Warszawa szczęśliwa dla Śląska
- Szczegóły
- Opublikowano: poniedziałek, 09, październik 2017 18:12
Spotkanie nie od początku układało się jednak dobrze dla przyjezdnych. Po celnych rzutach wolnych Jana Grzelińskiego zawodnicy z Warszawy zanotowali serię 11 punktów z rzędu i wyszli na prowadzenie 11:2. Wojskowi ocknęli się pod koniec pierwszej kwarty, lecz pierwsze punkty z gry zdobyli zaledwie 3 sekundy przed jej końcem. Kosz gospodarzy akcją 2+1 odczarował Karol Michałek, zmniejszając rozmiary prowadzenia gospodarzy do stanu 13:11.
O ile pierwsza kwarta była pokazem bezsilności gospodarzy, o tyle druga była demonstracją ich siły. Kolegów do dobrej gry natchnął wracający po kontuzji kapitan drużyny, Adrian Mroczek-Truskowski, który najpierw trafił za trzy punkty, a chwilę później celnym rzutem wykończył akcję Marcina Pławuckiego. Prawdziwym popisem Trójkolorowych była jednak druga część drugiej kwarty. Od stanu 20-19 dla WKS-u Wojskowi rzucili aż 19 punktów, pozwalając rywalom na zdobycie zaledwie dwóch! Zorganizowana i twarda gra w defensywie oraz przełamanie się w ataku - niezwykle silne 5 minut okazało się kluczowe dla losów całego spotkania. Punktowali głównie zawodnicy pamiętający ubiegłoroczne play-offy: Wojciech Jakubiak zdobył 7 punktów, a Aleksander Dziewa 6. Ten drugi trafiając wraz z końcową syreną ustalił wynik do przerwy na 39:21 dla Śląska.
Drugą połowę podopieczni trenerów Krzykały i Tomczyka zaczęli podobnie jak pierwszą i pozwolili rywalom zdobyć 6 punktów z rzędu. Dominik Wilczek przerwał impas, lecz chwilę później KK znów zwiększyło obroty i zbliżyło się do Wojskowych na zaledwie 8 punktów. Powtórzyła się jednak historia z drugiej kwarty – pierwsze pięć minut należało do KK, a drugie do Śląska. Tym razem Trójkolorowi zaliczyli serię 16:7, co pozwoliło im znaleźć się przed ostatnimi 10 minutami gry na komfortowym prowadzeniu 57:40.
W czwartej kwarcie Wojskowi wreszcie pokazali pełnię swoich możliwości od pierwszych sekund i nie dali rywalom nadziei na odrobienie strat. Na uwagę zasługują dwa kolejne celne rzuty za trzy punkty Adriana Mroczka-Truskowskiego. I choć goście minimalnie przegrali tę kwartę - podobnie jak pierwszą i trzecią - mogli cieszyć się z pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w sezonie. Kluczowa okazała się druga kwarta wygrana przez Śląsk aż 28:8, a całe spotkanie zakończyło się rezultatem 72:56 dla Trójkolorowych.
-Cieszymy się podwójnie z każdych dwóch punktów przywiezionych z meczów wyjazdowych – te są niezwykle cenne w kontekście całego sezonu. Zwycięstwa z rywalami o sile podobnej do naszej także bez wątpienia są ważne, ale nie patrzymy na to w ten sposób. Każdy mecz jest inny, a nasz mikrocyklowy tryb przygotowań determinuje skupienie drużyny przede wszystkim na najbliższym rywalu. Do tego dochodzą kontuzje, rotacja, a także przeciwnicy, którzy przecież nie grają w każdym spotkaniu na takim samym poziomie. Dziś zatrzymaliśmy KK, ale innego dnia to oni mogli wyrwać nam zwycięstwo. Mamy młodą drużynę, mamy potencjał, ale jesteśmy nieco nieobliczalni. Wciąż dużo jest niedokładności i szarpanej gry. Martwią także przestoje i słabsze okresy - zły początek z silniejszym lub bardziej doświadczonym rywalem może nas kosztować porażkę. Nie możemy tak zaczynać spotkań, gdyż jako młoda drużyna to my powinniśmy zaskakiwać, a nie być zaskakiwanymi. Gdy jednak nam "idzie", przyspieszamy i czujemy pewność siebie, ciężko nas powstrzymać. Efektem tego jest zwycięstwo w stolicy – krytycznie podsumował spotkanie w Warszawie Adrian Mroczek-Truskowski, który nie był zadowolony także ze swojego występu: - Grałem dziś nieco nerwowo i widać było, że miałem przerwę spowodowaną kontuzją. Nie do końca czuję jeszcze grę, ale z każdym kolejnym meczem będzie coraz lepiej.
Statystyki wskazują jednak, że powracający na parkiet kapitan Trójkolorowych był jednym z ojców niedzielnego zwycięstwa. Przy skuteczności 75% zza łuku zanotował 11 punktów, do których dołożył asystę i przechwyt. Najwięcej punktów dla Śląska zdobył jednak Jan Grzeliński, który regularnie trafiał na przestrzeni całego spotkania zdobywając 14 punktów. Nowy nabytek Śląska od początku sezonu dostaje dużo czasu na parkiecie od trenerów, odpłacając im się za zaufanie dobrymi występami. Warto odnotować także bardzo solidny mecz Dominika Wilczka (10 punktów, 6 zbiórek). Siłą Wojskowych tradycyjnie już była jednak dobra gra całej meczowej kadry – do kosza trafiło 10 z 11 zawodników, a w punktach zdobytych przez graczy wchodzących na boisko z ławki Śląsk był lepszy w stosunku 30:5. Warto zwrócić także uwagę na wygraną walkę na tablicach - Trójkolorowi zanotowali 55 zbiórek, przy 30 KK Warszawa. W drużynie gospodarzy – podobnie jak Śląska - najwięcej punktów zdobyli zawodnicy sprowadzeni latem: Krystian Koźluk i Mikołaj Motel – po 16.
Z bilansem dwóch zwycięstw i jednej porażki Śląsk Wrocław zajmuje po trzech kolejkach 5. miejsce w tabeli 1. ligi. KK Warszawa po trzech przegranych znajduje się na przedostatniej pozycji. Kompletem zwycięstw pochwalić mogą się dwie drużyny - Jamalex Polonia 1912 Leszno i Spójnia Stargard. Ta ostatnia będzie rywalem Trójkolorowych już w najbliższą niedzielę. Zapraszamy do wspólnego kibicowania w hali AWF-u! Hej Śląsk!