Tur pokazał siłę

Derby Dolnego Śląska dla Turowa Zgorzelec. Gospodarze pokonali Śląsk Wrocław 92:76. Tak mocnego Turowa, jak dziś, nie pokonałby żaden zespół w Polsce. Choć momentami wrocławianie stawiali zdecydowany opór mistrzom kraju, momenty te okazały się zbyt krótkie i Śląsk doznał drugiej wyjazdowej porażki w sezonie.  
 

Początek meczu to kilka bardzo trudnych minut dla dotychczasowego najlepszego strzelca Śląska – Aleksandra Mladenovicia. Kilkukrotnie Aca próbował przedrzeć się z piłką pod atakowaną tablicą. Twarda obrona Zigeranovicia, Moldovanu i Dylewicza tylko raz została oszukana przez serbskiego środkowego. Śląsk musiał więc próbować zdobywać punkty w inny sposób. Nie było to łatwe i na koniec pierwszej ćwiartki wrocławianie przegrywali 17:23.

 

Trójka Dłoniaka, rzuty z półdystansu Trice’a oraz Kinnarda – druga kwarta rozpoczęła się bardzo pozytywnie dla WKS-u.  I właśnie wtedy coś się w Śląsku zacięło. Brakowało pomysłu w ofensywie, Turów odjechał aż na 18 punktów. Gospodarze pokazywali prawdziwie euroligowe zagrania, rzucając kolejne kosze. Ze stanu 25:23, w ciągu pięciu minut zrobiło się 44:26. Wrocławską niemoc przerwał Kinnard, Śląsk zagrał bardzo skutecznie w obronie, a na koniec trójkę trafił Cesnauskis. Do przerwy Turów prowadził więc 44:33

 

W przerwie Michał Gabiński nie tracił nadziei, choć doceniał wspaniałą momentami grę przeciwników – Turów zagrał koncert w drugiej kwarcie, fantastyczna skuteczność. Nie poddajemy się jednak, mamy dużo siły, mamy swoje pomysły. Pokazała to ostatnia minuta. To są derby, trzeba grać agresywnie, chcieliśmy trochę bić, walczyć. Ja i Robert Tomaszek mamy 3 faule, ale nie składamy broni – mówił „Gabi”.

 

Zmiana stron nie zatrzymała koncertu gospodarzy. Turów rozpoczął od serii 14:0 i na 6 minut do końca trzeciej kwarty na tablicy wyników mieliśmy 58:33. Do końca trzeciej ćwiartki strata minimalnie spadła, ale przed ostatnimi dziesięcioma minutami zwycięzca był już znany. Śląsk nie dawał rady przeciwstawić się rozpędzonym gospodarzom. Szczególnie widoczny był brak punktów Mladenovicia i Ikovleva. Czołowi strzelcy nie rzucali tylu punktów, ile potrzebował zespół. Zastąpić próbował ich duet Kinnard&Dłoniak. Nie na tyle skutecznie, by zbliżyć się do Turowa.

 

Ostatnie ćwiartka to najlepsze dziesięć minut gości w meczu. Wreszcie spod kosza trafiał Mladenović, a z dystansu Dłoniak. Jak zwykle dynamicznie grał Trice, ale straty były już za duże. Kilka punktów w samej końcówce dorzucił bohater finału Pucharu Polski – Michał Gabiński. Skuteczność Turowa była jednak fantastyczna, a ostatnia akcja – efektowny wsad Wrighta po alley'oopie Taylora – była dobrym podsumowaniem spotkania, zakończonym wynikiem 92:76.

 

Najlepszy strzelec Śląska w tego wieczoru, Jakub Dłoniak, w ten sposób skomentował porażkę swojej ekipy: Turów słynie z mocnego kontrataku, poszliśmy z nimi na wymianę, a oni świetnie się w tym czują. Karcili nas, odjeżdżali na coraz więcej punktów. Bardzo trudno się z nimi odrabia starty. Nie zrealizowaliśmy do końca przedmeczowych założeń. Nie czujemy się gorsi, jesteśmy dobrą drużyną, pokazujemy to na parkiecie, choć dziś się nie udało. Czekamy już na kolejne spotkanie u siebie i na kolejne zwycięstwa - zakończył autor 15 oczek.

 

Nie można mieć wielkich pretensji do Śląska. Żaden zespół w kraju (a i większość w Europie) nie byłoby w stanie zatrzymać dziś Turowa. Gospodarze mieli więcej zbiórek (38:32), asyst (23:11) i lepszą skuteczność. Niestety, druga porażka w sezonie stała się faktem. Kolejne starcie to mecz w niezdobytej przez rywali hali Orbita. Tym razem przeciwnikiem będzie Wilkana Start Lublin.

 

Turów Zgorzelec – Śląsk Wrocław 92:76 (23:17, 21:16, 27:19, 21:24)

Turów: Taylor 18(3), Moldoveanu 16(2), Chyliński 15(1), Kulig 11(1), Dylewicz 10(1), Wright 8, Zigeranović 4, Jaramaz 4, Wiśniewski 3(1), Karolak 3(1), Collins
Śląsk: Dłoniak 15 (2), Mladenović 13, Kinnard 12(1), Trice 8, Gabiński 7(1), Cesnauskis 7(1), Skibniewski 7(1), Ikovlev 5(1), Tomaszek 2, Burnatowski, Kulon

Jędrzej Rybak

Tabela

WKS Tabela