- Szczegóły
-
Opublikowano: poniedziałek, 10, luty 2014 11:34
Śląsk Wrocław z 14. Pucharem Polski w historii! Po emocjonującym finale, gospodarze Final Four Intermarche Basket Cup pokonali Turów Zgorzelec 90:87. MVP finału został Michał Gabiński, zdobywca 21 punktów.
Radość po zdobycia Pucharu Polski, fot. Norbert Bohdziul
Finałowy mecz Śląsk rozpoczął podobnie jak półfinał z Anwilem – agresywnie i skutecznie w ataku. Pod koszami brylował Miller, który zdobył 10 punktów, a do tego trafił nawet za 3 punkty. Do dobrej ofensywy Śląsk dołożył też twardą obronę – Turów często miał problem z oddaniem rzutu w czasie 24 sekund.
W drugiej kwarcie za swoją słaba postawę w meczu z Anwilem, postanowił odpokutować Skibniewski. Zdobył 10 punktów i świetnie kierował grą drużyny. Zastępował w rozegraniu, słabszego w pierwszej połowie, Gibsona. W tej ćwiartce dobrze grali wysocy Śląska – po 20 minutach Gabiński miał na swoim koncie 10 oczek, a Sulima zaledwie jedno mniej. WKS prowadził do przerwy różnicą dziesięciu punktów. Niespodzianka w finale wydawała się być coraz bardziej realna.
Kolejne minuty przyniosły jednak słabszą grę gospodarzy. Ekipa ze Zgorzelca goniła wynik cały mecz i wydawało się, że w III ćwiartce „złapią” Śląsk. Efektownymi wsadami popisywał się Kulig, niezwykle aktywni byli również Amerykanie z Turowa – Taylor oraz Prince. Wojskowi nie dali się dogonić. Punktować zaczął Gibson, tempa nie zwalniał Gabiński i przewaga, choć topniejąca, utrzymywała się.
Ostatnie minuty zapowiadały wielkie emocje. Mecz ciągle pozostawał nierozstrzygnięty. IV kwarta zaczęła się dla wrocławian pozytywnie. Najpierw za 2 trafił „Skiba”, a chwilę później wybuch złości szkoleniowca gości, Miodraga Rajkovicia dał Skibniewskiemu kolejną szansę na punkty – sędziowie odgwizdali faul techniczny dla ławki Turowa. Nasz rozgrywający nie pomylił się z linii rzutów wolnych, dzięki czemu przewaga jeszcze raz urosła do kliku punktów.
Michał Gabiński odbiera nagrodę MVP, fot. Norbert Bohdziul
Turów znów ruszył do gonitwy, trafiali Wiśniewski i Dylewicz, ciągle groźny był Prince (20 punktów w meczu), ale żaden nie był w stanie dokonać tego, co nasz MVP – Michał Gabiński. Popularny „Gabi” najpierw rzucił bardzo ważną trójkę, by chwilę później… rzucić jeszcze ważniejszą trójkę! I to z faulem! Akcja 3+1 silnego skrzydłowego pozwoliła odskoczyć na 8 punktów. Twardzi gracze ze Zgorzelca nie odpuszczali. W końcówce znów ważną rolę odgrywały rzuty wolne. Skutecznie wykonywał je Gibson, potem Gabiński i, mimo prostego błędu jakiego dopuścił się Śląsk (przekroczenie 8 sekund na wyprowadzenie piłki z własnej połowy czy strata Gibsona na 10 sekund przed końcem meczu), zgorzelczanom nie udało się doprowadzić choćby do dogrywki. WKS utrzymał prowadzenie, zwyciężając 90:87.
- To było chyba moje najlepsze spotkanie w karierze. Cieszę się, że odbudowujący się Śląsk odniósł taki sukces, przy moim udziale. Szacunek dla trenera Chudeusza, on mobilizuje nas do ciężkiej pracy i są rezultaty. Mamy nadzieję, że ten puchar będzie bodźcem dla rozwoju koszykówki we Wrocławiu – skomentował Michał Gabiński, niespodziewanie, ale całkowicie zasłużenie uznany MVP.
Śląsk Wrocław - zdobywca Pucharu Polski 2014, fot. Norbert Bohdziul
Wielki mecz i wielkie zwycięstwo Śląsk zawdzięcza zespołowej grze, skutecznej ofensywie i celnym rzutom w kluczowych momentach. Jeśli taką grę wrocławianie będą prezentować w lidze, to czołowa szóstka, mimo trudnego terminarza, nie jest wcale nierealna. O lidze przyjdzie jednak czas pomyśleć (najbliższy mecz 15 lutego w Zielonej Górze ze Stelmetem), na razie należy się cieszyć, bo, cytując za trenerem Chudeuszem: Puchar jest nasz!
Jędrzej Rybak
WKS Śląsk Wrocław – PGE Turów Zgorzelec 90:87 (25:14, 26:27, 16:24, 23:22)
Punkty dla Śląska: Gabiński 21 (4), Skibniewski 14 (2), Miller 14 (1), Gibson 11, Kikowski 11 (1), Sulima 9, Johnson 5 (1), Parzeński 2, Hyży 2, Mroczek-Truskowski 1, Nikola Malesevic 0;
Punkty dla PGE Turowa: Prince 20, Dylewicz 19 (3), Wiśniewski 15 (2), Kulig 14 (1), T. Taylor 10 (1), Stelmach 6 (2), M. Taylor 3, Zigenarovic, Karolak