RZUT OKA: NIEŁADNE DLA OCZU ZWYCIĘSTWO

- Nie był to piękny mecz, nie mamy co ukrywać, zwłaszcza pierwsza kwarta nie była fajnym widowiskiem – ocenił bezpośrednio po spotkaniu Jerzy Chudeusz. Najważniejsze jednak, że Śląsk pokonał AZS 74:66 i awansował w tabeli. Oto ciekawostki i szczegóły. Paul nie miał łatwego życia w trumnie, fot. Norbert Bohdziul FAKT: Śląsk Wrocław – AZS Koszalin 3:1, a zespoły spotkają się w tym sezonie jeszcze przynajmniej dwukrotnie. Trzeci raz koszykarze Jerzego Chudeusza rzucili podopiecznym Gaspera Okorna 74 punkty. Dodając do siebie wszystkie wyniki, WKS wygrał tę rywalizację, w ramach ligi i Pucharu Polski, różnicą 25. oczek. Dzięki ostatniemu zwycięstwu, Śląsk wyprzedził w tabeli AZS i pierwszą część rozgrywek zasadniczych, z bilansem 10-12, skończył na 8. miejscu, co na obecną chwilę dawałoby mu awans do play-offs, w których trafiłby na lidera – Turów Zgorzelec. ZAWODNICY: Nieocenioną pomoc, energię i zaangażowanie wniósł z ławki Radosław Hyży. Weteran rozegrał najlepszy mecz w sezonie, zdobywając 12 punktów, 11 desek i 3 przechwyty – tak więc double-double. Ulubieniec wrocławskiej publiczności był przy tym bardzo skuteczny – 4/5 z gry i 4/4 z linii rzutów wolnych. Niezłe zawody – a może bardziej ich większą część, bo w pierwszej kwarcie nawet nie spojrzał w stronę kosza przeciwników – rozegrał Dominique Johnson, który na koncie zapisał 11 punktów i 5 zbiórek. Krzysztof Szubarga spędził na parkiecie 40 minut. Od momentu dołączenia do zespołu z Koszalina jest jego niekwestionowanym liderem, co udowodnił także w starciu ze Śląskiem. Był najlepszym strzelcem wieczoru – 15 punktów – do czego dołożył 7 asyst. Pod koszem pofolgował sobie Darrell Harris, zdobywca 13 oczek i 11 zbiórek. USŁYSZANE: „Tak jak powiedział trener: to nie był ładny mecz, ale ja bym sobie życzył w szóstkach samych takich nieładnych meczów i wszystkich wygranych.” – Adrian Mroczek-Truskowski STATYSTYKA-KLUCZ: 27/27 za jeden! Punkty z linii osobistych to nieznacznie ponad 1/3 wszystkich zdobytych tego wieczoru. PUNKT ZWROTNY: Na 5 minut i 23 sekundy przed końcem spotkania, przy wyniku 59:56 dla WKS-u, Szubarga sfaulował w akcji rzutowej Pawła Kikowskiego. Sędziowie przyznali trzy rzuty, które gracz Śląska zamienił na punkty. Chwilę później po przeciwnej stronie boiska „Kiko”, przebijając się przez zasłonę, wymusił faul ofensywny na Darrellu Harrisie. Danny prawdopodobnie pod koniec marca wyleci do USA, fot. Norbert Bohdziul NA PLUS: Po pierwsze, ciężar zdobywania punktów rozłożył się równomiernie. Pięciu graczy z Wrocławia skończyło zawody z podwójną zdobyczą punktową (Johnson, Skiba, Hyży, Miller i Kikowski). Po drugie, ruch piłki w ataku pozycyjnym, aczkolwiek tylko chwilami. Po trzecie, mądre długie akcje grane w końcówce w celu pilnowania prowadzenia. DO POPRAWY: 3/20, czyli 15% za trzy, w tym Kikowski 0/6, Gabiński 0/3, Mroczek 0/2. Przed koszykarzami Śląska trening rzutowy zza linii 6,75 m. DOBRY RUCH: Wyciągnięcie wniosków z pierwszej kwarty. Przez trzy następne odsłony gry Śląsk miał mniej strat niż w 10 minutach otwarcia. Zawodnicy w początkowej części meczu byli nieskuteczni, więc w drugiej, chętniej wchodząc pod kosz, postarali się przenieść na linię rzutów osobistych, gdzie nie stali dotąd ani razu. Zastawili również bronioną deskę – 7 ofensywnych zbiórek AZS-u w pierwszej kwarcie przy tylko 6. w trzech kolejnych. ZŁE ZACHOWANIE: Niecelny rzut, strata, strata, faul, strata, strata, zablokowany rzut, dwa niecelne rzuty, aż po 3 minutach i 54 sekundach wreszcie trafił Paul Miller. W tym czasie AZS rzucił 9 punktów. W pierwszej odsłonie Śląsk na skutek niezdarnych, ryzykownych podań stracił piłkę 7 razy, przegrał deskę, nie był w dobrej dyspozycji rzutowej (4/12, 0/6 za trzy) i grając chaotycznie zdołał rzucić zaledwie 8 punktów, a całą kwartę przegrać 9. oczkami. W międzyczasie Robert Skibniewski nakrzyczał na Michała Gabińskiego, bo ten puścił na aut piłkę odbitą przez zawodnika gospodarzy. USŁYSZANE II: „Naprawdę lubię Wrocław, miłe miasto, widownia, która zna się na koszykówce. (…) Lubię przyjeżdżać do Orbity, ale zawsze mam dziwne uczucie. Mam nadzieję, że kiedyś zostanę trenerem Śląska i wreszcie odniosę tu jakieś zwycięstwo.” – Gasper Okorn Ozdoba niezbyt ładnego meczu, fot. Norbert Bohdziul WOKÓŁ PARKIETU: Na pomeczowej konferencji Bartłomiej Wołoszyn tłumaczył, że hala Śląska to ciężki teren, gdzie zespół z Wrocławia zawsze jest mocny. – Dziś może wam kibice nie dopisali ze względu na środę i taką godzinę – zaobserwował. Faktycznie, tym razem Orbita nie zapełniła się po brzegi, ale i tak gardła tych fanów, którzy wspierali drużynę są zdarte. Zwycięstwo Śląska oklaskiwali na stojąco. Bili brawo równie chętnie wrocławskim cheerleadrkom, które i tym razem przygotowały dwie nowe stylizacje: srebrne sukienki i czarne kostiumy. W środę wystąpiły w szerszym niż ostatnio składzie – tancerek było aż piętnaście! PODSUMOWANIE: Zaczęło się od 9-punktowej serii gości i fatalnej pierwszej kwarty w wykonaniu Śląska. W drugiej części WKS wzmocnił defensywę, w odrabianiu strat pomagały coraz częstsze wizyty na linii. Pierwsze prowadzenie Śląsk zdobył w ostatniej minucie drugiej kwarty, kiedy z półdystansu trafił Kikowski. Po 30 minutach było po 52. AZS-owi brakowało pomysłu i koncepcji, Śląskowi szybkiego ataku i skuteczności, ale w trudnych chwilach na ratunek śpieszyły osobiste. O ostatecznym rozstrzygnięciu zdecydowała czwarta kwarta, w której Śląsk jeszcze bardziej skupił się w obronie. Na szczęście dla gospodarzy, przez cały mecz nie trafiał Artur Mielczarek, często pudłował też Harris, a LaceDarius Dunn utykał na lewą nogę. USŁYSZANE III: „W ostatniej kwarcie gospodarze grali zdecydowanie lepiej, czemu my nie potrafiliśmy się przeciwstawić.” – Gasper Okorn KOLEJNE MECZE: Już w niedzielę o 15.00 w Orbicie meczem z Jeziorem Tarnobrzeg Śląsk zainauguruję drugi etap sezonu 2013/2014, czyli tzw. szóstki. Później wyjedzie z Wrocławia na serię konfrontacji nadmorskich (pierwsza 26 marca w Kołobrzegu) i w Tarnobrzegu. Do domu wróci dopiero 16 kwietnia. Błażej Organisty

Tabela

WKS Tabela