Próba nerwów zaliczona
- Szczegóły
- Opublikowano: czwartek, 06, kwiecień 2017 15:46
Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, a nienajlepsze wrażenie po sobotniej porażce z Weegree AZS-em Politechnika Opolska zostało zatarte. Koszykarze Śląska odpowiedzieli na nią w najlepszy z możliwych sposobów, bardzo pewnie wygrywając trzecie starcie obu drużyn w Kosynierce 89:69.
Do rozstrzygającego meczu II rundy Trójkolorowi przystępowali pod sporą presją. Ewentualna porażka z gośćmi z Opola oznaczałaby dla nich koniec sezonu. Przegrana z rywalem na wyjeździe podziałała jednak na Wojskowych bardzo motywująco, co było widać już od pierwszych minut spotkania. Wrocławianie chcieli pokazać jak na dłoni, która drużyna jest lepsza i zasługuje na awans. Pierwszy do roboty zabrał się Jakub Musiał, który dał prawdziwy koncert gry na początku spotkania. W otwierającej je kwarcie zdobył 11 z 26 oczek Śląska, w dużym stopniu biorąc na siebie ciężar gry. Gospodarze byli dobrze dysponowani zza łuku, dzięki czemu po pierwszych dziesięciu minutach prowadzili 7 punktami.
Choć Opolanie czuli doping kilkudziesięcioosobowej grupy swoich kibiców, nie byli w stanie dogonić Śląska. Okazji do zdobywania punktów szukali sobie głównie w strefie podkoszowej, gdzie dzięki przewadze doświadczenia udało im się wygrać kilka pojedynków. Było to pokłosiem tego, że Aleksander Dziewa usiadł na ławce rezerwowych a w polu trzech sekund zaczęło brakować tzw. rim-protectora. Wrocławianie konsekwentnie budowali jednak swoją przewagę dzięki błyskawicznie funkcjonującej ofensywie. W ostatniej akcji drugiej kwarty Wojciech Jakubiak przebił się przez dwie linie obrony opolan i równo z syreną zakończył akcję lay-upem, ustalając wynik przed przerwą na 44:31 dla Śląska.
Po wyjściu z szatni nadeszły nerwowe chwile. Przez kilka pierwszych minut trzeciej części gry goście złapali swój rytm gry i zmniejszyli przewagę Trójkolorowych do 9 punktów. Reakcja podopiecznych Dominika Tomczyka i Jacka Krzykały była jednak wzorowa. Gospodarze nie dali wyprowadzić się z równowagi, mimo prób narzucenia przez AZS chaotycznego i nieuporządkowanego stylu gry. Trzecią kwartę wygrali 2 oczkami, do decydującej części gry przystępując z 15 punktami przewagi.
W ostatniej ćwiartce różnica dzieląca obie drużyny wynosiła momentami nawet 24 punkty. Przewaga była na tyle bezpieczna, że gry w play-offach po raz kolejny posmakowali dalsi rezerwowi. W jednej z ostatnich akcji meczu jeden z nich – Michał Sasik dwoma rękami zapakował piłkę do kosza dając kolejny powód do euforii zgromadzonej w Kosynierce publiczności. Mecz rozstrzygnął się na kilka minut przed ostatnią syreną, ale ostateczny wynik jaki widniał na tablicy to 89:69 dla Śląska.
- Kibice, którzy przyjechali z Opola nie zdeprymowali nas. Żaden z zawodników nie myślał o tym, po prostu staraliśmy się skupić na grze, dać z siebie sto procent, a doping publiczności tylko nas niósł. Były w tym spotkaniu momenty nerwowe, ale najważniejsze, że udało nam się je przetrwać i to było kluczem do sukcesu. Narzuciliśmy swój styl gry i od początku daliśmy sygnał, która drużyna jest lepsza i bardziej zasługuje na awans. Chcieliśmy pokazać, że przegrana w Opolu była tylko wypadkiem przy pracy – obiecujemy już więcej nie przegrywać, nie możemy się doczekać sobotniego meczu z Syntex Księżakiem Łowicz – mówił z przymrużeniem oka Jakub Musiał, najlepszy punktujący tego spotkania (21 punktów).
Młody rozgrywający Śląska poza świetną zdobyczą punktową, zagrał też z imponującą skutecznością 10/12 rzutów z gry. Tyle samo oczek uzbierał Aleksander Dziewa (9/15 z gry), który zaliczył kolejne double-double dokładając do swojej linijki statystycznej 13 zbiórek. Na pochwały zasługuje też kilku innych graczy: Wojciech Jakubiak (14 punktów, 7 asyst), Maciej Krakowczyk (7 punktów, 10 zbiórek, 5 asyst), Mateusz Stawiak (10 punktów, 5 zbiórek, 4 asysty) oraz Michał Musijowski (5 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty, 3 przechwyty). Po stronie gości najlepiej zaprezentowali się Łukasz Nowak (16 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty), Jarosław Pawłowski (12 punktów, 7 zbiórek) oraz Adam Cichoń (10 punktów, 6 zbiórek). Bohater sobotniego spotkania Wojciech Leszczyński, który wówczas skończył mecz z 32 punktami i 13 zbiórkami, w środę został ograniczony do ledwie 6 punktów (2/10 z gry).
Wypełniona kibicami Kosynierka kolejny raz okazała się dla Trójkolorowych szczęśliwa. Doping wrocławskiej publiczności był nieoceniony w walce o awans do III rundy play-off. W niej rywalem Śląska będzie drużyna Syntex Księżaka Łowicz, która przyjedzie na Mieszczańską 4 już w sobotę, by o 18 zmierzyć się z gospodarzami w pierwszym meczu tej serii. Ponownie liczymy na wysokie zwycięstwo Wojskowych, ponownie – przy gorącym wsparciu trybun Kosynierki. Hej Śląsk!
Adrian Łysek