Ostrowianie wzięli odwet
- Szczegóły
- Opublikowano: piątek, 17, luty 2017 10:36
Gospodarze nie weszli w mecz najlepiej, przez co praktycznie przez całe spotkanie musieli gonić wynik. Już po półtorej minuty gry na tablicy widniał wynik 8:0 dla Ostrowian. Przewagę gościom zapewniał duet potężnych podkoszowych Wojciech Żurawski – Łukasz Olejnik. W pojedynkach z naszymi zawodnikami, u wspomnianej dwójki widać było lata doświadczenia i wyrachowanie w grze. Na szczęście po drugiej stronie parkietu nie pozostawał im dłużny Aleksander Dziewa. Środkowy dostawał sporo piłek, które chwilę potem lądowały w koszu. Stal nie była w stanie zagrać w obronie na takim poziomie jak w ataku, co pozwoliło Trójkolorowym kreować pozycje rzutowe po kilku szybszych podaniach. Dzięki skutecznej ofensywie gospodarze wciąż utrzymywali się w grze i nie pozwalali odskoczyć Ostrowianom na więcej niż kilka oczek. Niestety w parze z dobrą grą w ataku nie szła skuteczna defensywa i w każdej sytuacji, w której wrocławianie zbliżali się do gości na dystans jednej akcji, Ci szybko zdobywali kilka punktów z rzędu. Na cztery sekundy przed końcem drugiej kwarty trójkę po asyście Wojtka Jakubiaka trafił Jakub Musiał, ustalając wynik przed przerwą na 38:42.
Po przerwie obraz gry wyglądał bardzo podobnie. Obie drużyny wykazywały się dużą determinacją i czyhały na błędy rywali, które bezlitośnie wykorzystywały. Śląsk swoją siłę opierał głównie na wjazdach pod kosz kończonych layupami czy też dodatkowymi odegraniami. Ta taktyka sprawdzała się – świetnie spisywali się kończący raz za razem bliźniacze akcje Wojtek Jakubiak czy walczący pod koszem Olek Dziewa. W drużynie gości widać było sporą dawkę talentu rzutowego. Szczególnie potwierdzała to gra dwójki braci: Mikołaja i Krzysztofa Spały. Trafili oni 12 z 29 prób Stali i odegrali kluczową rolę w utrzymaniu statusu quo niemal do końca spotkania. Podczas ostatnich siedmiu minut gry prowadzenie zmieniało się ośmiokrotnie. Na 27 sekund przed końcem meczu trójkę na remis 76:76 trafił Jakub Musiał, a goście wzięli czas, by zaplanować jak najdłuższą i skuteczną akcję dającą zwycięstwo. Trójkolorowi ostatnie sekundy zagrali w obronie bezbłędnie. Przez blisko 24 sekundy goście cierpliwie rozgrywali piłkę, nie zdołali jednak wypracować sobie pozycji rzutowej. W efekcie Patryk Marek, do którego trafiła pomarańczowa, zmuszony był oddać bardzo trudny rzut, niemal równo z syreną, odchylony i z odejścia. Niestety, nie spudłował, a gospodarzom zostały trzy sekundy na trafienie zza łuku i doprowadzenie do dogrywki. Po otrzymaniu podania i sugestywnej pompce, Jakub Musiał miał czystą pozycję do trafienia za trzy, ale piłka odbiła się od obręczy a syrena końcowa obwieściła drugą w tym sezonie porażkę wrocławian.
- Mecz nie ułożył się po naszej myśli, początek był dla nas szczególnie nieudany. Weszliśmy w spotkanie nie do końca skoncentrowani i przeciwnicy narzucili swój rytm gry. Wymagająca drużyna z Ostrowa grała na dobrej skuteczności oraz ambitnie walczyła na atakowanej desce. My do końca nie wykorzystaliśmy swoich atutów, jakimi jest dynamika i szybkość gry, zabrakło walki na zbiórce w ataku oraz nie zdołaliśmy zrealizować wszystkich założeń przedmeczowych. W końcówce zabrakło odrobiny szczęścia, taki jest już sport. Zostały trzy mecze do końca rundy zasadniczej, nie składamy broni, będziemy walczyć o utrzymanie pierwszego miejsca w grupie – komentował spotkanie młody rozgrywający Śląska.
Był to bardzo wyrównany mecz, co potwierdzają też statystyki, które w przypadku obu drużyn różnią się naprawdę minimalnie. Goście w akcjach za dwa byli lepsi tylko o jedno trafienie, tak samo jak Trójkolorowi w rzutach za trzy. Obie ekipy zebrały po 35 piłek i zaliczyły 10 przechwytów. Gospodarze rozdali 19 asyst i popełnili 16 strat przy 16 kluczowych podaniach i 15 stratach Ostrowian. Ani Śląsk, ani Stal nie zasługiwały w tym meczu na porażkę, ale jedna z drużyn musiała zejść z parkietu pokonana.
Przegrana nie zmienia sytuacji Wojskowych w tabeli. Górnik Wałbrzych przegrał w miniony weekend z Sudetami Jelenia Góra 75:76, przez co, mimo dwóch porażek na koncie, to wrocławianie wciąż są liderem grupy D. Trzeba jednak pamiętać, że nie ma już miejsca na błąd, dlatego w imieniu zawodników prosimy o wsparcie i doping, a nie przeszkadzanie czy dekoncentrowanie, jak to miało miejsce podczas wczorajszego spotkania. Do końca rundy zasadniczej zostały trzy mecze, a każde ewentualnie potknięcie może oznaczać utratę pierwszej pozycji. Dlatego już w sobotę Trójkolorowi powalczą o dwudzieste zwycięstwo w sezonie. Ich rywalem będą Polkąty Maximus Kąty Wrocławskie. Tylko zwycięstwo! Hej Śląsk!
Adrian Łysek