Planowe zwycięstwo Śląska

Trójkolorowi błyskawicznie podnieśli się po pierwszej w sezonie ligowej porażce z Górnikiem Wałbrzych. W kolejnym meczu rozbili Obrę Kościan 74:43 i rozegrali jednocześnie następne spotkanie, które niemal od początku przebiegało pod ich dyktando.

Niemal od początku, bo pierwsze punkty w tym starciu zdobyli goście. Gospodarze na początku nie mogli trafić do kosza rywala, impas przełamał jednak Mateusz Stawiak. Wojskowi szybko zaczęli łapać właściwy rytm dzięki czemu zawodnicy Obry nie byli w stanie sforsować szyków defensywnych Śląska. Na parkiecie w międzyczasie po dłuższej przerwie pojawił się Sebastian Bożenko i od razu dołożył kilka oczek do dorobku punktowego gospodarzy. Choć początek pierwszej kwarty należał do gości, Trójkolorowi szybko wzięli się do roboty i po pierwszych dziesięciu minutach gry prowadzili 19:9.

W drugiej części gry obie drużyny popełniły mnóstwo strat i oddały wiele niecelnych rzutów. Nie było to najprzyjemniejsze widowisko dla oka. Zarówno zawodnicy Śląska jak i Obry nie grzeszyli skutecznością, a gra była raczej chaotyczna i szarpana. Taki obrót spraw pozwolił gościom utrzymać się w grze, gdyż do szatni schodzili przegrywając 20:30 i wszystko wydawało się jeszcze możliwe.

Trójkolorowi postanowili jednak rozwiać wszelkie wątpliwości już na początku trzeciej kwarty. Po raz kolejny w tym sezonie wrócili na parkiet niesamowicie głodni gry i zwycięstwa, co poskutkowało podwojeniem przewagi już w ciągu pierwszych pięciu minut trzeciej ćwiartki. Gospodarze grali wedle swojego tradycyjnego, ofensywnego stylu pełnego podań i konsekwentnie powiększali dystans punktowy dzielący obie drużyny. Przed decydującą częścią gry Wojskowi prowadzili już 56:30, co oznaczało, że czwarta kwarta będzie w zasadzie formalnością.

Tak też się stało, a obraz gry nie uległ zmianie. Dzięki kontroli nad przebiegiem spotkania, na parkiecie pojawili się rezerwowi, m.in. Michał Sasik czy wracający do składu Maksymilian Zagórski. Trójkolorowi po raz kolejny spokojnie i pewnie dowieźli prowadzenie do końca, odnosząc tym samym osiemnaste w sezonie zwycięstwo. To kolejny mecz, w którym przewagę rozstrzygającą losy starcia wypracowali już w jego wcześniejszej fazie, w efekcie czego było to spotkanie bez większej historii.

- W pierwszej połowie zbyt wiele razy pozwoliliśmy rywalom na łatwe punkty przez nasze błędy w obronie i brak komunikacji. Obrze opłaciło się granie w obronie strefą, my nie mogliśmy trafić z dystansu dlatego wynik do przerwy był stosunkowo wyrównany. Myślę, że w trzeciej i czwartej kwarcie wygraliśmy naszą fizycznością. Dużo bloków, przekazań w obronie i rywale się pogubili. My zaczęliśmy więcej ze sobą rozmawiać, komunikować się i grało się łatwiej. Do tego uruchomiliśmy kontratak, graliśmy zespołowo, napędzaliśmy się wzajemnie i poszło z górki – komentuje Maciej Krakowczyk, autor 11 punktów, 6 zbiórek.

Najlepszym punktującym Śląska był Mateusz Stawiak – skrzydłowy skończył mecz z 20 oczkami (7/10 z gry, 2/3 za 3PT), 8 zbiórkami, 3 asystami i 5 przechwytami! Wojciech Jakubiak miał 13 punktów i 3 asysty a Sebastian Bożenko – taką samą ilość asyst i 10 oczek. Należy także zwrócić uwagę na występ Michała Musijowskiego – 5 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty i Mikołaja Ratajczaka – 7 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty. Trójkolorowi rozdali łącznie 17 asyst przy ledwie 7 rywala. Najgroźniejszy w meczu wyjazdowym z Obrą Waldemar Kabat był wczoraj zupełnie nieszkodliwy, trafił tylko 1 z 11 rzutów. Najlepszym zawodnikiem gości był doświadczony podkoszowy Hubert Mielnik, autor 14 punktów. Goście tylko dwukrotnie trafili zza łuku. Hej Śląsk!

Adrian Łysek

Tabela

WKS Tabela