RZUT OKA: GORĄCO JAK W PIEKLE!

„Diabły” zafundowały gościom przeprawę z piekła rodem. Nic dziwnego, że oszołomiony Śląsk zatęsknił za Wrocławiem wcześniej niż się spodziewaliśmy. Na szczęście szybko się otrząsnął i po dwóch dogrywkach wygrał z Polpharmą 98:93. Oto fakty, klucze i wypowiedzi.

 

FAKT: Śląsk jako jedyny zespół w tym sezonie grał w dwóch meczach, które kończyły się podwójną dogrywką. 50-minutowy dreszczowiec przedłużył serię zwycięstw do czterech. W sumie wrocławianie rozegrali aż 6 dodatkowych części, co oznacza, że spośród wszystkich drużyn spędzili w tym roku najwięcej czasu na boisku. Hicks popisał się nawet akcją 3+1, fot. Daniel Szczypior ZAWODNICY: Pojedynek Paul Miller vs Kevin Johnson na korzyść reprezentanta Wrocławia. 20 pkt., 15 zb., 3 blk., na co Johnson odpowiedział skromniejszym double-double: 10 pkt., 19 zb., 2 blk. W pierwszej kwarcie najpierw Paul zablokował Kevina, ale chwilę później Johnson odpłacił się pięknym za nadobne. Rywalizację na pozycji rzucających obrońców zdecydowanie wygrał Michael Hicks, który zdobył 23 oczka, a Dominique Johnson 8. „DJ’a” odciążył jednak Robert Skibniewski (20 pkt., 11 zb., 7 as.) i Paweł Kikowski (16 pkt., 6 zb.). USŁYSZANE: „Nie potrafiliśmy zatrzymać zawodników Śląska w strefie podkoszowej. Przede wszystkim Miller zagrał na bardzo dobrej skuteczności.” – Tomasz Jankowski, trener Polpharmy STATYSTYKA-KLUCZ: Liczyło się każde posiadanie, a Śląsk popełnił 7 strat mniej niż przeciwnik (12-19). PUNKT ZWROTNY: W drugiej kwarcie goście przegrywali 21. punktami i wtedy rozpoczęli pogoń. Jej lwia część miała miejsce w trzeciej odsłonie, w której WKS zdobył 19 oczek z rzędu. Celnym rzutem na po 49 wyrównał Miller, a w następnej akcji prowadzenie z linii dał Kikowski. NA PLUS: - Pokazać charakter i wyciągnąć mecz ze stanu -17 (a nawet -21, przyp. red.) – naprawdę świetna robota. Wielki chart ducha, pokazaliśmy większą wolę walki. Do słów Adriana Mroczka-Truskowskiego – nic dodać, nic ująć. DO POPRAWY: Znów: poziom koncentracji i seryjne błędy. Krzysztof Sulima aż trzy razy bezskutecznie próbował trafić drugi osobisty, bo zawodnicy Polpharmy za wcześnie wchodzili w pole trzech sekund. Spudłował też spod kosza, po tym jak „DJ” wywalczył piłkę przy linii końcowej. W ostatnich minutach pierwszej dogrywki „Skiba” podjął złe decyzje rzutowe, dwa razy z rzędu chybiając z obwodu, a na domiar złego w ponowieniu stracił piłkę. DOBRY RUCH: Zaufaj kapitanowi. Na 1:40 przed końcem regulaminowego czasu Śląsk przegrywał różnicą 4 punktów. Piłka krążyła po obwodzie, ale nikt rzucić nie chciał. W końcu Skibniewski wypatrzył najlepiej ustawionego Mroczka, który trafił za trzy. Później, zupełnie niepilnowany pod koszem, został znaleziony podaniem przez Millera i wyprowadził drużynę na czoło. ZŁE ZACHOWANIE: Znów: przegrany początek spotkania. Tym razem rywal zaczął od serii 7-0, a za sprawą 9. punktów Kacpra Radwańskiego pierwszą kwartę wygrał 25:14. Niesiony udanym startem Starogard powiększał przewagę. USŁYSZANE II: „Nasz zespół był dzisiaj lepszy, początek się nie układał, ale wiedzieliśmy, że trzeba wytrzymać nawałnicę Polpharmy i wrócimy do grania. Dogrywki były trochę sprowokowane przez nas.” – Jerzy Chudeusz Ovidijus Varanauskas był skutecznie zatrzymywany, fot. Daniel Szczypior WOKÓŁ PARKIETU: Trybuny były czerwone i aż uginały się od emocji. Kibicom dostarczał im chociażby Michael Hicks, czyli „Michał”, bo tak skandowali fani, gdy Amerykanin pojawiał się na linii osobistych. Krzyczeli również w stronę trenera: „Brawo, Jankowski!” i wiele innych sarkazmów. W każdym razie, kiedy mecz był już rozstrzygnięty, dało się usłyszeć, kogo widzowie obwiniają porażką. PODSUMOWANIE: Sprinterski start Polpharmy, nieporadność zaskoczonego Śląska – to na przystawkę. Wzmocnienie defensywy i deski, wiara, że można straty odrobić, pojawiające się błędy gospodarzy, zakończona sukcesem pogoń – to danie główne. Na deser dogrywka, i gdy wydawało się, że pozostanie gorzki posmak, sędziowie uznali, że Courtney Eldridge rzut na zwycięstwo trafił już po czasie. W drugich dodatkowych pięciu minutach więcej sił miał Śląsk i choć Polpharma walczyła o każdą piłkę, musiała uznać wyższość przyjezdnych z Wrocławia. USŁYSZANE III: „Bardzo się cieszę, po trzech dogrywkach drużyna WKS-u Śląsk zwycięska.” – dwóch, Panie trenerze Jerzy, ale w takich emocjach kto by tam zliczył… KOLEJNE MECZE: Już dziś o 19.00 Śląsk zmierzy się z Asseco w Gdynia Arena. Wrocławianie z Trójmiasta pojadą na Dolny Śląsk, aby stamtąd 5 kwietnia wrócić do województwa zachodniopomorskiego na mecz z ASZ-em Koszalin. Błażej Organisty

Tabela

WKS Tabela