Wielkie emocje w Łowiczu, Śląsk w półfinale

Wyjazdowy mecz II rundy play-off z Weegree AZS-em Politechnika Opolska po bardzo trudnej przeprawie skończył się dla Trójkolorowych jednopunktową porażką. Wrocławianie wyciągnęli jednak lekcję z tamtego spotkania i w równie emocjonującym, trzymającym w napięciu do ostatnich chwil starciu w Łowiczu z tamtejszym Syntex Księżakiem, to oni lepiej wytrzymali próbę nerwów i zwyciężyli jednym punktem, 76:75. 

 

Gospodarze musieli chyba obejrzeć powtórki z rywalizacji Wojskowych w II rundzie i postanowili wziąć przykład z opolan, którzy nawiązali wyrównaną walkę z Trójkolorowymi dzięki bardzo agresywnej grze na pograniczu faulu. Taki styl defensywy łowiczan był widoczny gołym okiem od pierwszych minut sobotniego meczu. Goście w twardej, fizycznej walce nie byli jednak swoim rywalom dłużni i taki stan rzeczy prowadził do wielu nerwowych spięć oraz fauli, które na większą korzyść dla siebie obracali gospodarze. Podopieczni trenerów Tomczyka i Krzykały mieli za to problem ze sforsowaniem pierwszej linii obrony rywala, przytrafiało im się sporo niedokładności, co z kolei prowadziło do licznych strat. Kiedy już udało się jednak wyprowadzić któregoś z zawodników na otwartą pozycję – ten z reguły nie zawodził. Dowodem na to był występ Maćka Krakowczyka, który do przerwy dzięki dobrej dyspozycji na obwodzie (3/6) oraz pod koszem uzbierał 15 punktów. Gospodarze po kilku kompletnie przestrzelonych trójkach odpuścili nieco na dystansie i zaczęli szukać gry wewnętrznej. W niej świetnie czuł się Bartłomiej Bojko. Środkowy był niebezpieczny w izolacji i pod koszem zdobył 10 punktów, do których dołożył 6 zbiórek. Od czasu do czasu odgrywał też piłkę na obwód, co po trójkach m.in. Bartłomieja Włuczyńskiego (3/5) dało mu w ostatecznym rozrachunku również 4 asysty. Po bardzo wyrównanych dwóch pierwszych kwartach to gospodarze prowadzili 43:40.

Początek trzeciej części gry zwiastował lepsze widowisko w wykonaniu Trójkolorowych. Łowiczanie przez blisko trzy pierwsze minuty tej ćwiartki nie byli w stanie zdobyć punktu, goście za to wyszli już na prowadzenie. Niestety szczelnej defensywy nie udało się utrzymać na długo. Gospodarze zaczęli w większości sytuacji szukać faulów, co nieustannie prowadziło ich na linię rzutów osobistych. To z niej zawodnicy Syntex Księżaka zdobyli aż 10 z 16 punktów w tej kwarcie. Śląsk w grze utrzymywał aktywniejszy w tym czasie pod koszem rywala Aleksander Dziewa oraz Wojtek Jakubiak. Dzięki trójce kapitana rzuconej przez ręce obrońcy, dystans dzielący obie ekipy przed decydującą częścią gry wynosił 5 oczek (61:56). 

W przypadku tak wyrównanego spotkania czwarta kwarta musiała być próbą nerwów. Zarówno gospodarze jak i goście do kosza trafiali z olbrzymim trudem. Przez pierwsze 5 minut ostatniej ćwiartki obie drużyny zdobyły łącznie tylko 10 punktów, Śląsk zdołał jednak zbliżyć się Syntex Księżaka na dystans jednej akcji. Kluczowy w ostatnich minutach okazał się świetny tego dnia Michał Musijowski. Rozgrywający najpierw trafił ważny rzut z półdystansu, a potem po niecelnej próbie wykazał się sprytem i wyprzedził wszystkich obrońców w walce o zbiórkę. Tę zamienił błyskawicznie na punkty ku zdezorientowaniu defensywy łowiczan. Na niespełna minutę przed końcem meczu na tablicy widniał wynik 71:71. Po przerwie na żądanie Maciej Krakowczyk trafił floatera, który wyprowadził Śląsk na prowadzenie. Ostatnie sekundy spotkania to wzajemne faule taktyczne i próby nerwów na linii rzutów osobistych, z których lepiej wyszli wrocławianie. Wojciech Jakubiak i Jakub Musiał trafili 3 z 4 rzutów wolnych, czym zapewnili swojej drużynie jednopunktowe zwycięstwo na miarę awansu.

- Od początku spotkania rywale z Łowicza chcieli dać nam do zrozumienia, że łatwo nie oddadzą zwycięstwa. Grali agresywnie w obronie oraz potrafili znaleźć drogę do kosza w ataku. Przez praktycznie całe spotkanie wynik wahał się w granicach remisu, co wskazywało na walkę do ostatnich sekund meczu. My staraliśmy się grać konsekwentnie i trzymać się założeń ustalonych przed spotkaniem. Popełniliśmy dużą ilość strat, co wynikało raczej z naszych osobistych błędów, nie wymuszonych przez przeciwników. W końcówce udało nam się przełamać wynik na naszą korzyść i wrócić do domu ze zwycięstwem oraz awansem do finałowej czwórki – mówił po meczu Maciej Krakowczyk.

Nie było to może najładniejsze dla oka spotkanie w wykonaniu wrocławian, najważniejsze jednak, że zaprezentowana gra okazała się skuteczna. Wysoka i agresywna obrona łowiczan nie pozwalała na szybki ruch piłki, przez co Trójkolorowi rozdali tylko 11 asyst przy 17 po stronie rywala. Zwarta defensywa gospodarzy doprowadziła też do aż 13 przechwytów łowiczan, a ogółem aż 21 strat po stronie Śląska. Wrocławianie nadrobili jednak te niedoskonałości w innych elementach gry. Walkę o zbiórki wygrali wyraźnie 40-29, ich selekcja rzutów pozwoliła też trafić 49% rzutów z gry przy 34% zawodników Syntex Księżaka. Oba zespoły popełniły łącznie aż 43 faule, podopieczni Roberta Kucharka na linii rzutów osobistych zdobyli więcej punktów (23 oczka - 67%), ale to wrocławianie w tym elemencie byli skuteczniejsi (14 punktów – 77%). Fantastyczną formę podczas play-offów utrzymuje Maciej Krakowczyk. Skrzydłowy zagrał blisko 35 minut i zaliczył kolejne double-double w postaci 20 punktów i 10 zbiórek. Tradycyjnie za solidny występ należy pochwalić Aleksandra Dziewę (15 punktów, 8 zbiórek), sporo minut (ponad 28) na świetne zawody przełożył też Michał Musijowski, zdobywca 11 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst. 

Zwycięstwo w Łowiczu oznacza, że do awansu do I ligi został już tylko krok. Trójkolorowi znaleźli się w gronie czterech najlepszych drużyn, a te, które znajdują się na podium, w przyszlym sezonie zagrają w wyższej klasie rozgrywkowej. Poza wrocławianami, w półfinale zameldowały się już ekipy R8 Basket AZS Politechnika Kraków oraz AZS UMCS Lublin. Trzeci, środowy mecz pomiędzy KK Warszawa a AZS-em AWF Mickiewicz Romus Katowice zadecyduje o tym, kto będzie rywalem Śląska w walce o finał. Pierwszy mecz o awans już w sobotę w Kosynierce. Wojskowi nie zamierzają zwalniać tempa, stawmy się więc licznie w hali przy ulicy Mieszczańskiej, by dopingiem poprowadzić ich do zwycięstwa. Hej Śląsk! 



Adrian Łysek

Tabela

WKS Tabela