Śląsk ponownie bez litości

Wydaje się, że drobny kryzys formy, który przypadł na Trójkolorowych w pierwszym meczu play-off z Polkątami Maximus Kąty Wrocławskie, jest już za nami. Koszykarze Śląska w drugiej rundzie trafili na teoretycznie znacznie bardziej wymagającego rywala – Wegree AZS Politechnikę Opolską. Na parkiecie Kosynierki Wojskowi nie pozostawili jednak w sobotę żadnych złudzeń co do tego, która drużyna jest lepsza. Gospodarze wygrali bardzo pewnie, aż 85:57.

Opolanie w zasadniczej fazie sezonu zajęli piąte miejsce w grupie C i w pierwszej rundzie play-off mierzyli się z MCKiS Termo-Rexem Jaworzno. Do rozstrzygnięcia tej rywalizacji potrzebny był trzeci mecz, w którym lepiej zagrali zawodnicy AZS-u. Podbudowani wyjazdowym zwycięstwem koszykarze z Opola jechali do stolicy Dolnego Śląska ze świadomością przewagi WKS-u, ale i nadzieją na dobry wynik.

Pierwsze minuty sobotniego starcia to dosyć zachowawcza gra z obu stron. Widać było, że te dwie drużyny mierzą się ze sobą po raz pierwszy i nie wiedzą czego do końca się po sobie spodziewać. Taki stan rzeczy trwał chwilę, po czym pod koniec pierwszej kwarty zarówno Śląsk jak i AZS nieco się otworzyły, pozwalając na więcej swobodnej gry. Lepiej wyszli na tym gospodarze, którzy dzięki rzutom osobistym Aleksandra Dziewy i trójkom Dominika Wilczka oraz Maćka Krakowczyka przed drugą ćwiartką objęli prowadzenie 21:14.

W niej od początku intensywnie do pracy zabrał się Jakub Musiał. Rozgrywający Śląska zdobył osiem punktów z rzędu dzięki dwóm trafieniom zza łuku i jednemu z półdystansu. Niestety, potem nastąpił kilkominutowy przestój. Goście nie grali ładnie dla oka, mieli duże problemy z wykreowaniem sobie pozycji do oddania rzutu. Mimo to, w trakcie drugiej części gry zdobyli 15 oczek. Wszystko za sprawą bardzo dużej liczby rzutów osobistych po stronie Opolan. Niemal co akcję starali się oni wymuszać na Trójkolorowych przewinienia, niejednokrotnie prowokując ich słownymi zaczepkami. Zachowanie rywali udało się jednak przekuć na sportową złość i końcówka kwarty zdecydowanie należała do gospodarzy. W ciągu ostatnich trzech minut przed przerwą Wojskowi zdobyli 12 punktów i schodzili do szatni z pewnym prowadzeniem 46:29.

Trzecią część gry wrocławianie rozpoczęli od trójki Maćka Krakowczyka rzuconej przez ręce rywala. Na parkiecie na więcej czasu pojawił się też Mateusz Stawiak, który zapewnił kolejne punkty. Rywale nawet jeśli chcieli, to nie byli w stanie zmienić swojego stylu gry. Świetnie funkcjonująca defensywa Śląska w połączeniu z kiepską skutecznością gości sprawiła, że w tej kwarcie zdobyli oni tylko 8 oczek przy 19 Śląska. 26 punktów przewagi po stronie gospodarzy było wystarczającym argumentem, by przed czwartą ćwiartką być pewnym, że wrocławianie nie wypuszczą już zwycięstwa z rąk.

Ostatnia część gry zakończyła się wynikiem 21:19 dla Śląska, co oczywiście nie miało już żadnego znaczenia przy momentami nawet trzydziestopunktowym prowadzeniu Trójkolorowych. Podobnie jak w przypadku ostatniego meczu w Kątach Wrocławskich, swoje minuty na parkiecie dostali rezerwowi – Michał Sasik, czy powracający do dobrej dyspozycji Mikołaj Ratajczak. To on wykonał jedyny po stronie Śląska wsad. Ostatnie minuty należały jednak do Sebastiana Bożenko, który po raz kolejny dał świetną zmianę i czy to pod koszem czy na dystansie – trafiał do kosza sprzed nosa rywala. W czwartej kwarcie zdobył 10 ze swoich 11 punktów i przypieczętował pewne zwycięstwo Wojskowych na własnym parkiecie.

- Drużyna z Opola weszła w mecz bardzo zmotywowana i gotowa do walki o zwycięstwo. My mieliśmy sporo założeń taktycznych zarówno w obronie i ataku. Bardzo pomocne okazały się dla nas rady trenerów odnośnie obrony i gry przeciwko poszczególnym zawodnikom. Drużyna przeciwna grała agresywnie, ale my staraliśmy się utrzymać koncentrację i swoje tempo gry. Nie daliśmy sie prowokować i stopniowo powiększaliśmy przewagę. Mamy teraz cały tydzień, aby poprawić jeszcze kilka aspektów naszej gry i zagrać jak najlepsze spotkanie na wyjeździe. Spodziewamy się, że nie będzie to łatwy mecz, ale właśnie w takich meczach trzeba udowodnić swoją wartość – stwierdził po meczu Maciej Krakowczyk, autor jedynego w tym meczu double-double.

Po raz kolejny dała o sobie znać zespołowość Śląska. Tym razem nie każdy z podopiecznych Dominika Tomczyka mógł pochwalić się zdobyczą punktową, ale aż dziesięciu z dwunastu graczy zapisało na swoim koncie oczka. Najwięcej – 14 zanotował Aleksander Dziewa. Środkowy dołożył do 7 zbiórek. Drugie z rzędu double-double i świetny występ zaliczył Maciej Krakowczyk – skrzydłowy skończył spotkanie z 13 punktami (3/4 zza łuku), 10 zbiórkami, 3 asystami i 2 przechwytami. Jego współczynnik +/- wyniósł aż 31! Dwucyfrowe zdobycze punktowe zanotowali też Wojciech Jakubiak (10 pkt), Jakub Musiał (10 pkt, 3 ast, 2 zb), Mateusz Stawiak (10 pkt, 5 zb) oraz Sebastian Bożenko (11 pkt). Trójkolorowi po raz kolejny świetnie spisali się na linii rzutów osobistych (15/20), rywale trafili 17 z 30 takich prób. Opolanie rozdali zaledwie 8 asyst i trafili 4 trójki przy 17 ostatnich podaniach i 10 celnych rzutach zza łuku po stronie Śląska. Po stronie gości najlepiej zagrali Wojciech Leszczyński (9 pkt, 7 zb, 3 prz, 2 ast) oraz Jarosław Pawłowski (9 pkt, 10 zb) i to przede wszystkim ich trzeba będzie mieć na uwadze podczas rewanżu w Opolu.

A ten już w najbliższą sobotę. Biorąc pod uwagę fakt, że po drodze do awansu przed Trójkolorowymi jeszcze (włącznie z tą) cztery rundy, kluczowe może okazać się wygrywanie serii w dwóch meczach i oszczędzanie sił na kolejne starcia. W meczu, który zadecyduje kto będzie następnym rywalem zwycięzcy pary WKS Śląsk Wrocław – Wegree AZS Politechnika Opolska, Syntex Księżak Łowicz wygrał u siebie 87:71 z AZS-sem UMK PBDI Toruń. Oby za tydzień o tej porze, koszykarze z Wrocławia czekali już na kolejnego rywala w III rundzie play-off. Hej Śląsk!

Adrian Łysek

Tabela

WKS Tabela