Rosa zatrzymała Śląsk

Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Trwająca od siedmiu meczów zwycięska passa Śląska skończyła się w Radomiu. Gospodarze urządzili sobie festiwal strzelecki, trafili 11 razy za trzy. Zespołową grą kontrolowali przebieg wydarzeń przez prawie cały mecz, wygrywając pewnie, 84:65.


Zaczęło się od wymiany kosz za kosz, szybkiego tempa i krótkich akcji obu zespołów. Pierwsza odskoczyła Rosa, dzięki otwartym pozycjom na dystansie i nieuważnej obronie Śląska w polu trzech sekund. Na pięć trójek radomian, skutecznymi akcjami odpowiadał Mladenović, ale dobra postawa Serba była niewystarczająca na niezwykle precyzyjnych zawodników Wojciecha Kamińskiego, którzy od stanu 10:9 wygrali kolejne 4 min. 15:5. Goście w ostatniej chwili zdołali jeszcze zmniejszyć straty do 5. punktów.

W drugiej kwarcie obie drużyny wyraźnie zwolniły, przez 5 pierwszych minut rzuciły tylko 6 oczek. Radom utrzymywał kilkupunktową przewagę wypracowaną w poprzedniej części, pomimo agresywnej postawy Michała Gabińskiego, który w pierwszej połowie z ławki zaliczył 6 punktów i tyle samo zbiórek. W końcówce tej odsłony dwa punkty z linii zdobył Dłoniak, Tomaszek dołożył kolejne spod kosza i ni stąd, ni zowąd prowadzenie stopniało do minimalnego, a trener Krajewski poprosił o czas. Po przerwie na żądanie Śląsk zapłacił za gapiostwo na desce i do szatni schodził ze stratą trzech trzech oczek, 38:41.

Radomianie czuli, że wicelider jest do pokonania. Trójka Majewskiego z zera, wsad Sokołowskiego w kontrze po stracie Skiby były na to najlepszym dowodem. Różnica wzrosła do 8., ale udanie zagrał Tomaszek, ponawiając nieudaną akcję Kinnarda. Rezerwowy center Śląska trafił znów, padły też trzy punkty z linii, ale Rosa kolejny raz znalazła odpowiedź na serię gości. Radomianie wykorzystywali niemal każdy błąd rywala, wyprowadzali kontry, które przyniosły im 17 oczek.  

W ostatniej części Śląsk na dzień dobry dostał dwie trójki od Majewskiego i Mirkovicia, a przewaga Rosy urosła do 13. WKS próbował rewanżować się pięknym za nadobne. Wprawdzie pierwsze dwa rzuty zza łuku zamienił na punkty, ale przestrzelił 17 następnych. Konsekwencja i zespołowa gra gospodarzy (20:4 w asystach) nie pozwoliła wrocławianom zbliżyć się dostatecznie blisko, aby myśleć o ósmym zwycięstwie z rzędu. Próbował Kinnard, ale jego rzut nie doleciał do obręczy, zbijał go jeszcze Tomaszek, ale w ręce przeciwnika. Po tej akcji umarła nadzieja, Rosa zdobywała kolejne punkty, prowadzenie wzrosło w pewnym momencie do 26., a WKS już pogodził się z porażką. Na otarcie łez za trzy trafił wreszcie Cesnauskis, później jeszcze za dwa, ale to Rosa była dziś lepsza i mogła świętować sukces z kibicami.

Rosa RadomWKS Śląsk Wrocław 84:65 (29:24, 12:14, 20:16, 23:11)    

Rosa: Majewski 17, Mirković 15, Sokołowski 12, Łączyński 9, Turek 8, Jeszke 8, Gibson 7, Zalewski 2, Adams 4, Witka 2, Szymkiewicz, Schenk.

WKS Śląsk: Mladenović 10, Dłoniak 9, Cesnauskis 9, Trice 7, Ikovlev 7, Skibniewski 6, Tomaszek 6,  Gabiński 6, Kinnard 5, Burnatowski.

Błażej Organisty

Tabela

WKS Tabela