Magicy ze Słupska odczarowali Orbitę
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 10, luty 2015 21:00
Nie udał sią atak na 10. wygraną we własnej hali. Śląsk Wrocław uległ Enerdze Czarnym Słupsk 69:75. Kibice WKS-u przeżyli swoiste deja vu. Tak samo jak w ostatnim meczu ich ulubieńców - w Zielonej Górze - podopieczni Emila Rajkovicia gonili rywali całe spotkanie, na przełomie trzeciej i czwartej ćwiartki dopadli przeciwników, ale... przegrali. Niezdobyta dotąd hala Orbita została odczarowana.
Choć zaczęło się od 4:0 dla Śląska, to pierwszej ćwiartki Emil Rajković nie mógł uznać za udaną. Blassingame tak doskonale dyrygował grą w ataku Czarnych, że po dziesięciu minutach przewaga gości wynosiła aż 7 oczek. Amerykanin rozgrywał, rzucał, a jego wyżsi koledzy skutecznie egzekwowali rzuty.
W drugiej kwarcie, niestety, nie było lepiej. Po punktach Eziukwu we Wrocławiu zrobiło się wyjątkowo mroźno, bo aż - 18. Impas Śląska przerwał dopiero cztery minuty przez przerwą Vuk Radivojević, trafiając dwa wolne. Do końca pierwszej polowy stratę udało się zmniejszyć do 15 oczek. Przed drugą połową gospodarzy czekało niezmiernie trudne zadanie. Ale czy niewykonalne? Na pewno nie z taką skutecznością jak w pierwszej połowie - 7/27 z gry.
I na pewno nie, jeśli Czarnym tak bardzo "siedzieć" będą trójki. Gruszecki, Blassingame i znów Blassingame - trzy razy za trzy na początku drugiej połowy dały jasny sygnał ze strony gości: "my nie zamierzamy już przegrać tego meczu". Ale Śląsk też nie zamierzał! Doping na stojąco całej hali, trójka Radivojevicia, niesportowy faul gości, zdjęta przez Emila Rajkiovicia marynarka - wszystko to coraz mocniej zbliżalo Śląsk do Czarnych. Przed ostatnią ćwiartką do odrobienia zostało tylko 8 oczek!
Długo wynik na tablicy się nie zmieniał, ale jak już ruszył - dzięki dwóm trójkom Dłoniaka - mieliśmy już tylko 61:62 dla gości. Sześć minut przed końcem mecz zaczynał się od nowa. Przełom trzeciej i czwartej ćwiartki - podobnie jak w Zielonej Górze - był popisem Śląska. Niestety, tak jak w Winnym Grodzie - ostatecznie zwycięstwo przypadło w udziale rywalom. Pod tablicami skuteczny był Eziukwu, a gospodarze popełniali proste błędy w ataku. Jeszcze 15 sekund przed końcem Tomaszek mógł zmniejszyć stratę do dwóch oczek, ale spudłował spod kosza. Stało się. Śląsk - Energa 69:74.
Śląsk nie jest już niepokonany na własnym parkiecie. Po emocjonującym starciu do ostatnich sekund, ostatecznie triumfowali goście ze Słupska, odczarowując niezdobytą Orbitę. Szansa na ponowny triumf we Wrocławiu 25 lutego w starciu z Pofarmexem. Wcześniej wrocławianie grają w Tarnobrzegu. W walentynki, 14 lutego, zmierzą się tam z miejscowym Jeziorem.
Jędrzej Rybak
WKS Śląsk Wrocław - Energa Czarni Słupsk 69:74 (15:22, 15:23, 24:17, 15:12)
Czarni: Blassingame 18(3), Shiloh 14(1), Eziukwu 16, Gruszecki 11, Mokros 6(2), Śnieg 6, Nowakowski 3(1), Seweryn, Borowski