RZUT OKA: Śląsk nie dał się dogonić
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 14, październik 2014 22:00
Wrocławianie po pierwszej kwarcie sobotniego meczu z Treflem uciekli na 15 punktów. Później przewaga była jeszcze większa, ale z czasem zaczęła topnieć jak śnieg na wiosnę. Ostatecznie Śląsk wygrał 95:93 i po dwóch kolejkach jest niepokonany!
FAKT: Mecz rozstrzygnęła najmniejsza różnica punktowa tego sezonu. Drugie zwycięstwo z rzędu stawia podopiecznych trenera Rajkovicia w gronie pięciu zespołów bez porażki. Po dwóch kolejkach 4 punkty na koncie mają oprócz wrocławian koszykarze ze Zgorzelca, Zielonej Góry, Torunia i Koszalina.
ZAWODNICY: Prym w ataku wiódł Lawrence Kinnard, autor 31 punktów, w tym 6 celnych rzutów za trzy. Trafiał, gdy zespół potrzebował tego najbardziej, a po drugiej stronie parkietu przez długi okres czasu skutecznie zatrzymywał Pawła Leończyka. Kinnardowi pomagał Mladenović (12 punktów), który kończył akcje pick&roll z Tricem (11 punktów), czy Skibniewskim (7 asyst). 13 "oczek" dołożył Dennis Ikovlev.
Wspomniany Leończyk obudził się w trzeciej kwarcie, a zawody skończył z dorobkiem 16 punktów i 5 fauli. Ciężar gry ofensywnej wziął na barki rozgrywający sopocian, Šarunas Vasiliauskas, rzucając 22 punkty i zbierając 8 piłek.
USŁYSZANE: „Wynik pierwszej kwarty to wypadkowa dobrej, jednoczesnej gry w obronie i ataku, co stało się pierwszy raz od okresu przygotowawczego." – Emil Rajković
STATYSTYKA-KLUCZ: Stosunek asyst do strat obydwu zespołów: Śląsk – 20/12, Trefl – 8/14. W pierwszym meczu wrocławianie zanotowali o 11 asyst mniej.
PUNKT ZWROTNY: Spotkanie ustawiła pierwsza kwarta, wygrana przez gości z Wrocławia 28:13. Kinnard skończył ją z dorobkiem 11 punktów, trafiając dwie "trójki". Pogubiony Trefl ośmiokrotnie stracił w niej piłkę, co kilka razy doprowadziło do łatwych punktów w kontrze.
NA PLUS: Płynniejszy, niż w pierwszym meczu ruch piłki, tworzenie przestrzeni w zagrywkach pozycyjnych, sporo zasłon i wzajemna pomoc przyczyniły się do 95 "oczek" zdobytych na parkiecie brązowego medalisty PLK. Czterech zawodników Śląska zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową.
DO POPRAWY: 65-procentowa skuteczność rzutów osobistych. W ostatnich dwóch minutach wrocławianie spudłowali z lini aż 6 razy. Robert Tomaszek narzekał, że on i jego koledzy nie robili na desce tego, co w pierwszej połowie. WKS przegrał zbiórkę 22 do 33.
DOBRY RUCH: Już w pierwszej kwarcie na parkiecie zameldowali się wszyscy zawodnicy ekipy Rajkovicia. Serb umiejętnie dysponował siłami graczy, grając szeroką rotacją. Dziewiątka Trójkolorowych zagrała minimum 10 minut.
ZŁE ZACHOWANIE: Z bezpiecznej przewagi zrobiła się nerwowa końcówka. Pierwsza kwarta wygrana zdecydowanie, ale pozostałe trzy już przegrane. Nerwowa atmosfera wywołana pressingiem Trefla wpłynęła na koncentrację, szczególnie przy egzekwowaniu kluczowych osobistych.
USŁYSZANE II: „W końcówce trzeciej i w czwartej kwarcie byliśmy trochę zmęczeni, a szczególnie w czwartej wkradła się nerwowość w kontrolowaniu piłki." – Lawrence Kinnard
WOKÓŁ PARKIETU: Trefl podjął gości w treningowej hali 100-lecia. Na trybunach nie było kompletu 2000 widzów, ale doping zachęcał koszykarzy do wzmożonych wysiłków. W pierwszych dziesięciu minutach wyraźnie słychać było przyjezdnych kibiców, którzy w osiem osób zagłuszyli fanów gospodarzy.
PODSUMOWANIE: Bohaterem Lawrence Kinnard, który był nie do zatrzymania. Postawę Amerykanina trafnie podsumował Paweł Leończyk: - Zagrał fantastyczny mecz, trochę w tym mojej winy, bo na początku dwa razy rzucił łatwe punkty, a później trafiał wszystko, pomimo naszej twardej obrony. Śląsk uciekł w pierwszej części, ale w miarę upływu czasu opadał z sił i pozwolił zbliżyć się Treflowi na kilka punktów. Po trzech niecelnych osobistych z rzędu w wykonaniu wrocławian, Sikora trafił za 3 na 8 sekund przed końcem, zmniejszając stratę do jednego oczka. Na linię powędrował Kinnard, trafił raz, ale Sopot nie zdążył oddać ostatniego rzutu. Śląsk był lepszy o dwa "oczka".
USŁYSZANE III: „Nie zasłużyliśmy na wygraną. Koszykarski bóg widzi wszystko, przy odrobinie szczęścia wróciliśmy do gry, ale szczerze mówiąc, to oni byli dzisiaj lepsi. Popełniliśmy na początku 12 niewymuszonych, szkolnych błędów... nastolatkowie popełniają takie straty." – Darius Maskoliunas, trener Trefla.
KOLEJNE MECZE: Śląsk w niedzielę 19.10.2014 r. o 20.00 podejmie w Orbicie wicemistrzów Polski, Stelmet Zielona Góra. Pięć dni później pojedzie do Słupska, by zmierzyć się z Energą.