KOCIEWSKIE DIABŁY POKONANE!
- Szczegóły
- Opublikowano: niedziela, 27, październik 2013 14:16
Nikola Malesević był w pierwszej połowie nie do zatrzymania, fot. Norbert Bohdziul
Śląsk, podobnie jak w pierwszym meczu rozegranym z Anwilem przed własną publicznością, wyraźnie przegrał I kwartę. Początkowe minuty znów były zatem dla WKS-u nieudane. Już w pierwszej akcji goście zdobyli punkty po efektownym wsadzie do kosza, a wrocławianie w swoim pierwszym ataku popełnili błąd 24 sekund. Świetnie w tej kwarcie grał środkowy „Kociewskich Diabłów” – Cezary Trybański. Co chwila zbierał piłkę z atakowanej tablicy i wymuszał faule graczy gospodarzy (w samej pierwszej kwarcie pierwszy Polak w NBA był faulowany aż 6 razy! ). Razem z Nikolą Lefticiem i skutecznym zza linii 3 punktów Michaelem Hicksem zdobyli wszystkie 21 punktów przyjezdnych w tej części gry. W Śląsku ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Malesević, który nie spudłował żadnego ze swoich 3 rzutów z gry. Liderzy zawodzili: Skibniewski, Johnson, Thompson i Kikowski zdobyli w sumie… 1 punkt.
W drugiej kwarcie WKS zagrał jednak koncertowo! Dynamiczny duet Johnson – Gibson rozruszał grę gospodarzy, przeprowadzając efektowne kontry. Po jednej z nich widowiskowy wsad Johnsona poderwał z krzeseł całe trybuny. Śląsk zaliczył serial punktowy 14-0(!), który okazał się kluczowy dla losów spotkania. Główną rolę w tym serialu grał skrzydłowy z „11” na plecach , który był nie do zatrzymania dla graczy Polpharmy.
– „Zaskoczył nas w pierwszej połowie Malesević. Zdobywał dużo punktów i nie potrafiliśmy go zastopować”- zgodnie stwierdzili po meczu trener Mindaugas Budzinauskas i kapitan drużyny gości Bartosz Sarzało. Wrocławianie wygrali tę kwartę różnicą aż 20 oczek, a bohater pierwszej odsłony – Cezary Trybański – nie oddał nawet rzutu w kierunku kosza, dzięki dobrej grze obronnej Jakuba Parzeńskiego.
Akcja meczu w wykonaniu Dominique'a Johnsona, fot. Norbert Bohdziul
Po zmianie stron Polpharma nieco zmniejszyła stratę, z którą zakończyła pierwszą połowę. Główna w tym zasługa Jefticia, który dwoił się i troił, blokując rzuty gospodarzy, zbierając piłki z tablic i zdobywając mnóstwo punktów dla swojej drużyny. Z obwodu bombardował Śląsk Hicks, który w całym meczu aż pięciokrotnie trafił „za 3”. Pod koszem nie rządził już jednak Trybański, co uniemożliwiło gdańszczanom dogonienie wojskowych. Świetną trzecią kwartę rozegrał Kikowski, swoje punkty dołożył również Gibson, a zza linii 6,75 trafił niespodziewanie Parzeński. To wystarczyło, by na ostatnią kwartę nasz zespół schodził, prowadząc siedmioma punktami.
W ostatniej odsłonie WKS kontrolował wydarzenia na parkiecie. Skuteczny i efektowny był Skibniewski, dwukrotnie za 3 punkty trafił Gabiński, a jak zwykle do upadłego walczył z powodzeniem Radosław Hyży.
–„W drugiej połowie udało nam się zatrzymać Malasevicia, ale skuteczni byli inni gracze Śląska, którzy trafiali ważne rzuty. Momentami byliśmy wobec nich bezradni. Graliśmy za mało agresywnie i za wolno. Gratuluję gospodarzom zwycięstwa” – podsumował Budzinauskas.
Zespół trenera Lazicia minimalnie przegrał walkę o zbiórki (45:46), zdobył mniej punktów spod kosza i tzw. punktów drugiej szansy, ale zdecydowane zwycięstwo zapewniła im bardzo dobra gra zmienników, którzy zasilili konto swojej drużyny 38 punktami (gracze z ławki w zespole Polpharmy zdobyli ledwie 10 oczek).
Danny Gibson zaliczył świetne zawody, fot. Norbert Bohdziul
- „Zagraliśmy bardzo dobry mecz, zrealizowaliśmy założenia taktyczne, widać, że cały czas się rozwijamy. Gratuluję kolegom z drużyny, którzy trafiali trudne rzuty w drugiej połowie” – powiedział po meczu najlepszy gracz gospodarzy Nikola Malesević.
Śląsk zanotował 44-procentową skuteczność z gry, trafiając częściej niż przeciwnicy. Zarówno za 3, jak i za 1 punkt. Trener Milivoje Lazić tak skomentował zwycięstwo i grę swoich podopiecznych: – „Dobra robota. Jeśli będziemy grać całe spotkania, jak 20 minut tego meczu (II i IV kwarta), to możemy coś osiągnąć w tej lidze. Zawodnicy muszą być jednak cierpliwi, jeszcze długa droga, zanim osiągniemy ten poziom, jakiego oczekujemy. Bardzo dziękuje za wsparcie kibicom, którzy zapełnili dziś całą halę, mimo rozczarowania jakiego doznali z naszej strony w meczu z Anwilem. Ich wsparcie bardzo nam pomogło.”
Tego wsparcia na pewno nie zabraknie w następnym meczu w Orbicie. 8 listopada przyjeżdżają do Wrocławia Czarni Słupsk, wraz z dobrze znanym we Wrocławiu trenerem Andrejem Urlepem, który osiągał z ekipą z Wrocławia wielkie sukcesy przed laty. Wcześniej, w najbliższą sobotę, czeka jednak Śląsk daleka podróż do Kołobrzegu na mecz z Kotwicą. WKS będzie miał szansę odnieść trzeci triumf w sezonie, zadającym tym samym czwartą porażkę drużynie znad morza.
WKS Śląsk Wrocław – Polpharma Starogard Gdański 88:74 [13:21, 31:11, 26:31, 18:11]
Punkty dla Śląska: Malesević 19 (1), Gibson 12 (1), Skibniewski 11 (2), Johnson 11 (1), Kikowski 9 (1), Gabiński 9 (3), Sulima 7, Hyży 5, Parzeński 3 (1), Thompson 2, Mroczek-Truskowski
Punkty dla Polpharmy: Jeftić 26, Hicks 24 (5), Trybański 8, Kukiełka 7 (1), Lekavicius 6, Varanauskas 2, Healy 1, Wall, Sarzało, Radwański, Paul
Wszystkie zdjęcia z niedzielnego meczu można obejrzeć tutaj: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=576178112430628&set=a.576177682430671.1073741835.382934401755001&type=1&theater