwości i najbardziej emocjonujących.
Błażej Organisty