- Szczegóły
-
Opublikowano: piątek, 04, kwiecień 2014 12:19
Po prawie roku przerwy na występy w I-ligowej Stali Ostrów Wielkopolski, rozgrywający Tomasz Ochońko znów ubierze meczową koszulkę Śląska Wrocław. I to już w niedzielę w spotkaniu z AZS-em Koszalin. Wraca przede wszystkim po to, aby odciążyć Roberta Skibniewskiego. Wie, jakie czekają go zadania i zapewnia, że wywiąże się z nich jak najlepiej.
Witamy ponownie w Śląsku. Co czujesz po powrocie do PLK?
Nie mam większych odczuć, ponieważ nie odbył się jeszcze żaden mecz, ale – jak na razie – czuję, jakby była to drużyna z zeszłego roku, bo większość zawodników grała rok temu, a tych, których nie było, to powiedzmy znam, więc jak najbardziej pozytywnie.
Tomasz wywalczył ze Śląskiem awans do ekstraklasy, fot. Dawid Antecki
Decyzja o podpisaniu kontraktu była trudna? Mogłeś mieć żal o to, że klub nie przedłużył z tobą umowy na kolejny rok…
Na początku może i była jakaś tam złość sportowa, ale myślę, że o takich rzeczach trzeba szybko zapominać i iść dalej. Nie zamierzam jeszcze kończyć kariery, więc liczyłem na to, że jeszcze zagram w Śląsku i tak też się stało. Rozegrałem cały sezon w Ostrowie, skończyliśmy wcześniej, na nasze nieszczęście, i pojawiła się okazja powrotu do Śląska, więc długo się nad tym nie zastanawiałem. Wszystkie rozmowy przebiegły naprawdę bardzo szybko i podpisałem kontrakt i jestem bardzo zadowolony.
Wracasz dopiero w drugiej części sezonu. Uważasz, że uda ci się szybko wejść w zespół i zgrać z innymi zawodnikami?
Znam zawodników, z trenerem też się znam z zeszłego roku. Jestem dobrej myśli i nie widzę żadnych przeciwwskazań do tego, żeby coś się źle potoczyło.
Jak wspomniałeś, pracowałeś już z Jerzym Chudeuszem. Odpowiada Ci jego pomysł na koszykówkę?
Trener Chudeusz był w ubiegłym roku drugim trenerem, ale były okazje, żeby poznać się „koszykarsko”, więc myślę, że z dnia na dzień będzie to wyglądało coraz lepiej i po kilku treningach nie będzie większego problemu, żebym zaaklimatyzował się w drużynie.
Co Tomasz Ochońko wniesie do nowego zespołu?
Przychodzę z założeniem, żeby pomóc w rotacji, bo teraz w drużynie było mało ludzi do grania, a przede wszystkim będę po to, żeby dać odpocząć Robertowi, który grał ostatnio po 40, 50 min; a sam wiem, że tak się ciężko gra.
W Stali notował prawie 16 pkt. i 4 as. na mecz, fot. kksstal.pl
Za Tobą bardzo udane występy w I lidze, gdzie byłeś jednym z wyróżniających się zawodników. Dasz radę grać na swoim poziomie z lepszymi rywalami?
Zobaczymy, na pewno wymagania będą dużo większe. Pewnie liczba minut i rola na boisku będzie inna, ale na pewno nie zapomniałem, jak się gra, więc będę robił wszystko, żeby potwierdzać to, że jestem w stanie grać na tym poziomie.
W Stali byłeś liderem, pierwszym rozgrywającym. Teraz będziesz pomocą z ławki dla Roberta Skibniewskiego. Odnajdziesz się w nowej roli?
Pewnie, liczę się z tym, że będę wychodził z ławki i dostawał mniej minut niż w Ostrowie, ale to wszystko zostało powiedziane, gramy w otwarte karty. Wiem, jak wygląda sytuacja, zgadzam się z nią i w każdej minucie na boisku będę robił wszystko tak, jak trener i koledzy z drużyny tego oczekują.
Śledziłeś mecze Śląska? Jaka to drużyna? Co jeszcze może ugrać w tym sezonie?
Tak. Myślę, że teraz nie pozostaje nic innego, jak walka o siódme miejsce, żeby być najlepszą drużyną w dolnej szóstce. Kontuzje i zmiany w zespole pokazały tylko charakter i siłę tej drużyny, że mimo tych wszystkich zawiłości, ona ostatnio gra na bardzo wysokim poziomie i miejmy nadzieję, że tak pozostanie do końca sezonu zasadniczego.
Zagrasz w najbliższym meczu w Koszalinie?
Przypuszczam, że tak. Wszystko już jest dopięte, z niecierpliwością czekam na ten mecz.
Jaki numer wybrałeś?
Miałem spory wybór. Uzgodniliśmy, że 16-stka będzie najlepsza.
Rozmawiał Błażej Organisty