RZUT OKA: ŚLĄSK PRZEPŁYNĄŁ JEZIORO
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 07, styczeń 2014 10:54
FAKTY: W nowy rok Śląsk wszedł prawą nogą, przerywając serię trzech porażek. Pierwszą wygraną ‑ po nieudanym debiucie we Włocławku ‑ może cieszyć się nowy trener, Jerzy Chudeusz. Setny punkt dla Śląska po wejściu pod kosz zdobył Danny Gibson. Ostatecznie wrocławianie skończyli na 105. Ostatni raz w ekstraklasie koszykarze WKSu przekroczyli próg stu oczek prawie dziewięć lat temu. 25 marca 2005 roku pokonali Noteć Inowrocław 101:69.
Młodszy z braci Kulonów jako pierwszy zadebiutował w ekstraklasie, fot. Norbert Bohdzul
39-punktowa różnica to najwyższa porażka Jeziora w tym sezonie i najbardziej okazała wygrana Śląska. Wysoka przewaga utrzymywana przez cały mecz pozwoliła pojawić się na parkiecie wszystkim dwunastu zawodnikom gospodarzy. Na listę strzelców nie wpisał się tylko Michał Gabiński. Pierwsze punkty zdobył za to, debiutujący w ekstraklasie, Maksym Kulon. Wywoływany na parkiet przez kibiców pojawił się na nim w końcówce i zdążył jeszcze trafić za 3.
ZAWODNICY: Mówią, że tak się gra, jak przeciwnik pozwala. Jezioro pozwoliło koszykarzom z Wrocławia na wiele, a ci skrzętnie z tego skorzystali. Najlepszym strzelcem zawodów był Paweł Kikowski,który przełamał się po trzech nieudanych meczach. Zdobył 20 punktów z czego 13 w pierwszej kwarcie, w której 3 razy z rzędu trafił z dystansu. 1 punkt mniej zapisał na konto Dominique Johnson, tego wieczoru bezbłędny zza łuku. Wrocławianie trafili w sumie 10 trójek na 20 prób. Wspomnianą dwójkę skutecznie wspomagał Danny Gibson, autor 10. punktów i 7. asyst.
Równie dobrze grali wyjściowi wysocy. Jakub Parzeński zbierał aż 13 razy i dołożył do tego 9 punktów. Paul Miller również był aktywny na deskach oraz niespodziewanie okazał się pierwszym showmanem. Popisał się wsadem w kontrze, a później blokiem w skutecznej pogoni za Chaissonem Allenem.
Ławka także zagrała świetnie. Rezerwowi pomogli pierwszej piątce 39. oczkami. Najwięcej (15) rzucił Nikola Malesević, który brał na siebie ciężar zdobywania punktów, gdy na placu gry nie było Kikowskiego. 10 oczek i jak zwykle sporo walki pod obręcze wniósł Radosław Hyży, a Robert Skibniewski przy dźwięku syreny zamknął pierwszą połowę celną trójką.
Wśród graczy Jeziora na szczególne wyróżnienie zasługuje tylko Andrew Fitzgerald. Był najbardziej aktywny w ataku – zdobył 17 punktów i 6 zbiórek . Jego starania i wysiłki były jednak niewystarczające. Nieźle zagrał Szymon Łukasiak, który rzucił 13 punktów (6/8 z gry).
USŁYSZANE: „Mecz ułożył się tak, jak tego chcieliśmy. Od początku narzuciliśmy swoje warunki i nie odpuszczaliśmy do końca. Dla mnie był to doskonały moment na przełamanie. Przecież po każdym niżu przychodzi wyż. Mam nadzieję, że teraz będzie coraz lepiej.” – Paweł Kikowski
STATYSTYKA-KLUCZ: Śląsk rzucał z gry z prawie 60-procentową skutecznością (10/20 za trzy).
Dominique Johnson był bardzo skuteczny, fot. Norbert Bohdziul
PUNKT ZWROTNY: W tak niewyrównanym meczu wskazanie punktu zwrotnego to jak szukanie igły w stogu siana, dlatego za taki niech tym razem służy 11-puntowa seria otwierająca mecz. Dzięki niej Śląsk mógł kontrolować spotkanie przez cały jego przebieg.
NA PLUS: Śląsk potrafił zatrzymać najlepszego strzelca gości, Tony’ego Weedena (5 punktów, 1/7 z gry, 5 strat) oraz groźnego Chaissona Allena (10 punktów, 3/11 z gry). Ponadto wrocławianie, jak na najlepiej zbierający w ofensywie zespół ligi przystało, zdominowali walkę o zbiórki (41:28). Zdecydowanie częściej i skuteczniej dzielił się piłką z kolegami (21:12 w asystach). Efektownymi podaniami pod koszem popisywali się nawet Hyży i Parzeński. Gospodarze raz po raz zmuszali przeciwnika do popełniania błędów. Tarnobrzeg zaliczył w meczu 19 strat.
DO POPRAWY: Cóż poprawiać, gdy przeciwko Stabillowi wszystko wyglądało bardzo dobrze? Trener Chudeusz podkreślał jednak na pomeczowej konferencji, że należy poprawić grę w obronie. Sztab szkoleniowy w najbliższym czasie chce pochylić głowy właśnie nad defensywą Śląska. Przedostatnie w tabeli Jezioro zdobyło tylko 66 punktów, ale czołowe zespoły powstrzymać jest znacznie trudniej. Niedociągnięcia było widać, kiedy Rafał Rajewicz i Szymon Łukasiak urywali się obrońcom i zdobywali łatwe punkty z pola trzech sekund.
DOBRY RUCH: Jerzy Chudeusz koncepcją prostej koszykówki nie ogranicza najmocniejszych stron gry Śląska. Zawodnicy wciąż chętnie i błyskawicznie biegają do kontry, a po utracie punktów prędko przenoszą piłkę na połowę rywala. Śląsk rzucił 25 punktów po szybkim ataku. Skuteczne kontrataki przełożyły się także na statystykę punktów spod kosza (54:34 dla Śląska). Z pomalowanego po ustalonych zagrywkach trafiali także wysocy. Nowym elementem gry są natomiast długie podania wszerz boiska na słabą stronę. Docierają one do strzelców ustawionych na otwartych pozycjach, którzy wciąż mają zielone światło na rzucanie trójek.
ZŁE ZACHOWANIE: Wrocławianie w trzeciej kwarcie pozwolili przeciwnikom rzucić 8 punktów, nie odpowiadając ani jednym. To tyle.
USŁYSZANE II: „Trener natchnął we mnie nowego ducha walki. Powiedział, abym grał bliżej kosza, więc to starałem się robić. Udawało nam się zdobywać punkty z pomalowanego, dlatego zatrzymaliśmy ich szybkie ataki. Trener zwraca uwagę na szczegóły, zmieniamy zagrywki – są prostsze, gra jest trochę szybsza, a atmosfera w szatni lepsza. Nadal celujemy w pierwszą szóstkę, bo to jest w naszym zasięgu.” – Jakub Parzeński
Jerzy Chudeusz dobrze przygotował swoim podopiecznych, fot. Norbert Bohdziul
WOKÓŁ PARKIETU: Drużyna sprawiła doskonały prezent Maciejowi Zielińskiemu na czterdzieste trzecie urodziny. Kibice przed meczem na stojąco skandowali imię i nazwisko legendy klubu. Legendarny kapitan odwdzięczył się podziękowaniami za pamięć i życzenia oraz poprosił o podpisy pod petycją o zmianę decyzji magistratu Wrocławia, który nie chce podzielić się ze Śląskiem środkami zabudżetowanymi na 2014 rok. Fani nie kryli oburzenia takim postępowaniem władz miasta. Podnieśli sarkastyczny wizerunek Rafała Dutkiewicza w zielonym szaliku i wołali: „Dutkiewicz! Co? Ty kłamco!”.
Jubilatów było dwóch. Dwudzieste czwarte urodziny obchodził Krzysztof Sulima, któremu widzowie zaśpiewali po meczu „Sto lat”. Z trybun widowisku przyglądał się reprezentant Polski, Michał Ignerski. A w przerwach kibicom umilały czas tancerki, które znów popisały się różnorodnością występów. Były długie spódnice, kolorowe szale, pompony i marynarki. Nie bez echa przeszedł też pokazowy mecz młodych adeptów koszykówki. Po udanych akcjach dzieci były nagradzane brawami.
PODSUMOWANIE: Tylko raz był remis. Przez kilka pierwszych sekund było 0:0. Później Śląsk konsekwentnie powiększał przewagę. Już pierwszą kwartę wygrał 30:17. Koszykarze Jeziora odgrywali w Orbicie rolę statystów. W obronie przypominali pachołki ustawione na placu manewrowym, które trzeba po prostu ominąć. Koszykarze Chudeusza do przerwy prowadzili dziewiętnastoma punktami. Trafili około 60% rzutów z gry, w tym nieco więcej niż 66% z dystansu. W drugiej odsłonie nagły zwrot akcji nie nastąpił i Śląsk spokojnie przepłynął przez niewzburzone Jezioro.
USŁYSZANE III: „Nie ma łatwych meczów, są tylko dobrze rozegrane i za to należą się drużynie słowa uznania. Cieszę się, że przełamaliśmy serię porażek. Zreorganizowaliśmy grę w ataku, pokazaliśmy kilka nowowprowadzonych ustawionych akcji. Gramy piłką szybko do przodu, ale i w obronie były przebłyski.” – tak komentował wydarzenia Jerzy Chudeusz tuż po meczu.
W gorszym humorze był trener gości, Dariusz Szczubiał: – „Nie powiem, że wygrali lepsi, ale, że przegrali gorsi. Nie chcę niczego usprawiedliwiać i dywagować. Byliśmy słabsi i fizycznie, i w głowach.”
„Jesteśmy załamani po tym meczu.” – dodał Szymon Łukasiak, podkoszowy Jeziora.
KOLEJNE MECZE: Następny mecz w TBL Śląsk zagra 12 stycznia o 17.00 na pomorzu przeciwko Polpharmie. Pięć dni później wróci do Wrocławia, aby zmierzyć się Kotwicą Kołobrzeg.
Błażej Organisty