Dąbrowa i McKay zaskoczyli Śląsk
- Szczegóły
- Opublikowano: sobota, 20, grudzień 2014 20:38
Trzecia porażka stała się faktem. Dziś, dość nieoczekiwanie, od wrocławian lepszy okazał się najgorszy zespół ligi. Dąbrowa Górnicza w końcówce czwartej kwarty doprowadziła do remisu, a w dogrywce McKay trafił dwie kluczowe trójki, przesądzając losy meczu. Goście z Wrocławia przegrali 78:87.
Śląsk na 38 sekund przed końcem meczu prowadził z MKS-em trzema punktami. Wtedy Trice sfaulował w ataku Szymańskiego. Kolejny błąd, tym razem w defensywie, sprawił, że na lewym skrzydle zupełnie niepilnowany znalazł się McKay i doprowadził do remisu. WKS miał ostatnią akcję, którą wyegzekwował jak należy – Trice po penetracji znalazł na wolnej pozycji Dłoniaka, ale ten przestrzelił. Niecelna była również dobitka Trica równo z końcową syreną. W dogrywce sprawę przesądziły trójki McKay’a. Ostatni zespół tabeli pokonał Śląsk Wrocław.
Wrocławianie pierwsze akcje w ofensywie tradycyjne już grają przez centra. Mladenović zaczął od trzech udanych zagrań, w międzyczasie trafił też Ikovlev, a gospodarze nie odpowiedzieli ani razu. Skibniewski złapał dwa faule, a przez kolejne 4 minuty WKS oddawał jednak tylko niecelne rzuty i MKS zbliżył się na jeden punkt. Trice i Tomaszek spudłowali z najbliższej odległości, co wykorzystał Jakub Koelner, celną trójką dając swojej drużynie pierwsze prowadzenie. Śląsk odzyskał je natychmiast, bo z półdystansu trafił Trice, ustalając wynik pierwszej kwarty na 17:16.
Ale zaraz po rozpoczęciu drugiej za trzy trafił Piechowicz i tuż po nim Koelner. Wtedy serię 8 punktów z rzędu zaliczył Trice, zza łuku nie pomylił się Dłoniak, więc przewaga wrocławian wzrosła do ośmiu oczek. Śląsk trafił pierwszych sześć rzutów w tej części, ale drugą połowę tej kwarty przegrał 5:15. Dzięki udanym podkoszowym akcjom Browna i Szymańskiego przewaga stopniała do dwóch.
Na początku drugiej połowy kibice zobaczyli dwa niedoloty i dominację chaosu, na czym skorzystali gospodarze, odskakując na pięć oczek. WKS grał nieco nieporadnie. Emil Rajković ekspresywnie gestykulował przy linii bocznej, po tym jak Robert Tomaszek najpierw sfaulował przy próbie ofensywnej zbiórki, a później stawiając ruchomą zasłonę jeszcze na połowie Śląska. Center spróbował nawet trafić za trzy. Ostatni zespół ligi nie wykorzystał jednak słabszych momentów rywala, sam popełnił kilka błędów i przed ostatnią częścią przegrywał sześcioma oczkami.
Był z tyłu, ale nie pozwalał przeciwnikom zbudować bezpiecznej przewagi. Nie potrafili jednak znaleźć recepty na skutecznego Trica, który próbował przejąć inicjatywę w ataku. Amerykanin grał jednak w pojedynkę, dlatego na prowadzenie, po trójce Piechowicza i trafieniu Małeckiego, z powrotem wyszedł MKS. Wtedy znów o sobie dał znać Trice, wreszcie pomogli koledzy, lecz Śłąsk kolejny raz oddał prowadzenie i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.
W dodatkowej części gry błysnął Myles McKay. Rzucający gospodarzy dwukrotnie wykorzystał zamianę krycia i najpierw rzucił trójkę sprzed nosa Mladenovicia, a później tym samym skarcił Tomaszka. Drugi rzut dał Dąbrowie 5-punktową przewagę. Śląsk popełnił jeszcze błąd 24 sekund, oddał kilka rzutów rozpaczy i zszedł z parkietu pokonany – 78:87.
MKS Dąbrowa Górnicza - WKS Śląsk Wrocław 87:78 (16:17, 23:20, 12:20, 20:14, 16:7)
MKS: McKay 24, Brown 14, Piechowicz 13, Weaver 11, Koelner 8, Zmarlak 5, Szymański 5 , Małecki 3, Dziemba 2, Metelski 2, Załucki
Śląsk: Trice 25, Mladenović 13, Dłoniak 13, Kinnard 13, Ikovlev 10, Tomaszek 4, Skibniewski, Burnatowski, Cesnauskis, Gabiński
Błażej Organisty