ŚLĄSK JEDNĄ NOGĄ W II RUNDZIE PUCHARU IBC
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 19, listopad 2013 14:46
Jakub Parzeński zaskoczył wysoką formą, fot. Norbert Bohdziul
Trener Milivoje Lazić na mecz pucharowy zdecydował się po raz kolejny zmienić wyjściową piątkę. Obok najczęściej oglądanych w startowym ustawieniu Skibniewskiego, Johnsona i Malesevicia, zobaczyliśmy Hyżego i Parzeńskiego.
- Inna piątka nie była spowodowana tym, że mecz Puchar Polski potraktowaliśmy inaczej niż ligę. Wszystkie mecze są dla nas równie ważne. Mieliśmy w tym tygodniu problemy z kontuzjami, dwóch graczy nie zagrało w ogóle, kilku wystąpiło, mimo że w ciągu ostatnich dni nie trenowało ze względu na mikrourazy. To był dla nas bardzo ważny mecz, nikt się nie oszczędzał – argumentował trener wrocławian Milivoje Lazić.
Być może nieco inny od przewidywań skład zaskoczył gości z Koszalina, gdyż początek meczu wyglądał tak, jakby na parkiecie grała tylko jedna drużyna – Śląsk po „trójce” Malesevicia prowadził nawet 18:2! Pierwszy celny rzut z gry Akademicy oddali dopiero w 8. minucie gry! Śląsk grał twardo w obronie, czym wymuszał nieskuteczne rzuty gości. Defensywa Koszalina nie istniała.
- Fatalna w naszym wykonaniu pierwsza kwarta, to pokłosie dotkliwej porażki w Tarnobrzegu sprzed paru dni. Widać było nerwy w poczynaniu moich zawodników. Aspekt psychologiczny odegrał tu znaczącą rolę – opisywał fatalny początek swojej drużyny Gasper Okorn, trener AZS-u.
Na przełomie I i II kwarty goście zanotowali serial punktowy 13:2 (3 x za trzy Dunna), co oznaczało, że mecz się jeszcze nie skończył. W drugiej i trzeciej ćwiartce zawodnicy z Koszalina byli wyraźnie lepsi i szybko odrabiali poniesione na początku straty. Do przerwy Śląsk utrzymywał minimalną przewagę, ale – chwilę po zmianie stron – na pierwsze prowadzenie (37:36) wyszli goście znad morza.
DJ był w końcu bardziej skuteczny niż zwykle, fot. Norbert Bohdziul
Akademicy znów rozstrzeliwali kosz wrocławian rzutami za trzy punkty. Z dystansu odpowiadali Gabiński i Kikowski, a z „trumny” raz po raz trafiał Malesević. Koszaliński duet Dunn & Henry był jednak nie do zatrzymania i w pewnym momencie Trójkolorowi przegrywali już nawet 51:58.
Taka gra gości zdobyła uznanie nawet w oczachNikoli Malesevicia, najlepszego zawodnika wrocławian: – „AZS to dobry przeciwnik, postawił nam ciężkie warunki. Było widać, że każdy zawodnik chce się pokazać nowemu trenerowi. Mieli mnóstwo energii i determinacji.”
Za grę w tych częściach meczu bardzo chwalił swoich graczy trener Okorn: – To było świetne 20 minut. Graliśmy bardzo dobrze w defensywie, a w ofensywie zdobyliśmy ponad 50 oczek w tym czasie. Tak powinniśmy się prezentować, chcemy by to był nasz normalny poziom, a nie ten, który pokazaliśmy w pierwszej kwarcie.”
Decydującą część meczu na prowadzeniu rozpoczęli goście. Świetna „czapa” założona w obronie przez Thompsona i wyprowadzona po tym zagraniu kontra, którą akcją 2+1 zakończył Malesević, poderwała trybuny i zawodników Śląska. Gospodarze odzyskali prowadzenie! Twarda gra w obronie oraz długie, przemyślane i często ponawiane (dzięki zbiórkom ofensywnym Thompsona i Parzeńskiego) akcje w ataku, powodowały, że gospodarze coraz bardziej przybliżali się do zwycięstwa. Pomogły w tym dwa przewinienia techniczne zespołu AZS-u. Błędy rywali wykorzystał Kikowski, trafiając wszystkie 4 rzuty wolne. Koszalinowi zabrakło już czasu by gonić.
Zwycięstwo Śląsk zawdzięcza bardziej zespołowej grze (17 asyst przy zaledwie 7 gości), lepszej skuteczności rzutów (49% – Śląsk, 39%- AZS) oraz wygraniu walki pod tablicami. Wrocławianie mieli zdecydowanie więcej zbiórek – zarówno defensywnych, jak i ofensywnych. W tym aspekcie gry pokonali przeciwników aż 38 do 23. Ze zbiórek wynikały również punkty drugiej szansy, których gospodarze zdobyli 11, przy ani jednym ze strony gości. Statystyka punktów spod kosza: 36-20 dla Wojskowych, również nie pozostawia złudzeń, kto wygrał walkę pod tablicami.
Mimo porażki w Orbicie, zawodnicy z Koszalina wierzą w awans. – Przegraliśmy, ale w Koszalinie będziemy silniejsi, mamy szansę na awans. Wrócimy do domu, potrenujemy i będziemy czekać na rewanż – mówił po spotkaniu rozgrywający gości, Oded Brandwein.
Zarówno trener Lazić, jak i najlepszy gracz meczu Malesević, komplementowali kibiców i dziękowali im za doping. – Byli naszym szóstym zawodnikiem. Dzięki nim mamy więcej sił i energii, by walczyć na parkiecie – twierdzili zgodnie.
Wojownicy z Wrocławia w niedzielę zagrają ze Stelmetem Zielona Góra. Mecz rozpocznie się o godzinie 20:00.
Jędrzej Rybak
WKS Śląsk Wrocław – AZS Koszalin 74:69 [20:9, 16:23, 20:28, 18:9]
Punkty dla Śląska: Malesević 19 (1), Johnson 15 (1), Kikowski 11 (1), Parzeński 9, Gabiński 5 (1), Thompson 5, Skibniewski 4 (1), Hyży 4, Gibson 2, Sulima
Punkty dla AZS-u: Dunn 24 (4), Henry 17 (2), Sykes 10, Brandwein 8 (1), Labović 5 (10, Mielczarek 3, Białek 2, Wołoszyn