RZUT OKA: Poślizg na Rosie
- Szczegóły
- Opublikowano: poniedziałek, 24, listopad 2014 23:54
FAKT: Śląsk cały mecz gonił rywala, prowadził tylko przez nieco ponad minutę. To pierwsza przegrana wrocławian w sezonie. Jedynym zespołem bez porażki pozostał już tylko mistrz ze Zgorzelca. Rosa odniosła piąte zwycięstwo na własnym parkiecie, gdzie wciąż jest niepokonana.
ZAWODNICY: Najjaśniejszym ogniwem zespołu z Wrocławia był w piątek Aleksandar Mladenović. Serb, jako jedyny spośród koszykarzy WKS-u, zaliczył dwucyfrową zdobycz punktową. Na uwagę zasługuje również 7 punktów i 7 zbiórek Denisa Ikovleva oraz 9 oczek z ławki Mantasa Cesnauskisa.
Najskuteczniejszym graczem na parkiecie był Łukasz Majewski, autor 17. punktów i 5. desek. Bardzo dobre zmiany dawał, chwalony przez trenera Kamińskiego, Damian Jeszke, który był perfekcyjny z gry – 8 oczek. Kamil Łączyński rozdał kolegom 9 asyst, a sam zdobył 9 punktów.
USŁYSZANE: „Rosa zaczęła mecz bardzo agresywnie, zwłaszcza przy przeprowadzaniu piłki z obrony do ataku. Spodziewaliśmy się tego, ale nie potrafiliśmy zatrzymać.” – Emil Rajković
STATYSTYKA-KLUCZ: Obie drużyny oddały tyle samo rzutów za trzy. Rosa z 20 prób trafiła 11, Śląsk zaledwie 3, co daje 15-procentową skuteczność w tym elemencie.
PUNKT ZWROTNY: Rosa otworzyła ostatnią kwartę od dwóch celnych trójek w wykonaniu Majewskiego i Urosa Mirkovicia (15 pkt., 6 zb.), po których objęła 13-punktowe prowadzenie. Śląsk nie zdołał już wrócić do rywalizacji.
NA PLUS: W drugiej kwarcie swoje pięć minut miał Michał Gabiński, który w tej części gry zdobył 6 oczek, zebrał 6 piłek i zablokował Kamila Łączyńskiego. Rezerwowy skrzydłowy agresywną postawą wniósł z ławki sporo energii.
DO POPRAWY: Szkoleniowiec gości zauważył, że przed kolejnym meczem jest nad czym pracować, bo jego drużyna nie może dopuszczać do sytuacji, w której przeciwnik ma 22. asysty przy 5. Śląska w połączeniu z aż 15. stratami.
DOBRY RUCH: Stara szkoła podkoszowych manewrów prezentowanych przez Mladenovicia przynosi punkty. Szczególnie skuteczny jest jego rzut z drugiej strony obręczy, którym sprytnie unika bloku.
ZŁE ZACHOWANIE: Trener Śląska spostrzegł, że jego zawodnicy w trzeciej kwarcie niespodziewanie opadli z sił. Przeciwnicy biegali bardziej ochoczo, zwłaszcza do szybkiego ataku, który dał im 17 punktów, a wrocławianom tylko 2.
USŁYSZANE II: „W końcu zagraliśmy nie tylko w obronie, ale i w ataku. Dzieliliśmy się piłką, zawodnicy szukali się na parkiecie.” – Wojciech Kamiński, szkoleniowiec gospodarzy.
WOKÓŁ PARKIETU: Hala w Radomiu pękała w szwach. Organizatorzy sprzedali wszystkie bilety, nie było ani miejsc siedzących, ani stojących.
PODSUMOWANIE: Po wyrównanym początku, ze wskazaniem na gospodarzy, to właśnie oni zaczęli budować kilkupunktową przewagę. Trójki sypały się jak z rękawa, a Śląsk pudłował niemal wszystko. Po dwóch pierwszych trzypunktowych rzutach przestrzelił kolejnych 17. W trzeciej kwarcie zdołał jednak wrócić do gry po 7-punktowej serii, ale Rosa włączyła szósty bieg, którego w piątek zabrakło podopiecznym Rajkovicia. WKS w końcówce nie znajdował remedium na zespołową grę chętnie dzielących się piłką radomian.
USŁYSZANE III: „Nie powinniśmy dopuścić do uzyskania przez Rosę tak dużej przewagi punktowej w końcówce. Nie uważam, żeby różnica oczek była dokładnym odzwierciedleniem przebiegu całego spotkania.” – Emil Rajković
KOLEJNE MECZE: Śląsk powalczy o ósme zwycięstwo z Polpharmą 2 grudnia o 19.00 w Orbicie. Sześć dni później kibiców czekają derby Dolnego Śląska w Zgorzelcu.
Błażej Organisty