Czas na przełamanie
- Szczegóły
- Opublikowano: sobota, 11, listopad 2017 12:01
Koszykarze Śląska na początku sezonu zdecydowanie lepiej radzą sobie na wyjazdach, niż na własnym parkiecie. Przed wrocławską publicznością Trójkolorowi wygrali tylko raz w czterech spotkaniach – z Zetkamą Doralem Nysą Kłodzko. Przed tygodniem Wojskowi wypuścili z rąk zwycięstwo w ostatnich sekundach spotkania ostatecznie przegrywając jednym punktem z Kotwicą Kołobrzeg. Z kolei z pięciu wyjazdów beniaminek 1. ligi aż trzy razy wracał zwycięsko – z Warszawy, Prudnika i ostatnio Poznania, gdzie Śląsk pokonał Biofarm Basket 82:77. Ogólny bilans 4-5 daje podopiecznym Radosława Hyżego 8. miejsce w tabeli po dziewięciu kolejkach. W kolejnej serii spotkań Śląsk ma doskonałą okazję, by wyrównać liczbę zwycięstw i porażek oraz przełamać złą passę w hali AWF-u. Kolejnym rywalem Wojskowych będzie bowiem ostatni zespół w ligowej tabeli – SKK Siedlce.
Klub z Siedlec na zapleczu PLK występuje od siedmiu lat – z przerwą w sezonie 2013/14, gdy SKK po spadku przez rok grało w II lidze. Zazwyczaj drużyna walczy o utrzymanie lub plasuje się w drugiej połowie tabeli. Wyjątkiem od tej reguły był sezon 2011/12, gdy siedlczanie zajęli 2. miejsce w sezonie zasadniczym. Faza play-off okazała się jednak rozczarowaniem – SKK już w pierwszej rundzie gładko uległ MKS Dąbrowa Górnicza 0:3. Źle zaczęły się także obecne rozgrywki dla podopiecznych Michała Spychały – w ośmiu pierwszych meczach zanotowali oni osiem porażek. SKK nie jest jednak typowym „chłopcem do bicia”, o czym przekonali się ich dotychczasowi rywale. Jamalex Polonia Leszno i Sokół Łańcut – czołowe drużyny 1. ligi – potrzebowali nawet dogrywki, by wygrać z sobotnim rywalem Śląska. „Jesteśmy o krok od wygranej i nie wykorzystujemy tego. To trudna sprawa, ale staram się uświadomić zawodnikom, że nie jesteśmy gorsi od innych. Gramy jak równy z równym z czołem tabeli. Brakuje nam przełamania” – mówił przed meczem ze Śląskiem dla serwisu skksiedlce.pl trener zespołu, Michał Spychała.
Drużyny z Siedlec nie omijają także kontuzje. We Wrocławiu zabraknie skrzydłowego Aarona Weresa i rozgrywającego Kamila Czosnowskiego, który doznał urazu w środowym meczu z Sokołem. Pod jego nieobecność ciężar konstruowania akcji gości spadnie na barki doświadczonego Pawła Lewandowskiego, który został sprowadzony przed sezonem ze Spójni Stargard. Ten transfer wymusiło przejście Marcina Pławuckiego do Śląska Wrocław. „Spławik” w ubiegłym sezonie notował w barwach SKK średnio 10,6 punktów, 3,8 zbiórek i 5,8 asyst na mecz. Poza tym jednak trzon drużyny pozostał bez zmian. Wyzwaniem dla Aleksandra Dziewy i Karola Michałka będzie powstrzymanie środkowych – Rafał Król notuje średnio 13,8 punktów i 4,9 zbiórki na mecz, a Rafał Rajewicz 10,9 punktów i 8 zbiórek. Uważać trzeba także na rzucających Rafała Sobiłę (12,5 pkt/mecz) i Bartosza Wróbla, który miał bardzo dobry poprzedni sezon w barwach AZS AGH Kraków – średnio 14,6 punktów i 6 zbiórek na spotkanie.
- Ciężko powiedzieć, czym spowodowana jest tendencja słabych występów na własnym parkiecie. Być może wpływ ma stres związany z własną publicznością – zawsze chcemy wypaść jak najlepiej przed kibicami, którzy przychodzą nas oglądać. Czasami staramy się aż za bardzo, przez co popełniamy niepotrzebne błędy. Zespół z Siedlec to waleczna drużyna, która każdemu może pokrzyżować plany. Są głodni wygranej, dlatego nie spodziewamy się łatwego meczu. Musimy jednak utrzymać koncentrację od początku do końca i wygrać. My także pragniemy przerwać złą passę – mówi Aleksander Dziewa, środkowy Śląska i zdobywca 22 punktów w środowym meczu z Basketem Poznań.
Sobotni mecz będzie więc dla obu drużyn szansą na przełamanie. Zwycięstwo nad SKK może być o tyle cenniejsze, że w kolejnych seriach spotkań Trójkolorowi gościć będą faworytów do awansu – Polonię Leszno i R8 Basket Kraków. Przed tak trudnymi spotkaniami warto nabrać wiatru w żagle – a nie ma na to lepszego sposobu, niż pewne zwycięstwo. Hej Śląsk!