Ostatnie pożegnanie Adama Wójcika
- Szczegóły
- Opublikowano: sobota, 26, sierpień 2017 13:09
Straciliśmy nie tylko ikonę koszykarską, nie tylko jednego z największych reprezentantów kraju i najskuteczniejszego z graczy naszej ligi w całej jej historii. Przede wszystkich straciliśmy wielkiego – nie tylko wzrostem – przyjaciela. Pogodnego człowieka, rozbrajającego uśmiechem, który rok po roku przekonywał nas, że upływający czas nie robił na nim żadnego wrażenia – jakby biegnące lata nie miały znaczenia. Bo przecież był jak wino , im starszy – tym lepszy.
Adam pozostawił po sobie cała rzeszę wiernych fanów. Dawał im przez lata wielkie emocje, radość ze zwycięstw, udowadniał, że w sporcie rzeczywiście nie ma rzeczy niemożliwych. Otwierał drzwi przez lata niedostępne dla polskich koszykarzy. Euroliga, wielkie europejskie kluby, wspaniałe mecze na europejskim topie w roli głównej. Trudno było nie oglądać – jeszcze trudniej nie zachwycać się po każdej niemal akcji.
Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia. Ale w tym przypadku tak nie jest. Bo Adam pozostawił po sobie dużo więcej niż tylko wspaniałe wspomnienia wielkich triumfów i spektakularnych meczów czy setki filmów z genialnymi akcjami na boiskach całej Europy. Pozostawił po sobie dwóch następców – Szymona i Jana – których od lat sumiennie wychowywał, szkolił i wprowadzał w tajniki koszykarskiego rzemiosła. I dzięki nim – mimo, że swoje punkty zdobywa już na niebiańskich boiskach – pozostanie z nami na zawsze, także na koszykarskich parkietach.
Losy Adama i Śląska Wrocław wielokrotnie się przeplatały, choć kibice pewnie chcieliby latami widzieć go wciąż w jednej i tej samej koszulce wrocławskiego klubu. Ale niezależnie od wszystkiego jedno nie podlega dyskusji – był, jest i już na zawsze będzie jednym z symboli największych sukcesów tego klubu. Właśnie takiego – wielkiego zwycięzcę w wypełnionej po brzegi Hali Ludowej – zapamiętamy go na zawsze.
Żegnaj Mistrzu…
Przyjaciele, znajomi i kibice ze Śląska Wrocław