Pękła dwudziestka

Sobotnie spotkanie z Polkątami Maximus Kąty Wrocławskie nie należało do najłatwiejszych. Gospodarze niesieni głośnym dopingiem lokalnej publiczności wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i postawili Trójkolorowym trudne warunki. Ostatecznie górę wzięło jednak wyrachowanie i przewaga umiejętności, efektem czego było dwudzieste w sezonie zwycięstwo – 69:57.

Ostatni rywal to potencjalny przeciwnik Śląska w playoffach. Wrocławianie najprawdopodobniej przystąpią do nich z pierwszego miejsca, Polkąty są natomiast na siódmej pozycji w tabeli, ale tuż za nimi ze stratą jednego i dwóch punktów czają się Obra Kościan i WKK. Wojskowi podchodzili do sobotniego meczu po drugiej w sezonie, a pierwszej na własnym parkiecie porażce ze Stalą Ostrów Wielkopolski. Zwycięstwo w Kątach Wrocławskich wydawało się więc obowiązkiem.

Niewątpliwie zdawał sobie z tego sprawę Mateusz Stawiak, który zdobył pierwsze siedem punktów dla Śląska. Chwilę potem celnymi layupami akcje skończyli Wojciech Jakubiak i Mikołaj Ratajczak. Gospodarze nie weszli jednak w mecz przestraszeni i od początku twardo walczyli o swoje. Starali się cierpliwie i rozsądnie konstruować akcje, by wyprowadzać swoich kolegów z drużyny na otwarte pozycje rzutowe. Kończyło się to różnym skutkiem, kilka razy Trójkolorowi zostawili jednak rywalom zbyt wiele miejsca, co Ci skrzętnie wykorzystali. Najlepiej w barwach Polkątów prezentował się środkowy Wojciech Suprun. Center, który zarówno swoim wyglądem jak i stylem gry przypomina Marcina Gortata, kilka razy sprytnie ograł gości w ich własnej strefie podkoszowej i dołożył kolejne punkty do dorobku gospodarzy. Cały czas gołym okiem widoczna jednak była przewaga Śląska. Akcje wrocławian wyglądały płynniej, a co najważniejsze – częściej kończyły się trafieniem piłki do kosza. Tuż przed syreną obwieszczającą przerwę, Wojciech Kubiak wymusił przewinienie Wojciecha Jakubiaka przy rzucie za trzy punkty. Zawodnik Polkątów wykorzystał wszystkie rzuty osobiste i zmniejszył stratę gospodarzy do czternastu punktów (29:43).

Niestety, po wyjściu z szatni z Wojskowych uleciała koncentracja. Ich rywale wyszli na parkiet mocno zdeterminowani, by odrobić kilkanaście oczek dzielących obie drużyny i po kilku udanych akcjach i ożywieniu się lokalnej publiczności, zbliżyli się do gości na dwa punkty. Przez ponad siedem minut trzeciej kwarty Trójkolorowi zdobyli tylko dwa punkty, podczas gdy gospodarze – czternaście. Sygnał do walki dał wchodzący z ławki Maciej Krakowczyk. Skrzydłowy wykorzystał cztery rzuty osobiste z rzędu, a do tego dorzucił celny rzut zza łuku, dzięki czemu wrocławianie znów odskoczyli na kilka punktów bezpiecznej przewagi. Ostatnia część gry to w zasadzie gra akcja za akcję i ciągła różnica około dziesięciu oczek dzieląca obie drużyny. Na półtora minuty przed końcem spotkania większym spokojem, doświadczeniem i wyrachowaniem wykazali się Wojskowi. Mniej aktywny w tym spotkaniu Aleksander Dziewa zdobył wówczas cztery punkty i przypieczętował dwudzieste w sezonie zwycięstwo Śląska. 

- Zwycięstwo na pewno cieszy, tym bardziej po ostatnim przegranym meczu. Kluczem do niego było szybkie tempo naszej gry oraz solidna obrona. Mieliśmy momenty, w których gra nie układała się po naszej myśli. Wynikało to z licznych strat, które były efektem naszego braku spokoju i być może chęci zdobycia zbyt szybkich punktów. Czekają nas jeszcze dwa mecze w rundzie zasadniczej, które oczywiście zamierzamy wygrać, tak więc to spotkanie należy zostawić w tyle i zacząć przygotowywać się do następnych – komentował Maciej Krakowczyk.

Choć gospodarze zagrali na naprawdę przyzwoitym poziomie, widoczne były problemy, jakie niejednokrotnie sprawiało im sforsowanie defensywy Śląska. Penetracje strefy podkoszowej można było policzyć na palcach jednej ręki, natomiast rzuty za trzy – na dwóch. Gra Polkątów opierała się głównie na izolacjach dla poszczególnych graczy i kreowaniu pozycji rzutowych na półdystansie. To było jednak za mało na grających wszechstronnie, porozstawianych po kątach Trójkolorowych. Wrocławianie zagrali z bardzo dobrą skutecznością (54 % z gry, 69% za dwa punkty), zdominowali też deskę (31-22). Martwi niestety jak zwykle duża ilość strat – aż 22. Najlepszym punktującym Śląska był Maciej Krakowczyk (13), niewiele gorsi byli Mateusz Stawiak i Jakub Musiał (po 12). Po stronie gości zdecydowanie najlepiej zagrał wspomniany wcześniej środkowy Wojciech Suprun (18 punktów, 8/13 z gry). 

Przed Trójkolorowymi teraz półtora tygodnia przerwy od ligowych zmagań. Część drużyny skupi się na walce w finałach Mistrzostw Polski U20, które będą rozgrywane od 22 do 26 lutego w Gdyni. Wyjazd naszych zawodników już we wtorek. Na ostatnie w sezonie zasadniczym spotkanie na parkiecie Kosynierki zapraszamy w czwartek, 2 marca o godzinie 19.00. Rywalem Wojskowych będzie Röben Gimbasket Wrocław. Hej Śląsk! 

Adrian Łysek


Tabela

WKS Tabela